Pastor uśmiech się do Meksykanina i gestem wskazuje mu miejsce przy stole. - Zacny przybyszu niestety ze smutkiem muszę Cię poinformować, że w tym miasteczku nie znajdziesz ani kropli wysokoprocentowego alkoholu. Jednak szczerze zachęcam Cię do wstąpienia w nasze progi. Znajdziesz tu rozrywkę zapewne zdecydowanie inną niż ta, do której przywykłeś lecz zapewniam Cię, że i tu będziesz się wspaniale bawił. Wejdź zrobię ci kawy i coś na ząb, gdyż zapewne głodny jesteś po podróży. Podzielisz się z nami historiami ze swoich podróży a gdy zacznie zmierzchać inni mieszkańcy miasta przyjdą tu i razem będziemy śpiewać hymny dziękczynne do naszego Pana w niebie.
To mówiąc nie czeka odpowiedź, odwraca się do niego plecami i zaczyna przygotowywać posiłek. - Witaj Kathy dobrze Cię widzieć. U mnie bardzo bobrze. Przed południem pomagałem Mc` Allenowi w naprawie ogrodzenia. Zapewne jesteś na obiad już coś przygotowuje, nasz nowy towarzysz zapewne też coś zje.
To mówiąc ogląda się przez ramię a jego oczy zatrzymują się na Tomie. Jednak tak jak w wypadku Meksykanina nie czeka na odpowiedź i wraca do przygotowywania posiłku.
__________________ It`s not a vengance, It`s Punishment |