Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2009, 15:06   #7
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Spojrzał na bestię. Potem na paczkę z jedzeniem. A potem znowu na bestię. Ta paczka była potrzebna rodzinie. Niezbędna. W domu w prawdzie było trochę jedzenia, trochę więcej w spiżarce, ale... Nie wystarczało. Poza tym, dzieci nie mogły wyjść z domu, jeżeli go posłuchały, już zabarykadowały drzwi, wszelkie rzeczy Kaspar miał wrzucać do środka przez otwarte okienko w piwnicy, przynajmniej do czasu. Do czasu, aż to wszystko się skończy. Nie mogąc wyjść, nie mogą wejść do spiżarni, to kiedyś była chyba lodownia, wygląda jak stary bunkier. Poza tym, biali już dawno mogliby się dostać. Kto wie, czy czymś nie można się od nich zarazić...

Strzelał już do nich. Z okna, z ulicy, raz odstrzelił jednego z odległości 10 metrów. Ale teraz... Potwór stał ledwo kilka kroków od niego, takich dziecięcych, takich, jakie jeszcze niedawno robiła Olga. Maleńka Olga...

- Wypierdalaj stąd... - wysapał Schmeling. Biały był dziwnie ospały, nieruchawy -zbliżał się, owszem, ale powoli, bardziej jak w filmach grozy, niż na ulicach Malton.

Nie posłuchał. Czemu tu się dziwić.

Krzyk, ale nie taki pełen strachu - bardziej przypominał zawołanie bojowe, takie, jak widuje się w filmach o barbarzyńcach. Strzał - jeden, drugi, trzeci. Potwór przyspieszył. Trzy dziury w jego brzuchu z pewnością osłabiały stwora, ale - jak sądzili niektórzy - działał pod wpływem jakiegoś szału, furii - adrenalina, jeżeli istniała ona w martwych ciałach, napędzała jego mięśnie, znieczulała na ból. Zawsze, nawet po krytycznym strzale (no, nie licząc takich, które powodowały eksplozje łbów), jeszcze biegli. Parę metrów...

Chwyt. Złapali się niczym zapaśnicy. To zresztą całkiem niezłe porównanie, szczególnie dla Niemca, który w młodości, jeszcze w szkole, przez wiele lat startował w szkolnych zawodach zapaśniczych. Potem zresztą jego praca też pomagała mu w nabieraniu krzepy. Mocny uchwyt na dłoniach nieumarłego, chyba dało się usłyszeć gruchot kruszących się kości. "Trup" napiera, próbuje ugryźć, nie potrafi, oparty o ladę człowiek trzyma na dystans wroga swoim kolanem. Nagle puszcza, biały leci prosto na niego, szybkie i wprawne uderzenie w twarz, stwór opada na ziemię.

- No i posprząta... - zaczął Kaspar, lecz w tym momencie poczuł ogromną siłę, z jaką ciało nieumarłego uderzyło o niego. Nawet nie zauważył, kiedy przeleciał wraz z nim przez ladę, lądując tym samym na ziemi.

Zwarci w tym pojedynku legli na podłodze sklepu, nie zauważając zbliżającej się postaci...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline