Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2009, 22:00   #165
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
~ A ten co tu u licha robi??? ~ Danstan miał niezłą pamięć do twarzy, a tę gębę nawet po ogoleniu i umyciu pozna już chyba wszędzie. Paser z Małej Rossette zaczynał mieć coraz bardziej drażniącą tendencję do pojawiania się wszędzie tam gdzie ciężko się było go spodziewać. Gdy gotowało się do konfrontacji, Boss bez żalu wycofał się powoli z grupki wstawionych arystokratów. Znalazłszy się w głównym holu piętra ruszył w kierunku schodów na dół gdzie znajdował się bar i scena, lecz po chwili zatrzymał się dojrzawszy strażnika, ktoremu przekazał wiadomość dla Otto. Mężczyzna w fikuśnej liberii wyszedł z pokoju po przeciwnej stronie holi i delikatnie zamknął za sobą drzwi. Gdy zniknął na dole, Danstan bez wahania ruszył w kierunku drzwi i zakasawszy prawy rękaw koszuli, zapukał trzykrotnie.

- Co znowu??? - Od środka dobiegł zirytowany męski głos, poczym w wejściu stanął odziany w same pantalony mężczyzna o ciemnych włosach przypruszonych pierwszą siwizną. Na twarzy miał parę siniaków, a w ręku trzymał poplamiony fragment listy. Danstan nie potrzebował innego potwierdzenia tożsamości. Rozmowę zaczął więc po swojemu. Silny prosty odrzucił Otta do tyłu tak,że mężczyzna nie mogąc złapać równowagi, upadł na podłogę. Boss pośpiesznie wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi upewniwszy się, że nikt go nie widział. Pokój był nieduży, a przez zasłonięte okna nie docierało tu żadne światło słoneczne. Liczne zapachowe świeczki porozstawiane po gutsownie zdobionych meblach, roznosiły po pomieszczeniu ostrą woń żeń-szeniu i imbiru. W centrum pokoju stało wielkie łoże, którego atłasowa pościel nosiła znamiona niedawnego i intensywnego używania. Z wysokiego baldachimu swobodnie opadała zasłonka z ciemnego muślinu, a obok stała najwyraźniej królowa tego przybytku. Młoda dziewczyna odziana w obcisłą czarną skórę odsłaniającą wszystko co tylko mężczyzna mógłby pragnąć ujrzeć, aż trzasnęła o wysokie buty pejczem i jęknęła z niczym nie skrępowanego podniecenia patrząc jak Otto wyciera krew ze złamanego nosa. Po ostrych rysach twarzy i białej jak mleko cerze, Danstan obstawiał piękność rodem z Kislevu, albo i jeszcze dalszej północy. Wyraz jej twarzy nie wyrażał ani przejęcia wtargnięciem Bossa, ani tymbardziej strachu. Wyłącznie dziką, wyuzdaną ekstazę.

- Witam Panie Malte - rzekł Danstan wyciągając rapier i przystawiając go mężczyźnie do szyi. Kurtyzana widząc to zareagowała szybciej niż irbis.
- Astaw! -krzyknęła dopadłszy Otta i ręką odsunęła ostrze rożna. Po chwili dodała z okrutnym uśmiechem - ja sama...
Oplotła nadal dochodzącego do siebie Otta muskularnymi udami i przerzuciwszy się na plecy, naprężyła nogi. Ponownie jęknęła namiętnie gdy Otto krzyknął z bólu pod wpływem stalowego uścisku.
- Soonia - wydusił z siebie Malte - tttto nie są kurwa żaarty...
Kislevianka zaśmiała się tylko oddychając głośno i namiętnie i odparła:
- A szto ty dumał liubimyj? Szto mnie szutit chocietsa?

- Widzę panie Malte, że obaj mamy dziś raczej marny dzień -
rzekł Danstan z drwiącym uśmiechem gdy Sonia poluzowała uścisk, a czerwony na twarzy Otto mógł złapać oddech. Usiadł na łózku obok leżącej na przykrytej futrem ze śnieżnej pantery podłodze, pary i z pełnej przeróżnych owoców miski wyciągnął jabłko. Ugryzłszy je, ciągnął dalej - Parę dni temu zlecił pan swojej szwagierce pewne zadanie. Kradzież. Chcę wiedzieć dla kogo potrzbował pan tego dokumentu, który ukradła. Zanim zacznie mi pan grozić nadmienię, że musiałem połamać jej palce by w końcu podała mi pana nazwisko. A ponieważ staram się mieć wzgląd na kobiety, może być pan pewien, że przy panu ani ja, ani jak mi się wydaje Sonia, nie będziemy się ograniczać... da?
- Oh daaaa - mruknęła dziewczyna i by nie pozostawać gołosłowną, ponownie ściśnęła Malte'a. Najwyraźniej łamanie ludzi bólem stanowiło dla niej pikantną podnietę, a cała ta sytuacja byla dla niej wyłącznie seksualną zabawą.

- Tylko bez takich - Boss złapał Otta za rękę, którą ten chciał uderzyć Kisleviankę - proszę dać dziewczynie pracować... i lepiej zacząć mówić.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline