Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2009, 22:43   #9
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Śmierć przybiera różne postaci. Natchnieni pisarze często przedstawiają ją jako powabną kobietę. W ludzkiej podświadomości często jej obrazem jest zakapturzona postać z kosą, uosobienie ludzkich lęków. Śmierć tak naprawdę wygląda dla każdego inaczej: jeden może ją spotkać jako rozpędzony samochód, inny jako biały proszek kupiony od dilera. Jednych spotyka ona w domu, innych gdzieś poza nim. Szczęśliwcy umierają otoczeni gronem rodziny, innych w ostatnich chwilach czasem wspierają przyjaciele, a niektórzy konają w samotności. Śmierć w ojczyźnie, czy w oderwani od niej w tych ostatnich chwilach przestaje mieć większe znaczenie. Jak to napisał Polak, Czesław Miłosz ,,Innego końca świata nie będzie”. I faktycznie, nie było surm anielskich i sądu ostatecznego, tylko trzech drabów wynajętych przez korporację

***
Do rzeczywistości został przywrócony nagle, gwałtownym kopniakiem w brzuch. Zwinięcie się w pozycję embrionalną uniemożliwiły mu jednak sznury, ciasno krępując go do drzewa. Gdy otwarł załzawione z bólu oczy zobaczył przed sobą trzech mężczyzn. Wszyscy dobrze zbudowani, ubrani w dresy i uzbrojeni. Doskonale zdawał sobie sprawę, o co im chodzi jeszcze zanim pierwszy z nich się odezwał

- I co teraz powiesz? Trzeba było z koleżkami wtrącać się w nie swoje sprawy?
- Warto było za to oddawać życie frajerze?
- Widzisz… Nie chciałeś, żeby biedne roślinki umierały, to sam im posłużysz za nawóz

Cała trójka wybuchła gardłowym śmiechem, od którego ciarki mu przeszły po plecach. W pierwszym odruchu myślał, że po prostu go skopią i zostawią, jednak słowa trzeciego z nich zmroziły go. ,,Posłuży za nawóz”… Czy to oznaczało, że po prostu chcą go najzwyczajniej w świecie zabić? Chciał krzyczeć, wołać o pomoc jednak knebel skutecznie uniemożliwiał mu wydanie jakiegokolwiek dźwięku. Poruszył lekko palcami, sprawdzając więzy. Gdyby tylko nie zauważyli, miał szanse się uwolnić. Zaczął lekko majstrować, usiłując poluzować krępujący go sznur, ale gwałtowny kopniak zlikwidował jego nadzieje. Palący ból w palcach dobitnie poinformował go, że są złamane. Wściekły oprawca pochylił się nad nim

- Taki jesteś mądry, co? Trafiłeś na lepszych od siebie

Następny kopniak nadszedł z lewej strony, trafiając go w żebra. Kolejne ognisko oślepiającego wręcz bólu. Kolejnych uderzeń nie liczył, było ich zbyt wiele. Gdy oczy zasnuła mu już czerwona mgła, a siły opuszczały go w zastraszającym tempie usłyszał głos

- Pozdrowienia od prezesa! Przekaż je swoim koleżkom, gdy już do ciebie dołączą

Po kolejnym uderzeniu nastała ciemność

***
Szkoła średnia zbliżało się powoli ku końcowi. Choć wcześniej rozważał studia prawnicze lub ekonomicznie, to jednak zmienił zdanie pod wpływem Anjeliki, swojej dziewczyny. Dopiero ona uświadomiła go o problemach związanych ze środowiskiem naturalnym. Była to rzecz całkiem inna, słyszeć o nich w telewizji, a usłyszeć o tym dokładniej od bliskiej osoby. Gdy widzi się coś na szklanym ekranie to wiedza ta przechodzi obok, a widz dalej żyje własnym życiem nieczuły na problemy innych. Łatwo można pomyśleć, że problemy środowiska nas nie dotkną, co najwyżej przyszłe pokolenia więc to ich sprawą będzie zadbanie o środowisko. Wystarczy jednak spojrzeć na zmiany jakie zaszły w otaczającym nas świecie na przełomie ostatnich lat by zrozumieć, że jest to problem nas wszystkich. I wspólnymi siłami trzeba walczyć o to, by jutro mogło nadejść

