Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2009, 22:39   #24
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Energia zawirowała i skumulowała się tuż koło Sabine, jednak jej dłoń ani wskaźnik nie poruszyły się.

- Chcę ci pomóc. Jak mogę to zrobić? – powtórzyła, dokładnie wymawiając każde słowo.

Czasami bywało, że duch po prostu nie chciał zostać „schwytanym” przez medium, dlatego niemożliwym było nawiązanie kontaktu, mimo obecności tamtego. Tak jednak nie było w tym przypadku. Wydawało się, że zbłąkana dusza naprawdę chciała porozumieć się z dziewczyną, lecz jakby... nie potrafiła zrobić tego za pomocą tablicy. Dziwne.

Sabine zacisnęła mocno powieki i z całej siły poczęła koncentrować się na tej więzi, jaka istniała między dwoma energiami i przetłaczać swoją siłę w to drugie, niematerialne istnienie, by miało możliwość wpłynięcia na świat rzeczywisty. Niestety, wskaźnik leżał jak zaklęty, a dziewczyna czuła rosnący ból głowy i duszności.

Kiedy już miała zerwać kontakt, obawiając się, że po prostu zemdleje, nagle jej telefon komórkowy zsunął się ze stolika i upadł na podłogę. W tym też momencie medium poczuła, że jest zupełnie sama w pokoju, że jej gość wrócił do swego świata.
Ze zdziwieniem spojrzała na telefon i już poznała odpowiedź, a przynajmniej natrafiła na jej ślad. Na ekraniku bowiem wyświetlało się zapytanie:

Połączyć z Kurt W.?

Za dobrze już znała swój niepoważany fach, żeby zignorować tego typu wskazówkę i określić jako przypadek. Uśmiechnęła się pod nosem, po czym cicho szepnęła:

- Nie bój się, dowiem się jak ci pomóc.

I na tym zakończyła seans.

Po godzinie dość pospiesznych przygotowań i zjedzeniu szybkiego śniadania, Sabine Schwartzwissen była gotowa do wyjścia. Zajrzała jeszcze tylko do ciotki, co u niej słychać i jak się okazało, słychać było całkiem sporo: biegające w te i z powrotem słonie, kotłownie, maszynerie, turkot pociągu... słowem: KAC.

Nie potrafiąc zostawić swej opiekunki na pastwę losu, dziewczyna wyskoczyła jeszcze do sklepu po odpowiednie tabletki i kilka produktów ułatwiających „przeżycie”. Do strzelnicy trafiła zatem dopiero kwadrans po dwunastej.

Jak się okazało, jej dziwny znajomy już na nią czekał. Bez antenek kosmity, ale za to z porządnie obitą twarzą. Takich obrażeń nie powstydziłby się zapalony uczestnik karczemnych awantur. Przez chwilę nawet Sabine zastanawiała się czy nie ma do czynienia z kimś tego pokroju, jednak jedno spojrzenie w poważne, nieco smutne oczy Kurta, w których teraz zapaliły się nieśmiałe iskierki, odsunęło od niej myśl o wielbicielu bijatyk.

- Co ci się stało? – wypaliła wprost, gdy tylko usiadła naprzeciwko Kurta w strzelniczej kafejce.
- Cóż, musiałem się jakoś inaczej wyróżnić z tłumu. – zażartował - Niestety UFO-antenek nie było w sklepie z gadgetami... Może następnym razem coś dostanę...
- Powinieneś się postarać je dostać, bo inaczej długo nie pociągniesz.
– odpowiedziała tym samym, choć ze wzruszenia zakręciły jej się w oczach łzy.

Zauważył to. Patrzył się w jej oblicze z namysłem, zupełnie zapominając gdzie jest i że coś powinien mówić. To było krepujące, ale też i niezwykłe dla niezbyt popularnej u chłopców nastolatki. Pozwoliła mu na to.

Wreszcie po minucie albo i dwóch, jego policzki zarumieniły się.

- Wybacz, ja...
- ..Odpłynąłeś. Zdarza się.
– dopowiedziała z uśmiechem, lecz i ona wróciła do rzeczywistości, przypominając sobie o obietnicy względem ducha – [B]Kurt[/b], muszę zadąć ci pewne pytanie, typowe dla... no wiesz, profesji medium.
- Zabrzmiało groźnie. Zamieniam się w słuch.
- Czy... masz kogoś, no wiesz...
- ...Dziewczynę?
- Nie! Ja...
– spąsowiała – Ja chciałam spytać czy masz kogoś zmarłego! W sensie... No, kogoś, kto by szukał z tobą kontaktu i... Nie, no! Zapultałam się.
- Spokojnie
. – uścisnął jej dłoń.

Jego dotyk faktycznie od razu ukoił nieco nerwy, lecz gdy już miała opowiedzieć mu wszystko o próbie kontaktu, jego telefon komórkowy się rozdzwonił.
Kurt niechętnie spojrzał na wyświetlacz, jednak widząc znajomy podpis, przeprosił Sabine i odszedł na bok. Dopiero tam odebrał.

Wrócił do stolika po jakichś dziesięciu minutach burzliwej, choć niemożliwej do usłyszenia przez dziewczynę, rozmowy. Nawet nie usiadł.

- Wybacz mi. Musze iść. To pilne.
- Rozumiem, ja...
- Możemy się spotkać wieczorem? Chciałbym w ramach przeprosin zabrać cię na kolację. Wtedy pogadamy... bo chyba musimy.
- No dobra.
- Świetnie. Więc o 19 będę pod twoim domem. Trzymaj się i jeszcze raz przepraszam.
- Ale...
– umilkła, bo już go nie było.

Ale skąd znasz mój adres?”

Resztę popołudnia spędziła na strzelnicy, w ten sposób uciekając przed natrętnymi myślami i pytaniami bez odpowiedzi. Dopiero około 17 zdecydowała się na powrót do mieszkania i odświeżenie przed... bądź co bądź – randką.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline