Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2006, 19:00   #2
Kulek
 
Reputacja: 1 Kulek ma wyłączoną reputację
Rodriguez

Kobyła była pękata jak krowa - i podobnie umaszczona. Ciągnęła leniwie nogę za nogą nisko zwieszając łeb. Natomiast jej jeździec trzymał się prosto, rozglądając się wokół. A było na co popatrzeć bo tyle rozdziawionych gąb mieszczuchów to rzadko się widuje.
Równie rzadko jak prawdziwego meksykańca 50 mil od Denver.
Mężczyzna sprawiał wrażenie jakby ważył tyle co jego kobyła. Na głowie miał wielkie sombrero, a koszula i spodnie były na niego odrobinę za małe. Pokaźny i włochaty brzuch niemal rozsadzał guziki i wylewał się na zewnątrz. Twarz była okrągła, czerwona i pokryta szczeciną kilkudniowego zarostu, a krzaczaste wąsy nadawały mu trochę groźne rysy. W gębie tkwiła połówka cygara.
Pas, który ledwo opinał wielki brzuch meksykanina ubarwiały dziesiątki nabojów do strzelby, dwa pasy z podobną zawartością przecinały pierś. Przy pasie, w olstrach, tkwiły dwa pokaźne obrzyny.

Rodriguez podjechał pod saloon. Przywiązał konia, po czym pewnym krokiem przekroczył drzwi - wypełniając niemal całe, nawet musiał się lekko schylić. Drewniana podłoga skrzypiała i uginała się pod olbrzymim meksykaninem.
- Dawaj tu tequilę gringo, raz dwa! A jak chszczona będzie to pożałujesz żeś wczoraj nie umarł! -
 
Kulek jest offline