Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2006, 21:11   #42
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin

Chłopak żwawym krokiem podążył za resztą. Wnętrze robiło na nim wrażenie. Czysto, schludnie, a i te zapachy. Zaraz zajął miejsce, przy stole. Podobało mu się to miejsce. Szykowne! "W takich miejscach powinieneś bywać Torinie" przemknęło mu przez myśl. Głos karczmarza brzmiał zachęcająco.
Atmosfera przygasła, gdy nagle Gustav wyszedł. Choć Torinowi nie wpadł w oko jego stan, inni to zauważyli.
-Widać miał powody, zaraz wróci to i wszystko się wyjaśni-odpowiedział Zieleńszej, nie zdając sobie sprawy co się właściwie stało.
-Ach, ta woń, zapach ziół-zaczął rozmowę, bo wszak nie wypadało, by milczeli.-Zupełnie jakbym znowu był u tego nieszczęsnego maga.-prawił dalej-Wspominałem chyba kiedym jako uczeń, u pewnego alchemika, praktyki odbywał?-zorientowawszy się po minach zebranych, że widać nie znali tej historii mówił dalej- A więc Yordic było mu na imię. Byłem tam dość długo, by nawąchać się zapachu ziół i innych ingrediencji, a jednocześnie na tyle krótko, że nie potrafiłbym ich chyba już dzisiaj rozpoznać. Jeśli zaś chodzi o szanownego maga, miał on to do siebie, obsesję jakową, by miksturę stworzyć do zamiany w złoto wszelakich metali. Ta obsesja z resztą tyczyła chyba ich wszystkich.
-Nie wiem czy mu się udało-dodał-chociaż wątpię, znając jego talent-zaśmiaił się- Wiem zaś z tego jedno. Sztuczkę dość ciekawą. Oto złoto w inny materiał zamienić!-wyciągnał w tej samej chwili dwie złote monety. -Karczmarzu najle..-zawahał się-..dobre wino proszę uniżenie. Dla mych przyjaciół i dla mnie rzecz jasna. Wypijemy za naszą podróż szczęśliwą. Tylko mi nie odmawiajcie.-uśmiechnął się, patrząc po wszystkich wzrokiem. W oczy rzuciło mu się puste krzesło.
-Jednaki nie wypada pić, gdy wszystkich wśród nas nie ma. Dieterze, gdy wino się zjawi, zapłać naszemu zacnemu gospodarzowi- powiedział, położywszy przed nim dwie złote korony.-Choć jak sądze, prędzej przyjdziemy z Gustavem.
Wstał i ukłoniwszy się odszedł w stronę drzwi.

[user=532, 743, 1413, 1593 ]
Troska o przyjaciela, była w zasadzie pozorna. Torinowi nawet rzez myśl nie przeszło, że nowy towarzysz może być chory. On? Toż to kawał chłopa. Myślał tak, wymykając się po cichu z zajazdu, starając si uniknąć towarzysza. Jaki był więc powód wyjścia? Otóż w głowie torinowej zrodził się pomysł. Jeden z wielu, ten jednak konkretny dość prosty i przydatny na tę okazję. Podczas opowieści zaświtało mu już pytanie. "Jak zachowałby się karczmarz, mając przed sobą nie zwykłych podróżników, a jakieś znakomitości?" Na tym opierał się plan jego. Wszedł do Pastucha i rozejrzał się szybko. W końcu znalazł dwóch odpowiednich do tego "zadania" ludzi. Podróżnych, widać lubiących wypić i nie nazbyt poważnych.
-Witaj przyjacielu, nie chciałbyś mi zrobić przysługi?-zagadał do pierwszego-W drugiej z karczem, jest mój przyjaciel, barman. Otóż chciałem zrobić mu żart takowy, że osoby z którymi tam siedzę, są ze znakomitego rodu.-wyjaśniał-uczyniłbyś mi tę przysługę i powiedział memu przyjacielowi, że jedna z niewiast, z którymi podróżuję jest posłańcem króla naszego, podróżującym potajemnie z jakąś ważną sprawą. Oczywiście nagroda Cię za to nie ominie-powiedział wyciągając z kieszeni dwa szylingi.
Podobnie postąpił z drugim człowiekiem.
-...więc jakbyś przyjacielu mógł podejść tam do nas, ukłonić się lekko i pozdrowić jedną z niewiast tam siedzących tymi słowami: Witaj waszmość, cóż za przypadek widzieć cię tu a nie na królewskim dworze. Gdyby zaś protestowała, powiedz tylko: Wybacz, powinienem był się domyślić, że sprawy z którymi podróżujesz są poufne i nie chcesz się ujawniać.
Podobnie dał mu dwa szylingi i poszedł pośpiesznym krokiem w kierunku karczmy, wyglądając przy okazji Gustava, któremu miał przecież pomóc. [/user]
 
Glyph jest offline