[user=184, 561, 345, 743, 1420, 532]
Nassair:
Człowiek uśmiechnął się do ciebie.
- Ah tak, Zatruty Sztylet. Nie raz przypadkowo wchodziliśmy sobie w drogę. Jak już wspomniałeś zalożycielem gildii jest Kaeral. Bardzo dobrze maskuje swoją działalność - niewiele wiadomo na pewno na temat Sztyletu. Jesli ktoś chce złożyć "zamówienie", musi udać się do karczmy "Pod Wesołym Zabójcą". Orginalne, co? - karczmarz wybuchnął śmiechem, ale po chwili przybrał ten sam obojętny wyraz twarzy. - Dantrag założył gildię gdy był jeszcze młody. Z początku nie była to nawet gildia, a jedynia kilku jego znajomych, których można było wynająć do brudnej roboty. Stopniowo oczywiście rozszerzali swoje wpływy. Teraz są znani w całej Orchii i wszędzie mają swoich informatorów. Sam Kaeral to już prawie staruszek, może mieć jakieś 50 czy 60 lat. Chodzą słuchy, że ukrywa się przed kimś, ale przed kim i gdzie: nie wiem. To wszystko co wiem. Co się tyczy amuletu, poczekaj tu chwilę, zaraz ktoś do ciebie przyjdzie.
Karczmarz wyszedł. Nie czekałeś długo, gdy do pokoju wszedł chudy, wysoki mężczyzna z kapturem na głowie. Jego czarna szata wyglądała na mocną zużytą. W ręku trzymał amulet - okrąg z jakimś kamieniem w środku.
- Słyszałem, że potrzebne ci to cudeńko. - powiedział ochrypłym głosem. - Amulety ochrony przed ingerencją do umysłu nie są tanie. Mogę ci go zaoferować za 5000 sztuk złota. Co ty na to?[/user]
[user=170, 561, 345, 743, 1420, 532, 314]
Templarius:
Po chwili ciszy widzicie jak do karczmy wchodzi elf. Rozgląda się po sali, nagle jego wzrok zatrzymuje się na Remisie.
- A niech mnie, Remisa! Co ty tu robisz? Długo się nie widzieliśmy. - powiedział nieznajomy.
- Witaj! Przysiądź się do nas. - poczekała aż przybysz usiądzie po czym kontynuowała. - Poznaj moich towarzyszy: Nilmmer, Elohim i Khazra. To jest Ember Lor-Azrael, mój stary znajomy.[/user]
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |