Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2009, 20:50   #10
Lunar
 
Lunar's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumny
Siergiej Bielyj

- Zakaz stwarzania jedzenia. - powtórzył pod nosem Siergiej tak, by Ina słyszała go wyraźnie. - No i masz. W końcu przypomnisz sobie tradycyjną rosyjską kuchnię, którą tak dawno zarzuciłaś. - docinał jej dalej ze spokojnym uśmiechem. Twarz wyrażała pokój ducha, lecz oczy szkliły się jakimś nieuchwytnym niepokojem.
Bielyj z zaciekawieniem obserwował pluszaka Amaryllis. Tak. Amaryllis. Choć innym wydawać się mogła ona być nieco pokręconą dziewczynką o wyjątkowo zachodnim rysie twarzy, Sieroża obserwował jej emocje. Kiedy zaczynasz zbytnio obserwować innych ludzi, wszystko z czego się składają, nie patrzysz na nich. Nie słuchasz już ich. Oprowadzający ich Robert absolutnie wymazał się z uszu Sieroży. Zamieszka w Dziedzinie tylko jeśli będzie musiał. Ach.. gdyby on miał taką moc tworzenia, takie miejsce nie wyglądałoby tak obskurnie. Jak jakiś spadek po głowie rodziny z XVI wieku. Inaczej tego odizolowanego ośrodka nazwać nie można było. Punkt stojący na granicy wieków. Oś czasowa ciągnęła się po całym obwodzie okrągłego przedpokoju.
Pluszak Amaryllis. Ryś. Uwielbiał te zwierzęta. Wokół tego czegoś, unosiła się nuta silnych emocji. Nie był to słaby przedmiot. Nawet gdyby go spalić, zmiecić, zniszczyć, wciąż by istniał. Nie tak łatwo obrócić coś w entropiczny rozpad.

- Wampiry.. wilkołaki.. cóż my o nich wiemy. Parawymysły, wybryki Rzeczywistości jak jednorożce i skrzaty. Nie sądzę, by były aż taką przeszkodą. Spotykało się w przeszłości nie takie.. - szukał słowa, aż ponownie zamilkł.
- Osobiście.. choć kocham las, to w mieście czuję się o wiele bezpieczniej. - nie uzasadnił swoich słów. Przed oczyma stanęły mu tylko kamery, bramki wejściowe, wykrywacze, automatyczne drzwi, centra handlowe, głośniki, ekrany.. Niewiele było takich skrajnych miejsc. Wciąż było gdzie mile spędzić czas.
Siergiej powstał na widok Abrahama. Uśmiechnął się lekko dając do zrozumienia, że to na niego patrzy. Podchodząc powoli do roztrzepanego człowieka, w którym widział choćby małą cząstkę swojego sposoby bycia, odezwał się przywitalnie. - Sieroża. - wyciągnął dłoń. - Znam dobrze okręgowych Adeptów, a ty wydajesz mi się obcy. Może się jednak gdzieś widzieliśmy? Taak.. może to ty byłeś tą lśniącą informacją, co zbiła mnie nanosekundy z mojego toru myśli. - kontynuował językiem, za który jego rodzimi Mówcy skrzywiliby się z niesmakiem.
 

Ostatnio edytowane przez Lunar : 03-02-2009 o 12:44.
Lunar jest offline