Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2009, 18:38   #121
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Paweł siedział na kanapie z twarzą skrytą w dłoniach. Im dłużej był w tej pozycji, tym więcej czarnych myśli kłębiło się wokół niego. Wiedział, że powinien coś zrobić, jakoś zadziałać, jednak nie miał żadnego pomysłu. Pozostało mu tylko siedzieć i czekać.

A Mirka dalej nie było…

Rodecki sprawdził wszystkie miejsca, w których chłopak mógł się skryć. Pobliską ulicę, łączącą Wrocław z innymi miastami, po której zawsze pędziły samochody. Las, w którym miał swe ciche miejsce. Także swój dom- wszak podczas poszukiwań młody technik mógł do niego wrócić.

Niestety, chłopaka nigdzie nie było.

Paweł sam nie wiedział, co robić. Przecież Mirek nie mógł tak o rozpłynąć się w powietrzu! Może był wściekły, nawijał bez przerwy a magii i w ogóle, ale to nie znaczy, że może tak o sobie zniknąć. A skoro Paweł sprawdził wszystkie zakamarki w okolicy, to gdzie był Mirek?

Boże, a jeśli pojechał gdzieś autostopem?

Rodecki wolał o tym nie myśleć. Jego auto było rozwalone, a ostre odłamki szkła ukryte w siedzeniu sprawiały, że nie mógł usiąść za kierownicą. W dodatku nie miał pewności, czy z silnikiem wszystko w porządku. Zanim wszystko by posprzątał i sprawdził, mogłoby być zbyt późno. I tak zdał sobie sprawę z zniknięcia Mirka jakieś dwie godziny po ich rozstaniu.

Za późno. Stanowczo zbyt późno.

Chciał zadzwonić na policję, wiedział jednak, że to nic nie da. Musiałyby minąć cała doba, by mogli wszcząć jakiekolwiek postępowanie. Mógł też zadzwonić do Fundacji, ale wstyd mu było przyznać, że zgubił swojego podopiecznego. Znowu. Mógł tylko liczyć na to, że Mirkowi nic nie jest, i że wróci do domu cały i zdrowy.

Czuł się okropnie.

~*~

W końcu, rozległo się pukanie do drzwi.

Paweł bez zastanowienia wybiegł z pokoju i otworzył drzwi. W progu stał nie kto inny, jak Mirek.

Rodecki wykonał skok w czasie. W jednej chwili tkwił w drzwiach jak słup soli, a w następnej przytulał do siebie chłopaka.

- Przepraszam, nic, naprawdę nic nie jest ważniejsze od Ciebie. Ani Czerwony Krzyżak, ani Zachodzka. Przepraszam, przepraszam- Rodecki był naprawdę wstrząśnięty. Mirek mógł zginąć, zostać porwany, uciec z miasta, a to wszystko byłoby tylko i wyłącznie jego winą. Bez względu na wszystko, nic nie było ważniejsze od Mirka, jego zdrowia, życia i przyjaźni, jaka się darzyli. A on bezmyślnie próbował to zniszczyć w ciągu jednej chwili.

Nigdy więcej-pomyślał Paweł.

~*~

- Paweł? Idziesz pobiegać?

Mirek właśnie wyłączał komputer i najwyraźniej miał zamiar konstruktywnie wykorzystać resztkę tego pięknego dnia.

Prawdę mówiąc, Paweł nie miał ochoty pobiegać. W ogóle nie uprawiał sportów. Uważał, ze to bezcelowe. Niezależnie od tego, co będzie robił ze swoim ciałem, w wieku sześćdziesięciu lat będzie do niczego. Zarówno sportowiec, jak i chudzielec pod koniec życia zaznają reumatyzmu, sklerozy i przywileju kupowania pampersów dla dorosłych. Ale jeśli Rodecki będzie rozwijał się mentalnie, to pozostawi po sobie spuściznę, która przetrwa jego ciało. Pozostawi po sobie coś, co wspomoże całą ludzkość. Całą planetę.

Szykował się jednak piękny wieczór, który szkoda by było spędzić w domu.

- Hmmm…- zamyślił się Paweł, wychylając głowę znad archiwalnego egzemplarza paradigmy- Znam pewne ładne miejsce w okolicy. Może chciałbyś je obejrzeć? Jest naprawdę ładne.

~*~

Paweł prowadził przed sobą Mirka. Chłopak nie mógł sam iść, miał wszak opaskę na oczach. Gdyby zawiązał mu ją jakikolwiek inny mężczyzna, wydałoby się to więcej niż podejrzane. Cóż, Paweł Rodecki najwyraźniej dorastał w innym kręgu kulturowym. Jeśli w jakimś w ogóle.

Tak naprawdę, Eteryta rzadko kiedy przejmował się tym, co ludzie o nim myślą. W czasie, gdy większość osób dorastała i stawała się ograniczona przez społeczeństwo, on w głębi serca pozostawał dzieckiem. To pozwalało mu robić wiele rzeczy. Na przykład zawiązać opaskę na oczach chłopaka młodszego od siebie i zaprowadzić go do środka lasu…

Paweł zdawał sobie sprawę z tego, że Mirkowi Mozę być trochę niewygodnie, widoki były jednak warte tej chwili dyskomfortu. Droga pieszo zajmowała zazwyczaj pół godziny, ale tym razem znacznie się wydłużyła.

- Jesteśmy!- oznajmił podniecony Rodecki, zatrzymując młodego technika i odpowiednio go ustawiając. Musiał się upewnić, że pierwsze wrażenie na zawsze zostanie w jego pamięci.

- Trzy, dwa, jeden…- wyliczał, rozwiązując supeł, który przytrzymywał opaskę na oczach chłopaka. Gdy opadła, Mirek zauważył…


.. najpiękniejszą rzecz na świecie…

W samym centrum lasu znajdowała się dzika, nietknięta ludzką ręką polana. Zewsząd czuć było życie. Z zielonych, okazałych liści, z miękkiej ziemi, z pobliskiego strumyka, skrzącego się tak, jakby same Faerie w nim zamieszkały. Las witał ich kwiatami na polanie, promieniami zachodzącego słońca, przebijającymi się przez gęste sitowie. Także z dębu, który był naprzeciwko mężczyzn.

Drzewo było piękne i pradawne. Z pewnością widziało nie jedną wojnę, powódź czy też burzę. Grubego konara nie objęłoby razem nawet pięciu ludzi, a wysoka, gęsta korona była odwiecznym schronieniem klanów wiewiórek i dzięciołów. Przyjemne bzyczenie i woń miodu w powietrzu świadczyły też o tym, że zielone sklepienie kryło w sobie wyjątkowo duży ul pszczół.

- Piękne, prawda? Chciałem ci to pokazać znacznie wcześniej…

Rzeczywiście, widok był piękny.
 

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 25-01-2009 o 13:35.
Kaworu jest offline