Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2009, 10:34   #2
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację

fot. Karen Rowley

Młoda kobieta stała w kącie pokoju obserwując wszystkich bacznie. Młodego Fawcetta już znała, mieli okazję się spotkać. Poprzednie spotkania polegały raczej tylko na wymianie uprzejmości, do tej pory nie miała okazji wybrać się z nim na żadną wyprawę, choć słyszała jak jego ojciec o nim opowiadał. W długie wieczory gdzieś w dżungli ludzie zaczynają rozmawiać o wszystkim. Ale co jest powiedziane w dżungli, tam zostaje.

Inaczej jest z ludźmi, nie zostawia się nikogo na pastwę losu dopóki jest nadzieja. A w tym wypadku nawet jeśli tej nadziei nie ma. Karen jechała do Mato Grosso by odnaleźć ciało pułkownika, wątpiła by był jeszcze żywy, ale nie mówiła tego na głos. Najbardziej jednak była ciekawa co mu się przydarzyło, przecież był to człowiek, który z niejednego zdarzenia wychodził cało.

Gdy zaczęły się zapisy jako pierwsza podeszła do stolika. Zebrani mogli zobaczyć jak kobieta ubrana w jasne spodnie z materiału i niebieski sweter skinęła głową Brianowi. Ciężko było cokolwiek wyczytać z jej twarzy. Odgarnęła rude włosy za ucho, jak zwykle zrobiła to odruchowo, nie myśląc o tym. Chwyciła energicznie za długopis.
- Będziecie potrzebowali lekarza. Gdzie się podpisać?

Złożyła swój podpis w wyznaczonym miejscu, następnie podeszła do materiałów, które przed chwilą były im pokazane. Przestudiowała mapę i dokładnie przyjrzała się statuetce. Nigdy tego nie widziała, choć było to podobne do kilku statuetek jakie już w życiu widziała. To nie jej działka, nie miała pojęcia skąd może to pochodzić i czemu wywołuje takie dziwne wrażenia.

Kobieta chwyciła filiżankę herbaty i znalazła sobie wolne miejsce. Usiadła zakładając nogę na nogę i sączyła napój z filiżanki. Nie odzywała się pierwsza, najpierw wolała dobrze obejrzeć zebranych ludzi. Patrzyła uważnie kto się podpisywał i jak się zachowywał, co mówił. Są to ludzie, z którymi spędzi sporo w czasu w niebezpiecznym miejscu.

Oby tylko można było im zaufać - kołatało jej się w głowie.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 27-02-2009 o 18:48.
Redone jest offline