Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2009, 15:04   #2
Carnal Grief
Konto usunięte
 
Carnal Grief's Avatar
 
Reputacja: 1 Carnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputację
Spokojnie na końcu pochodu kroczyła szczupła, wysoka postać. Pewny krok świadczył o odrobinie wojskowego przeszkolenia mężczyzny. Lecz każdy kolejny ukazywał również ukrytą, kocią zwinność osobnika. Spokojne, fioletowe oczy płonące niczym dwa ogniki błyszczały spod kaptura płaszcza pochodzącego wprost z Middenlandu. Mężczyzna często ukrywał swoją twarz - był elfem, a wielu ludzi nie lubiło innych, bądź 'wynaturzeń' jak już zdążył kilkanaście razy w swym życiu usłyszeć.

Lecz Falandar nawet jak na elfa był specyficznym przedstawicielem swej rasy. Jego skóra, która u pobratymców zawsze blada, u niego była ciemniejsza, jakby wiecznie opalona. Fal nie raz zastanawiał się nad tym, od kiedy powrócił z Kislevu gdzie pod słońcem mroźnej krainy walczył z najeźdźcami z północy. Niektóre z myśli zakrawały, że został naznaczony przez niszczycielskie potęgi i jego skóra się zmieniła. No cóż, był w Praag i niejeden oszalałby od tego co widział i czego doświadczył tam elf.

Spod kaptura wypływały kaskady mlecznobiałych włosów od których wziął sie przydomek Białego Wilka, nadany przez kompanów z kompanii mieczników Wolfenburskich pośród których służył gdy wrócił dwa lata temu do Imperium. Na jego ramieniu tkwiła jeszcze jedna pamiątka z czasów lat wojny, która kosztowała kilka dobrych żołdów i była prawdziwym majstersztykiem wśród tatuaży.
Przy jednym boku wisiał ciężki rapier bojowy, natomiast przy drugim prosty miecz który już wiele lat był najważniejszym przyjacielem szermierza.

Elf spojrzał po twarzach ludzi, z którymi wybrał się w tę szaloną podróż ku ostępom Norski - już wiele lat temu odrzucił dziwny dla jego rasy sposób mówienia w tonie którego zawsze brzmiała wyższość nad innymi rasami, zwłaszcza ludźmi i khazadami. Przez osiemdziesiąt pięć lat swego życia doświadczył wiele, a kilka wydarzeń odmieniło całe życie Fala.

Jedyne co często irytowało jego kompanów to buntowniczy sposób zachowania, który wiele razy wkopywał szermierza w kłopoty. Lecz po pewnym czasie przebywania ze szpiczastouchem dochodziło się do wniosku, że nie ma on złośliwej natury a jedynie zawadiackie serce które lubi zabawę, śmiech, piękne kobiety i dobrą walkę.

Falandar rozejrzał się dokładnie po okolicy, gdy wpuszczono ich do środka Finnsvik – nie nachalnie, ale tak, by zapamiętać co nieco z otoczenia. Zawsze był ostrożny, a przebywanie w takim kraju jak Norska wręcz tego wymagało. Był tutaj obcy, ale do takiej roli zdążył się już przyzwyczaić w ciągu swojego długiego życia. Gdy herold urwał przemowę, elf zrzucił kaptur z głowy ukazując swe osobliwe oblicze i rzekł pewnym, głębokim głosem w kierunku mężczyzny.

- Jestem Falandar Soleyl'Istiam, mistrz miecza i obieżyświat, jeśli tak można to nazwać. – uśmiechnął się delikatnie i skinął norsmenowi głową w geście powitania.

Zawiesił dłoń na rapierze i oczekiwał na dalszy rozwój wydarzeń.
 

Ostatnio edytowane przez Carnal Grief : 05-03-2009 o 15:14.
Carnal Grief jest offline