Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2009, 20:31   #14
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
- Bilety do kontroli proszę

Wydawało się, jakby te słowa decydowały o jego dalszym życiu. Szybko jego umysł stwierdził, że bilet który posiada, znacznie odbiega wyglądem od biletów ekscentrycznych pasażerów. Wraz z kroplami potu na skroni, usiłował znaleźć wytłumaczenie. Historia, która mu się przydarzyła, była dość nierealna, nawet mimo ewidentnych znaków w postaci zakrzepłej krwi na twarzy i rękach. Nie zauważyli tego? Właściwie wszystko było tutaj możliwe. Zastanawiał się jeszcze, w jaki sposób może spokojnie siedzieć u boku staruszka i pana Hassa, który do złudzenia przypominał mu Nicholasa.

Czyli to wytłumaczenie odpada. Może po prostu przyznać się, że pomylił bilet, albo pociąg. Jednak coś w tej naznaczonej uporem twarzy było dość niepokojącego. Jak każdy konduktor zdawał się mówić; "Nie masz biletu, przykro mi, ale prawo to prawo i żadne wytłumaczenie tego nie zmieni." Carl nigdy nie został przyłapany na jeździe bez biletu, więc możliwe, że dlatego reagował tak nerwowo, lecz nawet rutynowy pasażer na gapę, czułby respekt przed tym człowiekiem. Coś niepokojącego było w nim.

Zbliżał się sprawdzając bilety kolejnych pasażerów, a Carl wciąż nie miał pomysłu, jak wydostać się z tego problemu. Wówczas zauważył wystający bilet z kieszeni Waltimera. Starzec przysnął akurat, z głową opadłą bezwładnie na ciało. Mógł po prostu wyjąć bilet i okazać go jako swój. Ten staruszek zdawał się być niepoczytalny, więc najprawdopodobniej nie poniósłby konsekwencji, gdyż tacy ludzie mogli na przykład zgubić bilet. A jednak Whistlecore nie był tego pewien. Nie chciał mimo wszystko robić problemów obcemu człowiekowi, do tego choremu. Ponadto zasady moralne z jakimi Carl wyrósł, zabraniały mu takiego zachowania. Wstał więc raptownie i nie oglądając się na towarzyszy podróży, podbiegł do drzwi przedziału, rozsunął je i uciekł.

- Proszę natychmiast zostać! - krzyknął za nim konduktor.

Lecz Carl biegł przed siebie zostawiając nietypowych ludzi wyciągniętych z poprzedniego wieku. Przebiegł przez przedział ściągając na siebie wzrok innych pasażerów. Tak było w kolejnym przedziale. Dopiero wtedy skręcił raptownie i wpadł do łazienki podobnej do tej, w której przeżył niemiłe wydarzenie. Natychmiast zamknął drzwi Była równie niechlujna, z ohydną umywalką, ale Carl nie chciał narzekać. Lustro było nieco pokryte nalotem, który Whistlecore otarł rękawem. Spojrzał na swoją twarz, a następnie na pokaleczoną szyję. Już nie bolało, ale piekło przy dotknięciu. Odkręcił kurek z wodą. Początkowo popłynęła brązowa ciecz, lecz po chwili wyklarowała się dość, by Carl odważył się obmyć ze krwi. Umył dłonie i wyczyścił twarz. Gdyby tylko miał w zanadrzu coś dezynfekującego.

Mokrym palcem nakreślił na lustrze inicjały C.W. Zastanawiał się kiedy konduktor go odnajdzie. Jednak ważniejsza była dziewczynka. To dziecko obudziło w nim wspomnienia, czy raczej coś na wzór koszmaru. Chciał dowiedzieć się, dlaczego, kim ona jest. Może jednak lepiej zostawić ją w spokoju. Lecz z drugiej strony jej tajemniczość, nie dawała Whistlecore'owi odpowiedzi na dręczące go pytania.
Chciał już być w domu. Jakaś część jego duszy prosiła o natychmiastowe zakończenie tego snu. Niezwykle realnego snu. Tymczasem chciał dowiedzieć się więcej o tym miejscu. Może była to fascynacja zdarzeniami, które wykraczają poza racjonalne myślenie. Ci pasażerowie wydawali się żyć we wczesnych latach XX wieku, a może nawet XIX wieku! Przedtem go irytowali, a teraz zaczęli przerażać. Gdy tak wpatrywał się w swoje odbicie, bał się, że zaraz za sobą zobaczy jedną z tych osób, która obserwowała go jak muzealny okaz. W sumie mieli rację. Tak jakby ktoś z nich przechodził dzisiaj rano w metrze, przypuszczalnie wzbudzałby podobne zainteresowanie.

Zaczął nucić pod nosem melodię z piosenki, którą śpiewała dziewczynka. Odwrócił się i podszedł do drzwi łazienki. Musi stawić czoła temu wszystkiemu, inaczej nigdy sobie nie wybaczy. Jednak nie nacisnął klamki. Coś podpowiadało, by został w środku. Postanowił odczekać jeszcze chwilę. Dać wytchnienie swym nerwom.
 
Terrapodian jest offline