18+ Księżycowy Łowca (FR, Storytelling) Ciemna sylwetka wyłoniła się z gąszczu. Za nią ruszyły trzy kolejne.To były elfy, choć ich wygląd wcale na to nie wskazywał... Nosili ciemnoszare ubrania, był wśród nich mag, w szacie z ciężkiego, ciemnego jedwabiu. Ten najwyższy z nich, trzymający także zardzewiały miecz, pewnie znaleziony gdzieś w gęstwinie, niósł także małe zawiniątko. Poczuli dziwny zapach... Ruszyli pędem w stronę polderu, gdzie czekał przemytnik. Został wynajęty przez władze władze Waterdeep. Pośpiesznie ruszyli w stronę koryta rzeki, w którym ukryty przewoźnik oczekiwał ich przybycia. Oddali mu zawiniątko, a sami ruszyli w stronę płaskich kamieni, py spędzić noc w mijscu bezpieczniejszym niż las. Bowiem las był pełny Jego sług. Sług hebanoskórego.
__________________________________________________ ___________
Vanir zbliżył się do Deaghuna. Starzec spał. Vanir szepnął mu do ucha -Żegnaj... I wyruszył w świat. Nie wiedział co go czeka, jednak coś w nim wrzało, coś dziwnego, innego, czego nie czuł nigdy wcześniej. Później... Widział już bramy Miasta Wspaniałości, wolnym krokiem ruszył w stronę drzewa. Skrył się w cieniu i odczekał kilka chwil. Był środek lata, słońce nieprzyjemnie grzało skórę. Wybrzeże Mieczy dawno nie zaznoło takiego lata. Vanir wciąż czuł w kieszeni kwiat chryzantemy, jedyną pozostałość po Deaghunie, tym który go wychował, bowiem swoich rodziców nie znał. I tutaj rozpoczął się koszmar...
__________________ Wenn ich
Träne dein Herz
und wenn es raubt dir den Kopf
Ich sehe dich deine Seele fliegen?
Ostatnio edytowane przez Hirin : 18-02-2009 o 20:01.
|