Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2009, 13:08   #7
Feo
 
Feo's Avatar
 
Reputacja: 1 Feo nie jest za bardzo znanyFeo nie jest za bardzo znany
Elizabeth siedziała przy stoliku i wpatrywała się w okno, sprawiając wrażenie nieobecnej, jej myśli krążyły gdzieś wysoko, i wybiegały daleko poza to przeurocze, acz dziwne miasteczko. Z zamyślenia, brutalnie wyrwał ją blaszany dzwonek i donośny głos postawnego, czarnego mężczyzny obwieszczającego wszystkim swe przybycie. Spojrzał na nią przelotnie,po czym udał się do wolnego stolika, widać było że tak samo jak ona dopiero co przyjechał...

Długo jednak nie zastanawiała się nad tym faktem, spojrzała na nieubłaganie odmierzający uciekające sekundy zegar, zawieszony nad kontuarem i dopiła pospiesznie swoją szatańsko mocną kawę. Wyjęła jeszcze na chwilę podręczny notatnik, by zapisać w nim swoje pierwsze wrażenia dotyczące miejsca w którym było jej dane teraz przebywać: „pomimo, ciężkiego jak dla mnie przejazdu, miasteczko od razu zrobiło na mnie wrażenie... prawdę mówiąc nie wiem czemu, ponieważ tak naprawdę nie różni się ono zbytnio od innych podobnych temu miejsc. Jednak poczułam się jakbym wróciła do domu, jakbym była na właściwym miejscu...
Siedzę teraz w barze „U Pebody'ego”, jest to nieduże acz przyjemne miejsce, nadzwyczaj ciche... Co prawda, martwi mnie reakcja tutejszych klientów na przybycie czarnoskórego przyjezdnego który....” - tutaj przewała gdyż w barze zaczęło się coś dziać. Mężczyzna o którym pisała właśnie o coś pytał kelnerkę, a atmosfera w pomieszczeniu stała się nad wyraz gęsta... wszystko się zmieniło gdy nagle do Pebody'ego wpadł jakiś tytejszy, pobiegł szybko do stolika przy którym siedział, sądząc po ubiorze, szeryf. Zawodowa ciekawość nakazała jej podejść bliżej, by usłyszeć o czym tak gorliwie rozmawiają.... jednak zanim zdążyła cokolwiek podsłuchać, mężczyźni wstali i szybko wyszli z baru. „No cóż, może później...” - pomyślała.

Liz stwierdziła że skoro już wstała, to jest to bodźcem aby ruszyć dalej z planem na dzień dzisiejszy, a plan na ów dzień zawierał jeszcze dużo punktów do odhaczenia. Co prawda chciała jeszcze popytać o sytuacje w mieście tej dziewczyny która ją obsługiwała, jednak uznała że limit pytań na chwilę obecną wyczerpał już mężczyzna który nie spotkał się z miłym przyjęciem.

Elizabeth pozbierała swoje bagaże i udała się w kierunku wypożyczalni aut, gdyż nie zamierzała wszędzie chodzić pieszo, a firma i tak za wszystko płaciła...
Sama wypożyczalnia, nie posiadała wiele aut, ale Liz znalazła coś dla siebie, był to błękitny, czteroletni Pontiac.


Udała się do biura by załatwić wszelkie niezbędne formalności. Biuro było małe i ciche, choć przyjemnie urządzone. Za niewielkim biurkiem siedział odziany w czarną marynarkę mężczyzna, w średnim wieku. Przybycie Elizabeth, wyraźnie go zdziwiło:
- Ach, witam! W czym mogę służyć? - odezwał się pierwszy mężczyzna, prosząc gestem ręki ażeby klientka spoczęła na krześle naprzeciw niego.
-Dzień dobry, chcę wynająć tego błękitnego Pontiaca – powiedziała wskazując przez okno, upatrzone wcześniej auto.
-Rozumiem, już wyjmuję potrzebne papiery... Ehh... Jeżeli wolno spytać...- przerwał
-...co Panią sprowadza do Escape, przyznam że nie mamy to wielu gości o tej porze roku.
-Nic, szczególnego. Po prostu lubię wypoczywać kiedy nie ma tłumów w okolicy, między innymi dlatego wybrałam to miejsce... wydaje się być, na uboczu...
-W takim razie, nie mogła trafić Pani lepiej. - stwierdził z uśmiechem, i wskazał na miejsca w umowach gdzie ma się podpisać.
Reszta formalności poszła sprawnie, więc po kilku minutach Liz załadowała swój dobytek do bagażnika i ruszyła dalej w stronę zatoki gdzie znajdował się Dany's Motel w którym to miała się zatrzymać przez najbliższe dni...

 
Feo jest offline