Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2009, 21:00   #25
Ayame
 
Ayame's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayame nie jest za bardzo znany
Grzech zwróciła się w stronę zakutego łba, chcąc rozwiać swoje wątpliwości.

- Co to za jedna?

Ten nie mógł jednak udzielić jej żadnych odpowiedzi. Z metalicznym szczebiotem, jedynie wzruszył ramionami, ukazując równie wielką niewiedzę jak panna w lateksie. Kobieta mrugnęła swoim lewym okiem. Nie wiadomo, czy był to tik nerwowy, odruch, czy wyraz sympatii, ale Bagmanowi zrobiło się gorąco i to bynajmniej nie od pozytywnych uczuć, czy motyli w brzuchu. Jak na kogoś kto sprawiał wrażenie zwykłego człowieka (S.H.I.E.L.D. nie słynęło z zatrudniania na wysokie stanowiska meta-ludzi), wydawała się niezwykle spokojna.

- Ja...hm. Jestem zwykłym komornikiem. Odzyskiwanie dóbr...podobne sprawy.

Klik. Eksplozja. Bagman i rycerz zostali odrzucenia do tyłu, kiedy część skrzyń po ich lewej stronie eksplodowala gwałtownie. Tracąc równowagę, torbogłowy wylądował na zadzie. Bronstein utrzymał swoją, jednak zrobił kilka kroków do tyłu, oddalając się od płomieni.

- Hm. DCE #19 i 20. Po co HYDRZE te skamieliny?

Samantha nie dała jej jednak skończyć konwersacji. Była zbyt zła. Postanowiła wykorzystać to co miała pod ręką, czyli płomienie, nasyłając je wprost na "wybuchową pannę". To będzie nauczka za walnięcie ją w nos oraz ( to do czego się teraz nie przyzna) zranienie Fantastique`a. Bagman zaś został brutalnie odtrącony przez gorącą pannę. A może panią? Któż ją tam wiedział! Na szczęście, Bronstein nie wyglądał źle. Rey miał nadzieje, że jego rycerz szybko powróci do zdrowia!...niezależnie, jak niewłaściwie to brzmiało. Dużo bardziej właściwe byłoby rzuceniem czymś w panią okopuszczalską...przykładowo, kawałkiem szkła...i to nie w nią, tylko w tą rurę, ale markując to tak, jakby Bagman chciał w nią, ale nie umiał, bo jest niezgrabnym Tępym Osiłkiem Małopojętnym (TOMem w skrócie). Ogień ogarnął ubranie kobiety, a ta z krzykiem odskoczyła do tyłu, tylko po to, aby nadziać się na chmurę gorącego powietrza. Z nadpalonym strojem, a także prawicą, kobieta osunęła się na ziemię, sycząc z bólu. To była dobra część przekazu. Doskonale przeprowadzona akcja. Złą częścią był efekt losowy, a mianowicie wypuszczenie przez niewiastę detonatora, który uderzył o ziemię. Klik. Bum. Druga część sali eksplodowała. Ta w której miały znajdować się dwa elementy artefaktu. Żółto, czerwone płomienie zalały wszystko. Candyman zanurkował za Bagmana, z trudem unikając zarumienienia na chrupki brąz. Grzech dostała odłamkiem w rękę, ten wbił się głęboko. Jednak byl to dopiero początek kłopotów. Donośny trzask i następujący po nim szum, który zalał salę, musiał mieć coś wspólnego z błękitnym, rwącym wirem energii, który właśnie zmaterializował się w centrum pomieszczenia. Johnny-boy, krzycząc przeraźliwie, został pierwszy wciągnięty do środka. Grzech, chwyciła się zerwanego w połowie szybu wentylacyjnego, pragnąc utrzymać się jak najdłużej. Fantastique, wraz z Bagmanem i Samanthą, pozostawał otoczony cienką, czerwoną poświatą . Trójca zdawała się niewrażliwa na efekty wyładowania. Jednak również owa poświata zaczeła przygasać, prawdopodobnie będąc efektem osłabienia osoby, która odpowiedzialna była za moce całej trójki. Kiedy puściła...poszło szybko. Bronstein, zaparłwszy się w ziemi, trzymał się nawet, kiedy Grzech zwolniła uchwyt. Widząc, że został sam, jęknął w głębi przyłubicy.

<<Meh. A co mi tam.>>

Po czym skoczył w głąb wiru. Ten zamknął się kilka chwil później. Sala ziała pustką, jeśli nie liczyć opadających elementów plastiku i szalejącego w najlepsze ognia. Kobieta z poparzeniami pierwszego stopnia, oparła się niemal bezwładnie o ścianę, odarniając trzęsącą się ręką, mokre od potu włosy. Ledwie żyła, jej oddech był przyśpieszony.

- Przeklęci meta-ludzie. Nigdy się nie nauczą...

Jęknęła donośnie, szukając komunikatora...



To be continued in the next issue...
 

Ostatnio edytowane przez Ayame : 27-02-2009 o 21:04.
Ayame jest offline