Bast, wyminąwszy zaskoczonych towarzyszy oraz nowoprzybyłą ruszyłeś galopem w stronę wygasłego ogniska, przeskakując leżące na plaży szczątki. Lęk o gotówkę najwyraźniej dodał Ci skrzydeł.
Zbliżając się zauważyłeś wysoką postać w kapturze; na jej ramieniu i karku wyłożył się kot, grzejąc się w promieniach wschodzącego słońca; oraz mężczyznę, dorównującego Ci wzrostem a nawet lekko Cie przewyższającego. Rozmawiali, odwróceni twarzami w stronę ogniska. Na dzwięk Twych kroków zwrócili się oboje gwałtownie w Twoim kierunku. |