Zieleńsza
Dziewczyna usiadła, choć cały czas spoglądała na drzwi ze zmartwioną miną. Opowieść Torina o ziołach i alchemiku nieco oderwała ją od myśli o Gustavie. Nie potrafiła nie przejmować się złym stanem innych, a z pewnością jej towarzysz nie czuł się najlepiej. Uspokoiła się nieco, gdy Torin wyszedł sprowadzić Gustava z powrotem.
Dopiero teraz zwróciła uwagę na złote monety leżące na stole. Już chciała powiedzieć, żeby barman nie martwił się zapłatą, bo z pewnością rzadkie zioła, które ma przy sobie więcej są warte, niż jadło, które mogliby dziś zjeść, nawet tak liczną gromadą. Ugryzła się jednak w język i nachyliła się w stronę Gerdy, przy której siedziała:
- Gerdo, powiedz, czy barman nie przyjmie za jadło pęczka pachnących ziół, które sprawią, że każda jego potrawa nasyci gości po dwakroć bardziej i doda im sił po męczącej podróży? Czy tutaj jedynie kawałek złotego metalu liczy się jako zapłata? - Zieleńsza zarumieniła się z powodu swojej niewiedzy, ale liczyła na to, że nowa przyjaciółka zrozumie ją i pomoże. |