Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2009, 22:26   #1
Pamelson
 
Pamelson's Avatar
 
Reputacja: 1 Pamelson ma w sobie cośPamelson ma w sobie cośPamelson ma w sobie cośPamelson ma w sobie cośPamelson ma w sobie cośPamelson ma w sobie cośPamelson ma w sobie cośPamelson ma w sobie cośPamelson ma w sobie cośPamelson ma w sobie cośPamelson ma w sobie coś
Republika w ogniu

"Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...

...rozgorzał konflikt między federacją handlową a wojskami republiki prowadzonymi przez potężnych Rycerzy Jedi.
Jednak są miejsca w galaktyce gdzie nie dotarła wojna, jednym z tych miejsc jest leżąca na obrzeżach galaktyki planeta Tatooine. To tutaj, gdzie dni są upalne a noce wietrzne, powstaje największe zagrożenie galaktyki, zagrożenie, którego nie spodziewa się nawet rada Jedi.
To właśnie tu do Mos Espa, przygnał cię los. Wychodząc ze starportu, w którym jak zwykle było tłoczno, twoim oczą ukazuje się bijący w oczy piach, który przez chwilę cie oślepia odbijającymi się od niego promieniami słonecznymi, jest tu duszno i gorąco, i jeszcze tak dziwnie... dziwnie niepokojąco, jakby ktoś cię obserwował. Dyskretnie rozglądasz się wkoło, lecz nie zauważasz niczego podejrzanego, uspokojony stwierdzasz, że to skutek długiej podróży i szoku termicznego i spokojnie kierujesz się do kantyny.
Nigdy nie przypuszczałeś, że miasto na środku pustyni może być tak żywe, wzdłuż drogi rozłożone są stragany pełne różnorodnych towarów, przed tobą kilka małych śmiesznie chodzących postaci w brązowych kapturach; „To muszą byś Jawa” myślisz sobie, dla kogoś, kto całe życie spędził w centralnej galaktyce miejsce takie jak to, rzeczywiście mogło zaskakiwać. W końcu doszłeś do dużego placu, takiego tłoku dawno już nie widziałeś, nawet w starportach, droga rozczepia się tutaj w trzech kierunkach, nie wiedząc, w którą stronę się udać niepewnie zagadujesz do rodanina handlującego nieopodal częściami do droidów; „Witam, którędy dotrę do kantyny?”
Rodianin zmierzył cię powoli wzrokiem i burkną: „Kupujesz coś?” Lekko zaskoczony jego odpowiedzią mówisz, iż ni. Na te słowa kupiec z pogardą popatrzył ci w oczy i powiedział: „To stąd spieprzaj, bo odstraszasz klientów.” Na te słowa wyciągnąłeś z za pasa Blaster i mierząc swojemu rozmówcy w głowę, pytasz jeszcze raz. Tym razem kupiec przekonany twoim argumentem grzecznie wskazał ci drogę.
Idąc we wskazanym kierunku widzisz kogoś, kto jakby tu nie pasuje, postać ta jest wysokości rosłego człowieka i jest odziana w czarny płaszcz z kapturem zasłaniającym twarz, przypominasz sobie, że był on także w przed starportem, coś każe ci iść w jego kierunku, idziesz coraz szybciej, już prawie biegniesz, gdy nagle czujesz trącenie w bark i skupiasz wzrok na, sullustanie który właśnie cię trącił przechodząc obok, patrzysz w uliczkę, do której szłeś, ale tajemniczej postaci już tam nie ma, rozglądasz się za nią przez chwilę, po czym nie znajdując jej udajesz się do kantyny.
„Nektar Pustyni” tak brzmi napis na szyldzie przed drzwiami, w chodzisz do środka a twoim oczą pojawia się niewielka sala po lewej znajduje się bar, za którym obsługuje besalisk, po prawej gra zespół Twi’leków z przepiękną śpiewaczką, pod ścianami znajdują się cztero osobowe stoliki przy których siedzą różne istoty, twoją uwagę przykuwa tu tylko pewien dewaronian w rogu Sali który jako jedyny siedzi sam."
 

Ostatnio edytowane przez Pamelson : 10-02-2009 o 14:40.
Pamelson jest offline