Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2009, 22:40   #10
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Rafał siedział z kolegami w knajpie, ich knajpie. Gośćmi byli sami mężczyźni. Potocki znał ich wszystkich, gorzej lub lepiej, ale znał. Tak jak właściciela baru. A to dobre, właściciela. Sędziwy Annibale...


...zajmował się tym przybytkiem od zawsze, przynajmniej młodym się tak wydawało. Tu zbierali się, by porozmawiać o interesach. Planowano akcje. Tu wreszcie można było spotkać odpowiednie osoby. Albo nieodpowiednie. To zależy, kogo się szukało.
Rafał Potocki analizował z kolegami ostatni wypadek. Snuli przypuszczenia. Szukali winnych. Szukali odpowiedzi. Nawet nie zauważyli, gdy do ich stolika podeszło czterech mężczyzn. Prawie jak Czterech Jeźdźców Apokalipsy, zwiastunów najgorszego. Bez słowa dosiedli się, a Annibale podał im wino, tutejsze, florenckie. Zresztą, innych tu nie podawano. Rozmowy w knajpie przycichły. Ludzie jakby starali się wtopić w otoczenie, byle nie padł na nich wzrok przybyszów. Wszyscy wiedzieli, co oznacza pojawienie się tych czterech panów.
- Nie krępujcie się. - Angelo Infantini ujął swój kieliszek i uśmiechnął się. Jego trzej towarzysze też uraczyli się winem. Ale nikt nie odważył się odezwać. Nieznośna cisza przedłużała się. W końcu przybysze skończyli pić. Infantini uśmiechnął się ponownie i poklepał Rafała po plecach.
- No, Potocki – zadziwiające, że wymówił to nazwisko bez problemów. – Zbieramy się. Może i na herbatkę do królowej Elżbiety wypada się spóźnić. Ale tu nie Anglia. – Jego towarzysze parsknęli śmiechem.
Młody mężczyzna wlókł się między dużo wyższymi i lepiej zbudowanymi Włochami.
O Angelo Infantinim Potocki tylko słyszał. I nie chciał go nigdy w życiu spotkać. Niestety, pobożne życzenie nie spełniło się. I teraz jechał z uśmiechniętym Aniołkiem, jak pieszczotliwie mówiło się na niego w organizacji. Chyba lepiej pasowałoby do niego imię Azraela - anioła śmierci.
Czy w takich momentach powinno się widzieć całe swoje życie przed oczyma, jak wtedy, gdy wisiał głową w dół. Ale teraz siedział wygodnie, no powiedzmy wygodnie, gdyż wszystkie jego mięśnie były napięte do granic możliwości. A sparaliżowany strachem mózg w ogóle nie generował obrazów. Nawet Florencja nocą go nie cieszyła. Nic go nie cieszyło.
Samochód zatrzymał się przed apartamentowcem. Infantini otworzył drzwi i ruchem ręki zaprosił „gościa”, aby wysiadł z samochodu. Ponieważ Rafał szedł powoli, jeden z miłych panów popchnął go w stronę drzwi, które otworzył im odźwierny, witając ich profesjonalnym uśmiechem.


Do windy weszli już tylko we dwóch, on i Aniołek. Gruby Włoch nucił sobie jakąś rubaszną melodię. Zatrzymali się na najwyższym piętrze budynku.
Elegancko urządzony penthouse jakoś nie pasował do miejsca egzekucji, ale młody człowiek mógł się mylić.


Z zamyślenia wyrwało go potężne szturchnięcie, które pomogło mu wejść do środka. Z trudem utrzymał równowagę.
- Angelo, zostaw nas samych. – Miękki, acz stanowczy głos należący do kobiety w średnim wieku, która pojawiła się jakby znikąd.
Albo mężczyzna jej po prostu nie zauważył.
- Napijesz się czegoś? – Nie czekając na odpowiedź nalała wino do kieliszków podając mu jeden. – Dużo się mówiło o tobie i twoich, hmmm… pomysłach. Muszę przyznać, że było to bardzo odważne i jednocześnie głupie – uśmiechnęła się zalotnie pokazując białe, równe zęby. Coś w tonie jej głosu mówiło, że nie należy przerywać tego monologu. – Swoimi pomysłami zyskałeś sobie wielu sprzymierzeńców, ale i równie wielu wrogów. Widzisz, niektórzy nie lubią, gdy ktoś burzy ustalony porządek. Przeskoczyłeś kilka szczebli jednym susem. A to budzi zazdrość. – W tym momencie Rafał dostrzegł leżący na biurku sznur czarnych pereł. A koło niego narzędzia jubilerskie.
– Pewnie zastanawiasz się, co można zmienić w tym idealnym naszyjniku? – Rzeczywiście, taka myśl przebiegła mu przez głowę. – Otóż nie jest on idealny.
Ależ był. Był. Idealnie dobrane kolory, wielkość. Cóż jeszcze można było tam zmienić?



- Widzisz, tylko wprawne oko jest w stanie dostrzec przebarwienia na jednej z pereł. Dla ciebie jest on piękny. Idealny prezent dla jakiejś dziewczyny. Niejedna ucieszyłaby się z czegoś takiego. Ale nie ja. – Jej głos zmienił się. Mówiła teraz z pasją. Z namiętnością. Jak gdyby wyznawała miłość kochankowi. – Ja widzę te skazy. – i wygłosiła dłuższą pogadankę na temat pereł.
- I dla mnie ty jesteś takim długo szukanym, brakującem elementem w mym idealnym naszyjniku.
Rafał cofnął się kilka kroków. Ale Ornella w oka mgnieniu znalazła się koło niego.
- Czy chcesz? Chcesz być jedną z tych idealnych pereł w mych rękach?? Mogę dać ci wiele. I władzę, o której marzysz. I tabuny kobiet leżących u stóp twoich. A w zamian nie żądam zbyt wiele. – Czuł słodki zapach jej perfum. W życiu nie ma nic za darmo. A Ornella była atrakcyjną kobietą. Może nie młodą. Ale na starej…
Pani Angiolini ujęła delikatnie jego podbródek.
- Mogę dać ci wiele - Wyszeptała do jego ucha. Aż przeszył go dreszcz. Mógłby przysiąc, że dostrzegł wysuwające się kły.
Gdy zatopiła zęby w jego ciele, poczuł ekstatyczną rozkosz, jakiej nigdy wcześniej nie zaznał. Ale w miarę, gdy wampirzyca wysysała z niego życiodajną krew... Żydzi wierzyli, że krew jest duszą istoty, dlatego Bóg zabronił im jej spożywania. Ekstaza zmieniała się w ból. Rafał chciał się wyrwać. Czyjś żelazny uścisk nie pozwalał mu na to. Czy to możliwe, aby ta kobieta miała aż tyle siły??
A jednak. Ten przepiękny apartament stał się miejscem jego śmierci. Cóż za nietypowy sposób wykonania wyroku.
Gdy reszki jego jaźni uciekały gdzieś daleko, gdzieś do lepszego świata, jak wierzyli chrześcijanie, on poczuł coś na wargach. Kilka kropli słodkawego płynu spłynęło z jego warg do gardła. Niekontrolowany skurcz sprawił, że dostały się dalej do jego trzewi. Te kilka kropli sprawiło, że jaźń została z powrotem przyciągnięta do ciała, ciała które zapragnęło więcej amarantu. Zaczął pić łapczywie. Jednak czyjeś silne ramię oderwało go do ręki kobiety.
- Witaj, Dziecię Nocy. – Znajomy głos Ornelli odbił się w jego czaszce.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 02-02-2009 o 15:17.
Efcia jest offline