Wątek: Katakumby
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2009, 20:21   #1
Yaneks
 
Yaneks's Avatar
 
Reputacja: 1 Yaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputację
Katakumby

Niewielkich rozmiarów chatka stoi pośród sosen, gdzieś w górach. Nie wiadomo jakich, nie wiadomo dokładnie gdzie. Grupa rozbitków poszukująca schronienia wspina się w jej kierunku w ulewnym deszczu. Dziwna to była zbieranina. Wszyscy bogaci, dobrze wychowani i rozpieszczeni, dzieci nieprzyzwoicie bogatych rodziców, wysłani na wycieczkę dookoła świata. Odrzutowiec przewożący ich po świecie leżał kilka kilometrów dalej, w odmętach jeziora. Wokół tylko drzewa, góry i dzikie zwierzęta, uciekające, gdy tylko jeden z wycieczkowiczów zbliżał się do niego. Mały, drewniany domek z oknami pozabijanymi deskami spoglądał na nich z góry, będąc ich celem podróży. Piątka rozbitków, prawdopodobnie jedynych ocalałych z katastrofy samolotu przedzierała się przez chaszcze, by tylko znaleźć się w bezpiecznych objęciach domku na środku pustkowia.
Rozbitkowie nie znali jeszcze swoich imion. Milczący wytrwali walczyli z własnymi mięśniami by nie upaść po kilku godzinach morderczej wędrówki.
Było wśród nich trzech mężczyzn, dwie kobiety.
Na czele pochodu szedł ogromny, czarnoskóry facet. Na oko miał co najmniej dwa metry, ale jego porządna budowa ciała odejmowała mu trochę wzrostu. Na jego twarzy nie malowały się żadne emocje. Nie było po nim widać ani śladu zmęczenia.
Drugi w pochodzie był następny mężczyzna. Niewiele niższy od górującego nad wszystkimi murzyna, dominował nad nim masywnością. O nie, nie był gruby! Widać było po nim, że jednym ciosem byłby w stanie powalić nie jednego zawodowego boksera. Miał dosyć krótko przystrzyżoną bródkę, która teraz była zupełnie mokra, około metra osiemdziesięciu wzrostu. W przeciwieństwie do idącego przed nim czarnoskórego mężczyzny, masywność dodawała mu w oczach przeciętnego człowieka trochę wzrostu, co czyniło mięśniaka strasznym z widoku. Mało tego, łypał bez przerwy na murzyna, jakby chciał obciąć mu nie tylko... nogi. Po jego wyrazie twarzy widać było, że wędrówka pod górę wymaga od niego wiele wysiłku.
Za mięśniakiem maszerowała niska blondynka. Wyglądała na kobietę z dobrego domu, o którą dba zawodowa stylistka. Włosy, mimo ulewy i katastrofy samolotu, były idealnie ułożone. Ubranie dziewczyny można by i uznać za nietypowe, ale poszczególne jego elementy idealnie ze sobą współgrały. Miała typowo kobiece kształty, i można by uznać ją za typową kobietę lekkich obyczajów, gdyby nie... liny, karabinki i czekany wystające z plecaka. Dwa czekany trzymała w rękach, pomagając sobie w co bardziej stromych fragmentach „drogi”. Na nodze miała długie, krwawiące rozcięcie, które na szczęście nie wyglądało na zbyt głębokie.
Następny w pochodzie był kolejny mężczyzna, będący jakby przeciwieństwem dwóch pozostałych. Był niewiele niższy od murzyna, ale i niewiele wyższy od mięśniaka. Miał krótkie, czarne włosy i do złudzenia przypominał kogoś, kto izoluje się od wszystkich wokół. Szedł pod górę z zadziwiającą pewnością siebie. Reszta rozbitków pamiętała tego człowieka – w samolocie siedział na samym początku. Mimo szczupłości i dość szpakowatego wyglądu, widać było, że jest człowiekiem o wielkiej wytrwałości.
Pochód zamykała niziutka brunetka o kościstej twarzy, ale przyzwoitej budowie ciała. Szła przed siebie powoli, ale pewnie, dzięki czemu nie wywaliła się jeszcze ani razu. Jej mokre włosy zasłaniały część krótkiego, krwawiącego nosa. Na twarzy nie było widać zmęczenia choć widać było, że kobieta trzęsie się ze zmęczenia.
Cały pochód od domku dzieliło około kilometra, który w okrutnych warunkach dłużył się w dziesiątki kilometrów. Mała, drewniana chałupka patrzyła na nich z góry, oczekując rychłego przybycia.


Tym krótkim wprowadzeniem zaczynamy sesję. Wszelkie sprawy poza treścią sesji proszę zgłaszać w komentarzach. Proszę, abyście przedstawili się innym graczom, i jak najlepiej wcielili się w swoich bohaterów. Wiem że intro krótkie ale stwierdziłem, że starczy. A więc gramy!
 
Yaneks jest offline