Wątek: Klepsydra
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2009, 14:12   #1
Rusty
 
Rusty's Avatar
 
Reputacja: 1 Rusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemu
Klepsydra

Temperatura sięgnęła kilku stopni poniżej zera. Na szczęście przez brak wiatru chłód nie był zbyt dokuczliwy. Przynajmniej nie tak jak jeszcze przed paroma dniami. Śnieg powoli zmierzał w stronę trawy pokrywającej ogromny Central Park, która od mrozu stała się już całkowicie biała. Jakimś cudem to właśnie w tej części Manhattanu wszyscy się znaleźliście. Dariusz, Nora, Mike i kilkusettysięczna publiczność wydarzeń, które miały za moment nadejść. Mieliście swoje własne plany, ale mimo to każde z was znalazło się tuż obok nowojorskiej oazy zieleni. Postanowiliście więc wstąpić, ot z czystej ciekawości.

Trzy ogromne telebimy zawieszone były nad największym zbiornikiem wodnym – w samym środku parku. To właśnie wokół niego zgromadziło się najwięcej ludzi, z wami włącznie. Ścisk stawał się coraz bardziej dokuczliwy. Niestety zbyt późno zorientowaliście się, że tłum gapiów powiększył się kilkukrotnie, a przede wszystkim stał się znacznie bardziej zbity. W tym momencie próba wydostania się z przeludnionego parku byłaby chyba niemożliwa. Z pewnością nie uniknęłoby się jakiegoś podenerwowanego tym zamieszaniem nowojorczyka. W końcu wszyscy mieszkaliście w najagresywniejszym mieście na świecie. Mimo wszystko nie mieliście zamiaru psuć sobie tej chwili.

Czekaliście więc cierpliwie, aż do momentu kiedy do końca milenium pozostała już tylko minuta. Wtedy też stało się coś bardzo dziwnego. Całe jezioro, nad którym zawieszono obserwowane przez wszystkich telebimy, okryła dziwna poświata. Woda stała się całkowicie żółta, natomiast na jej powierzchni zaczęły materializować się jakby ziarenka piasku.

- Hej ludzie! Patrzcie! – Zewsząd dobiegły was okrzyki. Całe to zjawisko zainteresowało wszystkich znacznie bardziej niż transmitowane przedstawienia.

Wtedy ktoś wskoczył do wody. Niewiadomo czy był tak pijany, czy po prostu zaciekawiony. Większość ludzi uznała to po prostu za kolejną sztuczkę przygotowaną przez władze miasta. Sekunda po sekundzie czas płynął nieubłaganie, a nowe milenium już niemal stało się waszym udziałem.

Dziesięć! Dziewięć! Osiem! Siedem! Sześć! Pięć! Cztery! Trzy! Dwa! Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeddddddddddeeeeeeee…

I czas stanął w miejscu …
Wszystko co was otaczało, ludzie, drzewa, budynki. Wszystko stało się całkowicie białe, zaś kształty ograniczały jedynie czarne kontury – niczym na szkicowniku rysownika. Zniknął wszelki ruch, wszystko po prostu stało. Wszystko poza wami – wy jedyni zachowaliście jeszcze kolory, świadomość, staliście tam jakby nigdy nic. Nadal czekając na wiek, który uparcie nie chciał nadejść.

Nie dano wam jednak dużo czasu. Woda w akwenie zaczęła wirować, zupełnie tak jakby ktoś na dnie wyciągnął korek. Kiedy przyjrzeliście się dokładnie, na samym środku wiru dostrzegliście wyciągniętą ponad powierzchnię dłoń. Kurczowo ściskała kształt, który od razu rozpoznaliście – klepsydra! Złota klepsydra, podobnie jak wy, ona również zachowała swe kolory.

Obserwując całe to nieprawdopodobne przedstawienie, nie spostrzegliście, że wasze nogi zaczęły się zapadać. Zupełnie tak jakby powierzchnia, na której staliście powoli zmieniała się w coraz rzadszą ciecz. Prawda była jednak całkowicie inna. Szybko spojrzeliście w dół by ku waszemu przerażeniu dostrzec, że z niewielkiej kałuży wystają już tylko piszczele. Nogi były jakby z ogrzewanego właśnie wosku, a niewielkie strumienie niestrudzenie zmierzały w kierunku wiru. W momencie kiedy do niego dotarły - straciliście przytomność.

Poczuliście lekki dyskomfort. Trudno się temu dziwić, leżeliście na bardzo nierównej kostce brukowej z ogromną latarnią tuż nad waszymi głowami. Była większa od każdej wam znanej, przynajmniej ze dwa razy. Mogłaby dawać tyle światła, że zepchnęłaby słońce tylko do pozycji jednego wielkiego grzejnika, ale nie tutaj. Tutaj pomimo tego, że czuliście wręcz ciepło, które od niej biło, a patrzenie na nią przez dłużej niż kilka sekund było niemożliwe, nadal wszystko okrywał półmrok. Wstaliście i rozejrzeliście się wokół siebie.

Znaleźliście się na niewielkim placu zbudowanym na planie koła, ze wspomnianą latarnią w samym centrum. Wszystko wyglądało jak w jakimś animowanym horrorze. Z każdej strony otaczały was niewielkie, piętrowe budynki o dość specyficznej konstrukcji. Były całkiem schludne, w starym stylu, ale przede wszystkim wraz z wysokością zwiększał się również ich rozmiar. Zupełnie jakby wyszły spod ręki wprawnego karykaturzysty. Z wielkimi oknami na wysokości piętra wyglądały niemal jak twarze, które spoglądały się na was w dość złowieszczy sposób.

W oczy rzuciło wam się coś jeszcze. W jednym z domów drzwi były trochę uchylone. Pewnie nawet nie zwrócilibyście na to uwagi, ale biło zza nich dość wyraźne światło.
 
__________________
And the dance continuous.

Obecnie nieobecny.
Rusty jest offline