Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2009, 11:39   #29
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Tura 4 – 20 lipca 2008 (niedzielny ranek)



Sara Brauer & William Leder




Spacer z Sethem dał im możliwość porozmawiania o całkiem nieznaczących rzeczach i wpadnięcia do pobliskiego sklepu po kilka produktów na kanapki.

Sara uspokoiła się, jednak ciągle miała wrażenie, że coraz mniej z tego wszystkiego rozumie… Ba, coraz mniej wie o swoim ukochanym; a może nawet coraz bardziej się od niego oddala – a może to on się od niej oddala?
Wrócili jednak do domu pozostawiając pomiędzy sobą całą masę niedopowiedzeń i półsłówek…


Will postanowił grac swoją rolę „twardego faceta”, który sam wszystko załatwi i wszystkie obawy Sary zbywał uśmiechem i oklepanym do bólu „nie martw się.”; licząc na to, że wszystko się ułoży samo.


Kiedy Sara przygotowywała kolację otwarł pismo z kancelarii. Zdziwił się jego lakonicznością, poza nagłówkiem kancelarii, jego nazwiskiem i adresem zawierał tylko kilka linijek tekstu, który nie mówił nic o sprawie:


„Działając na podstawie zlecenia naszego Klienta zapraszamy Pana na spotkanie, które odbędzie się dnia 21 lipca 2008 roku (poniedziałek) o godzinie 18:30 w siedzibie naszej Kancelarii. Prosimy o punktualne przybycie; gdyż jest pan jedną z kilku zaproszonych przez naszego Klienta osób.
W przypadku, gdyby podana godzina spotkania była nieodpowiednia prosimy o kontakt z prowadzącą sprawę Patricią Junger pod numeren telefonu 765-7674-124.”


List był nadany we środę, więc trochę dziwne było to, że poczcie aż trzy dni zajęło dostarczenie go w tym samym mieście.


Film z Angeliną faktycznie był bardziej „dobrze zareklamowany” niż „dobry”. W towarzystwie chrupek i kanapek nadawał się jednak na „sympatyczny wieczór”. Wydarzenia poprzedniej nocy i poranka zostały zagłuszone wspólnymi chichotami i obrzucaniem się chrupkami, z których cześć przechwycił Seth.

Noc minęła spokojnie i bez jakichkolwiek zdarzeń. Rano, bardziej z przyzwyczajenia niż konieczności Will poszedł do sypialni i wyjrzał przez okno przyglądając się budynkom po drugiej stronie ulicy i pierwszym niedzielnym przechodniom. Kiedy obrócił się, słysząc Sarę krzątającą się po kuchni, i spojrzał na łóżko…

W poduszkę leżącą na środku wbity był nóż wyglądający bardziej na domową produkcję lub… jakiś rodzaj noża rytualnego o specjalnie kształtowanym ostrzu…


„Jak?” – pomyślał Will szybko – „Okno jest zamknięte. Drzwi również. Niczego nie usłyszałem… Jak?!?!? I Kto???”

Myśli przeleciały przez głowę i jego wzrok spotkał się ze wzrokiem Sary stojącej w progu sypialni. Czy zdążyła zauważyc nóż w pościeli?



Adrian Hesse

Dzwonek do drzwi wyrwał go z dziwnego letargu, w którym tkwił od jakiegoś czasu. Pół przytomnie spojrzał w okno uświadamiając sobie, że jest ranek… Był otępiały, jakby poruszając się we własnym, wykreowanym śnie… Dzwonek był jednak realny. Ponownie zabrzęczał i bardziej z przyzwyczajenia niż z chęci otwarcia drzwi Adrian dowlókł się do wejścia…


- Cz…e…śc – stojący na korytarzu Michael, kolega z roku był okazem zdziwienia – wyglądasz jakbyś był chory…


- Tak, czuję się… niespecjalnie – odparł Adrian starając się poskładać w rozsądnie myślącą całość swoją jaźń – Wejdziesz?


- Nie… Wpadłem tylko, aby… bo nie można się do Ciebie dodzwonić… A… - jego twarz stężała – Reszta naszej pięcioosobowej paczki miała wypadek. Auto Adama zostało staranowane przez ciężarówkę. Wszyscy są na intensywnej terapii w szpitalu św. Elżbiety. Adam może nie dożyć poniedziałku… Prze… Przepraszam. Pójdę już. Przyszedłem tylko po to, aby Ci powiedzieć… Mieliśmy jechać w piątkę, ale ja się źle czułem, a do Ciebie nie szło się dodzwonić… Może gdybyśmy się zebrali wszyscy to by do tego nie doszło… A może… Pójdę już…. Chciałem Ci tylko powiedzieć…

Michael wykrzywił twarz w grymasie, który miał udawać uśmiech i odwrócił się. Jego kroki odbijały się echem od pustej klatki schodowej. Nawet kiedy drzwi wejściowe trzasnęły Adrian dalej stał w drzwiach swojego mieszkania…
Jak to: „staranowane przez ciężarówkę”…? Jego najbliżsi kumple, prawie przyjaciele… Dziewczyna, z którą pewnie by chodził, gdyby nie to, że… chodziła z jego przyjacielem…
 

Ostatnio edytowane przez Aschaar : 04-02-2009 o 18:30.
Aschaar jest offline