Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2009, 02:29   #130
Mical von Mivalsten
 
Mical von Mivalsten's Avatar
 
Reputacja: 1 Mical von Mivalsten nie jest za bardzo znany
- Słuchaj, Paweł... Fajne to miejsce i w ogóle, ale takie niespodzianki to raczej dziewczynie rób a nie mi. Rozumiesz, to wyglądało trochę pedofilsko i gejowo. - Marek chyba nie do końca podzielał transcendentalne przeżycia swojego mentora. - I wiesz, nie pokazuj tego miejsca młodzieży w moim wieku, bo ja to bym tutaj ognisko zrobił albo z muzyką przyszedł. Albo jedno i drugie.
Do domu wrócili marszem, bo Paweł po krótkim biegu wymiękł. Widocznie jogging nie był jego mocną stroną. W ogóle, fizyczność nie była mocną stroną Pawła. Przyczyny tego stanu rzeczy wyjaśnił chłopakowi chwilę później.
- No tak, fajnie, ale wiesz... Mój dziadek walczył w powstaniu. Całe życie dbał o swoją formę fizyczną i jak umierał, to ani nie robił pod siebie ani nic. Jak byłem mały, to zawsze robiliśmy razem pompki i chodziliśmy na spacery, zresztą, prawie do końca pracował jako budowlaniec. Wiesz, inżynierem był. Niby Hawking też nie umie biegać, ale chyba nie chciałbyś być w jego sytuacji, nie? - Czasami Marek przedstawiał dosyć proste podejście do życia, typowe raczej dla proletariusza a nie wykształciucha. Na dyskusji o potrzebie rozwoju fizycznego upłynął Markowi wieczór drugiego dnia wizyty we Wrocławiu.

Dzień trzeci zaczął się od maila od profesor Zacharskiej. Właściwie, zaczął się od porannej rozgrzewki i śniadania, ale to była tylko nieistotna rutyna.

Drogi Marku!
Wrocławscy przedstawiciele naszej tradycji bardzo mnie zawiedli, i przez chwilę miałam nawet ochotę odwołać Cię z powrotem do Warszawy. To, co wydarzyło się wczoraj, było wręcz niedopuszczalne, i zamierzam wyciągnąć z tego konsekwencje.

Żałuję, że p.Berner nie wyznaczył Ci innego opiekuna, a wiem, że miał wybór. Cóż, nie możemy zaprowadzać we Wrocławiu naszych porządków, możemy co najwyżej reagować, jeśli sprawa dotyczy kogoś z nas, tak jak ja zamierzam to zrobić w Twoim przypadku. Cieszę się, że pomimo tych karygodnych zajść zdołałeś się odnaleźć w nowym dla Ciebie miejscu.

Odnośnie Twojej wizji: cieszę się, że wyciągnąłeś nauki z moich słów. Pamiętaj, nie wolno ignorować ostrzeżeń z Drugiej Strony. W razie jakichkolwiek kłopotów, dzwoń do mnie o każdej porze.

Odnośnie wynalazku p.Rodeckiego: Marku, proszę, abyś zajął się sprawami projektu, do którego zostałeś przydzielony, doprawdy nie leży w Twoich obowiązkach pochylanie się nad nieudanymi projektami nieudacznika. Tak, właśnie nieudacznika. Wahałabym się dopuścić do potencjalnego użytku cokolwiek stworzonego przez p. Rodeckiego. Przede wszystkim dlatego, że w swoim szaleństwie jest tak odległy od śpiących, że jego wynalazki mogłyby zrobić im krzywdę. Nalegam, abyś zostawił ten zamknięty już temat i zajął się sprawą projektu.

Pozdrawiam

Małgorzata Zacharska


Marka zaskoczył ostry ton wypowiedzi jego mentorki, ale widać wciąż była wzburzona sobotnimi zajściami na dworcu. List zwrotny powstawał do późnego popołudnia, gdyż przez resztę czasu Marek i Paweł siedzieli w laboratorium, gdzie Paweł tłumaczył zasady działania swoich wynalazków. Marek wszystko skrzętnie notował w swoim zeszycie. Paweł stworzył wiele nowych teorii działania świata, które Marek na marginesach tłumaczył na bardziej zrozumiały dla siebie język. O ile esencyja, paradoxum, materya, sensoryum czy ars vitae były zrozumiałymi pojęciami. Z tego co mógł zauważyć Marek, Paweł posiadał podstawową wiedzę (czy też wrodzone zdolności) z dość wielu sfer, ale chyba tylko Materyę opanował na poziomie gymnasium, wciąż jednak był w tym lepszy od Marka. Wstyd, jeśli pamiętać, że to Dzieci Eteru zasiadają na tronie Materii.


Witam,
Nawiązując do pani wiadomości z przed chwili chciałbym powiedzieć, że nie ma chyba takiej potrzeby, by dalej brnąć w sprawę drobnej pomyłki podczas mojego przyjazdu. Wrocławski dworzec nie jest taki brzydki jak by się mogło wydawać i bardzo się nie nudziłem.
Także ja cieszę się z tego, że jakoś ciągniemy do przodu. Dlatego jeszcze raz bardzo proszę, żeby nie karać w żaden sposób Pawła. To dobry człowiek, lekko zakręcony i bardzo by to przeżył.

Odnośnie wynalazku p.Rodeckiego: Marku, proszę, abyś zajął się sprawami projektu, do którego zostałeś przydzielony, doprawdy nie leży w Twoich obowiązkach pochylanie się nad nieudanymi projektami nieudacznika. Tak, właśnie nieudacznika. Wahałabym się dopuścić do potencjalnego użytku cokolwiek stworzonego przez p. Rodeckiego. Przede wszystkim dlatego, że w swoim szaleństwie jest tak odległy od śpiących, że jego wynalazki mogłyby zrobić im krzywdę. Nalegam, abyś zostawił ten zamknięty już temat i zajął się sprawą projektu.

Przepraszam za ostre słowa, ale muszę się z panią nie zgodzić. Pierwszą rzeczą, jaką nauczyłem się o Wyzwolonej Technologyi było to, że każda z teorii jest równologiczna, każda ma prawo bytu i wszelka polemika z nimi może odbywać się tylko na płaszczyźnie faktów i kontrteorii. Dlatego dziwi mnie pani zdanie "mogłoby zaszkodzić". Naukowcy pani kalibru nie powinni opierać swoich osądów na przepuszczeniu lecz na faktach. Także argumentowanie ad personam jakim niewątpliwie jest określenie Rodeckiego "nieudacznikiem" nie przystoi tak pani, jak i innym członkom Warszawskiego Kolegium Technologycznego.
Poza tym, Paweł, jako nasz kolega po fachu zasługiwał na wyjaśnienie jego błędów w rozumowaniu. Domyślałem się, iż problemem jest tutaj to, że jego wynalazek jest tak zwanym rekwizytem, więc śpiący po prostu nie byliby w stanie go używać. Jeśli tak, oszczędziło by to nieprzyjemnych relacji i pomówień z obu stron. A już pismo mówiło "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci najmniejszych, Mnieście uczynili".
Jeszcze raz przepraszam za ostry i strofujący ton tego listu.
Pozdrawiam z wyrazami szacunku,
Marek Dawid Różogórski
 
Mical von Mivalsten jest offline