Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2009, 20:42   #4
Rusty
 
Rusty's Avatar
 
Reputacja: 1 Rusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemu
Stał całkiem sam, podparty na swoim kiju. Ten natomiast mimo, że był wykonany z prostego drewna i tylko dla trwałości wzmocniony metalowymi obejmami, przykuwał uwagę. Szczególnie jego górna część, stylizowana na rozpostarte orle skrzydło. Również jego strój był dość nietypowy. Zdecydowanie kosztowniejszy niż te, które nosili pozostali członkowie załogi. Nie była to jednak żadna obszerna szata. Raczej dokładnie skrojony, długi płaszcz oraz bryczesy, które mieniły się barwami złota i szmaragdu. Całości dopełniała całkowicie czarna koszula i wysokie, brązowe buty.

Trudno było cokolwiek powiedzieć o wędrownym czarodzieju. Nie odzywał się prawie wcale, chyba że zapytany, lecz nawet wtedy jego odpowiedzi składały się z zaledwie kilku słów. Magia budziła podejrzenia, a jego oczy niczym z czystego złota potęgowały tylko niepokój. Po tym odróżnia się posąg od człowieka - po oczach pozbawionych blasku i życia. Jego właśnie takie były. Trudno było wytrzymać chłód, który z nich emanował, toteż niewielu wdawało się z nim w dłuższe dyskusje. Jedno było pewne, nie sposób do nich przywyknąć. Nie wyglądał jednak na osobę, która cierpiałaby z tego powodu. Sprawiał wrażenie, jakby prześwietlał wszystko, poczynając od drewnianej poręczy, a na żaglach kończąc. W jego przypadku ciekawość materii, przewyższała zainteresowanie żyjącymi istotami. Sam zresztą wyglądał bardziej jak posąg niż człowiek. Po latach doświadczeń i nauk, zbierał informacje instynktownie, najprawdopodobniej samemu nie zdając sobie z tego sprawy. Wszystko momentalnie klasyfikował i oceniał. Jedna miara dzieli lekarstwo od trucizny. Właśnie na tym opierały się wszystkie nauki, które wpajano mu w niezliczonych bibliotekach i laboratoriach Kolegium Złota. Szybko nauczył się więc, że istotny jest każdy szczegół.


Szczególnie zainteresowało go morze. Fascynacja jaką go napawało, zadziwiała nawet jego. Całe życie obcował z nieokiełznaną potęgą, maże to rozbudziło w nim ten dziwny pociąg. Przez chwilę pomyślał nawet, że ma coś wspólnego z osobami na tym statku. Po raz pierwszy w trakcie tej podróży przestał myśleć o laboratorium i eksperymentach, które został zmuszony porzucić. Duchem zagłębił się w otaczającym go wielkim błękicie.

***

Z tym większym żalem zszedł na ląd. Spotkanie z Norsami nie wzbudziło w nim już takiego zainteresowania. Żałował, że nie może pozostać na statku i wpatrywać się w szalejące fale. Powoli przyzwyczajał się jednak do życia wędrowca, którym został. Mimo wszystko nie porzucił nadziei, że będzie mógł jak najszybciej je zakończyć.

Jego mistrz wielokrotnie opowiadał mu o ludziach, który stali teraz przed nim. Przeklął w myślach Chamon, który tak go naznaczył. Zdawał sobie bowiem sprawę z faktu, że w tym miejscu magia może budzić jeszcze większy strach. Unikał więc za wszelką cenę kontaktu wzrokowego z tubylcami.

Dotrzymywał kroku pozostałym. Choć nietrudno było zauważyć, że jego ruchom brakowało płynności. Zupełnie tak, jakby jego ciało stawiało mu opór za każdym razem, kiedy poruszał nim w jakikolwiek sposób. Kiedy dotarli na miejsce i usłyszał słowa swoich towarzyszy, którzy ujawnili swe imiona, zdecydował, że teraz jego kolej by się przedstawić.

- Nazywam się Raphael Reiss. - Jego głos był jakby nieobecny, mimo wszystko nadal wyraźny.
 
Rusty jest offline