***
Na studiach geoekologi poznał ludzi podobnych sobie, także wrażliwych na problemy środowiska. To właśnie oni musieli działać, by ci, którzy nadejdą po nas mogli zobaczyć błękit nieba a nie czarny dym wznoszący się z fabryk. Zielone parki i ciche alejki, a nie dławiący smog. Jutro musiało być wywalczone rękami tych, którzy są dzisiaj. Zdobył tam również kilku dobrych przyjaciół, Atilla, Beppe i Dulia. Jako drugi kierunek wybrał medycynę, by móc pomagać nie tylko środowisku, ale także ludziom. W międzyczasie Anjelika wciągnęła go do organizacji ,,Zieloni obrońcy”. Również bliscy przyjaciele Cristofa ze studiów dołączyli do organizacji. Początkowo zajmowali się blokowaniem buldożerów, pikietowaniem oraz wysyłaniem protestów. Wierzyli, że ich działania mają sens. Choć zwykle korporacje okazywały się silniejsze, to każdy choćby niewielki triumf w walce z nimi dawał im nowe nadzieje. Najważniejsza była wiara, że to co robią jest słuszne. Tak było do czasu, aż w ich ojczyźnie nie powstała filia Aria Inc.

Pozornie zakład utylizacji odpadów, zgodny z normami UE, dbający o środowisko i pomagający uniknąć problemu rozrastających się wysypisk. Jak jednak wynikało z ich, cudem uzyskanych informacji tylko niewielka część śmieci była faktycznie spalana. Odpady w większości były zakopywane, a dym nawet z tej części która dla niepoznaki trafiała do spalarni nie był należycie filtrowany. Nie mieli jednak na to dowodów, koniecznych by oskarżyć firmę o zanieczyszczanie środowiska. Koniecznością było je więc zdobyć

***
- Cristo, liny masz gotowe?

No tak. Jak zawsze pedantyczny Atilla, po raz tysięczny sprawdzał przygotowania do akcji. Mógłby już się przyzwyczaić. W końcu nie była to pierwsza akcja w ich życiu, i choć ze wszystkich największa to jednak nie powinna odbiegać od normy. Po chwili, gdy tylko kontrola sprzętu dobiegła końca całą ekipą wsiedli do starego, nieco zdezelowanego Ułaza. Samochód taki, choć nie osiągał zawrotnej prędkości to jednak nie był dla niego przeszkodą najtrudniejszy nawet teren. Godzinę później dotarli na miejsce, pod siedzibę zarządu ulokowaną w budynku tuż przy spalarni. Wiadomo, że główny udziałowcy mają główną siedzibę w stolicy, jednak dokumenty wystarczające jako dowody powinno im się udać zdobyć tutaj

Przejście przez ogrodzenie nie sprawiło im większych trudności. Cała piątka była dobrze wysportowana, a zwykła druciana siatka otaczająca budynki korporacji nie stanowiła dla nich żadnej przeszkody. Problemy zaczynały się dalej. Budynki były strzeżone, choć na szczęście ochrona była mniej liczna niż się spodziewali. Nieliczni wartownicy zajęci byli najpewniej oglądaniem telewizji i czekaniem na koniec zmiany, niż faktycznym pilnowaniem obiektu. Mieli i trochę racji, bo kto chciałby się włamywać do zakładu utylizacji odpadów?

Wejście głównym wejściem odpadało jednak, zwłaszcza że dokumenty, które chcieli zdobyć nie powinny nigdy opuścić murów zakładu. Musieli się więc dostać do środka niezauważeni przez ochronę. Szczęście jednak wyraźnie im sprzyjało, gdyż nawet w ciemnościach nocy wyraźnie było widać, że okno na parterze jest niedomknięte. Chwila manipulacji i droga do środka stanęła otworem. Widać było, że nikt nie spodziewał się możliwości nocnej wizyty, gdyż dokumenty przez nich szukane znaleźli na piętrze, w szufladzie biurka. Teoretycznie szuflada była zamknięta, jednak dla Cristofa nie była to żadna przeszkoda. Akcja wypadła wzorowo, zwłaszcza że ze znalezionych rachunków jasno wynikało, że korporacja nie utylizuje wszystkich odpadów jakie są do niej dostarczane. Nadmierna pewność siebie doprowadziła ich, a konkretniej Cristofa do jednego, jedynego błędu. W drodze powrotnej zawadził skrajem kominiarki o gwóźdź wystający z futryny, rozdzierając ją sobie i pozwalając kamerom ochrony uwiecznić swoją twarz. To właśnie ten jeden, drobny błąd kosztował go życie.
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Blacker : 28-01-2009 o 22:48.
Blacker jest offline