Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2009, 21:19   #123
MigdaelETher
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Jola z miną anioła wysłuchała Kamila. Podział ról był jasny. On zajmuje się pozostałymi przywódcami Tradycji, a oni, o zgrozo razem, młodymi magami. Cóż czasem dla dobra sprawy trzeba było schować dumę i własne widzimisię gdzieś głęboko, przełknąć kilka dosadnych epitetów i wziąć się do roboty. Dziewczyna za wszelką cenę chciała udowodnić, że Kamil dokonał właściwego wyboru, nie zniosłaby smutku i wyrazu zawodu w jego pięknych, spokojnych oczach.
Oczywiście to ona zabrała teczki ze stołu i wcisnęła do przepastnej czerwonej, skórzanej torebki. Będzie mogła usiąść nad nimi w domu przy kieliszku dobrego wina, paczce drogich, belgijskich czekoladek i przeanalizować plan eliminacji przeszkód stojących między nimi a węzłem. Jolka nie podzielała opinii Kamila co do Verbena, miała o tych magach wyrobione zdanie. Potrafili być zmienni i nie obliczalni jak sama matka natura, którą tak hołubili. Inna sprawa, że byli oni niesamowicie interesujący, ta buzująca pierwotna energia. Z każdą chwilą Jola odkrywała kolejne potencjalne plusy powierzonego im zadania.

Na pożegnanie Kamil delikatnie ujął jej dłoń i pocałował. Miękkość jego warg, delikatnie łaskoczący, ciepły oddech. Kobietę przeszedł dreszcz, znak, że jej wygłodniałe ciało domaga się kolejnej dawki endorfin. Dlatego też, zaraz kiedy znaleźli się na korytarzu Jola zaczęła energicznie przeszukiwać zawartość torebki w poszukiwaniu choćby resztki czekolady, której kilka tabliczek zawsze miała ze sobą. Trzęsące się, spocone dłonie natrafiły na niewielki, kulisty przedmiot misternie opakowany w złotą folię.




Nerwowymi ruchami zdarła złotko i z błogą miną przegryzła się przez gorzką, czekoladową skorupkę do smakowitego, orzechowego wnętrza. Z tego wręcz ekstatycznego błogostanu wyrwał ją znajomy, lekko schrypnięty, męski głos. To senior Kultu Michał Kostecki wchodził po schodach dość niepewnym krokiem, pozbawiony swojej nieodzownej laseczki.

- Dziadku! - z nieudawaną radością zawołała Jola.

Staruszek jak zawsze tryskał dobrym humorem, dziewczynie zrobiło się troszkę głupio na wspomnienie zamówionego przez Kosteckiego portretu. Na śmierć o nim zapomniała, co prawda był już prawie gotowy, brakowało tylko paru zębatek. Będzie musiała po drodze odwiedzić jakiś sklep metalowy.

- Ależ oczywiście drogi panie Michale - Jolka cmoknęła staruszka i przytuliła mocno - Przywiozę go panu jutro, obiecuję.

Kiedy staruszek podjął mozolną wspinaczkę po schodach. Jola odwróciła się do swojego towarzysza i ze spokojem przystąpiła do ustalania ich wzajemnych relacji.

- Jesteś tak głupi czy tylko udajesz? Ja na doczepkę? Słuchaj - wbiła zbrojny w karminowy paznokieć palec w pierś chłopaka - Otóż Kamil poprosił mnie, żebym wzięła w tym udział z Tobą, bo widzi jaki jesteś beznadziejny i do niczego. Biedak zrozumiał swój błąd, po niewczasie, ciężko mu za pewne przyszło, stwierdzić, że jego wychowanek to miałkie, niczym nie interesujące się zero. Kamil jednak nie będzie robił z gęby cholewy, powiedział pozostałym przywódcom Tradycji, że Cię wybiera, więc decyzji zmienić nie może, bo jak by to wyglądało. Co to za zwierzchnik, który nie ma zaufania nawet do swojego własnego ucznia. Mnie też nie podoba się, że mam ci matkować, ale robie to dla dobra Kultu i dobrze ci radze nie wchodź mi w drogę... bo pożałujesz.

Nieczekając na odpowiedź Chrisa, raźnym krokiem opuściła rezydencję. Kilka taksówek czekało na podjeździe, gotowych zabrać nie mobilnych lub nadal niezdolnych do samodzielnej jazdy weselników, do domów.


***


Jolka zamknęła za sobą drzwi, przekręciła klucz w zamku. Rzuciła torebkę na stół w kuchni. Weszła do swojej pracowni, na sztalugach stało płótno, do którego za pomocą żywicy syntetycznej poprzyklejane były rozmaite zębatki. Małe, duże, stalowe i mosiężne. Na pierwszy rzut oka był to artystyczny chaos. Jednak po chwili, kiedy oko obserwatora przywykło, drobne metalowe elementy zaczynały się za sobą zlewać tworząc znajomą, pobrużdżoną zmarszczkami, uśmiechniętą twarz Michała Kosteckiego. Dziewczyna zrzuciła z siebie nieświeże, przepocone i przesiąknięte dymem tytoniowym ubranie. Podeszła do odtwarzacza, niedbale zaczęła przeglądać płyty. Po chwili z wyrazem aprobaty wsunęła jedna w wąska kieszonkę urządzenia z głośników popłynęła muzyka.

Tanecznym krokiem Jolka wkroczyła do swojej sterylnej, nowocześnie urządzonej łazienki.


Odkręciła kurek prysznica i pozwoliłaby krople gorącej wody pieściły jej nagie, zgrabne ciało.
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 25-01-2009 o 22:59.
MigdaelETher jest offline