Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2006, 20:31   #9
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin
Słysząc oklaski, Torin kątem oka starał się dostrzec, na kim wywarł takie wrażenie. Rad był słysząc głos Dietera, gdyż pomimo tak krótkiego czasu, zdołał polubić poczciwego kompana. Trwał jednak w swej pozie jak przystało na prawdziwego rycerza. Wreszcie usłyszał upragniony głos.
-Dziękuję Ci za twe słowa pani-powiedział, wstając powoli, a jednocześnie kłaniając się.
Rozglądał się po przyjaciołach.
-Nie wątpię, że razem osiągniemy wielkich rzeczy Dieterze. Czuję to!-ozwał się w końcu.-Nasze spotkanie to dla mnie prawdziwe szczęście. Wypowiedziawszy ostatnie słowo zamyślił się.
"Szczęście ciekawe słowo Torinie" Oprzytomniał nieco przypomniawszy sobie cichą prośbę.
-Twe życzenie jest rozkazem.-powiedział pogodnym głosem, uśmiechając się do dziewczyny o setce warkoczy.
Zrzucił zza pleców swój niegdyś błękitno-niebieski, teraz więcej brązowo-brudno-szary worek. Grzebał w nim chwilę przemierzając pozawymiarowy wielki magazyn z setkami przedmiotów, a może to tylko wina bałaganu panującego wewnątrz? W końcu jest! Znalazł to czego szukał. Malutki instrument z drewna niewiadomego pochodzenia. Torin słabo znał sie na roślinach, nigdy tez specjalnie nie próbował dociekać. Liczył się, że dźwięk wydobywający się z piszczałek, związanych rzemieniem był czysty i do tego znośny dla ucha. Piszczałek w owym instrumencie było 7, prawie tyle ile nut w gamie. Szczęściem najwyższy dźwięk można było otrzymywać dmuchając odpowiednio w pozostałe otwory, tak że całość sprawiała pozytywne wrażenie.
Chłopak spoglądał na fletnię z wyraźnym sentymentem, zupełnie jakby kogoś mu przypominała. Sięgnął pamięcią beztroskich czasów, gdy siedział na kolanach ojca, a ten wygrywał na niej przepiękne melodie. Melodie tak piękne, że kiedyś potajemnie pożyczył ją, a potem coś się zdarzyło i fletnia została w jego rękach do dziś przypominając mu o rodzicach.
Chłopak z wahaniem wybierał utwór. Muzyka była dla niego ukojeniem. Często w samotności tworzył własne melodie, radosne, czasem smutne, ale zawsze niepowtarzalne i wyjątkowe. Chciał zagrać coś co kilka godzin temu zaplątało mu się w głowie, piękną melodię powstałą z ich spotkania. Przymierzył się, ale nie potrafił. Coś wewnątrz go blokowało. Zamiast niej w powietrze uniosły się dźwięki starej jak świat i dobrze znanej większości ballady o rycerzu z Estalii. I tak poszła najpierw jedna, potem druga ballada. Swym graniem Torin starał się zachęcić resztę do dobrej zabawy, coraz patrząc na dziewczęta i kompanów wymownym wzrokiem.
 
Glyph jest offline