Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2009, 13:49   #5
Mortarel
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Postać młodzieńca kroczyła swobodnym krokiem za grupą. Zawiesiwszy dłonie na atłasowym pasie, lekko się kołysząc, fircyk z fikuśnym wąsikiem rozglądał się uważnie obserwując okolicę. Był, bowiem zdumiony odmiennym krajobrazem, którego jeszcze nigdy nie przyszło mu oglądać. Dodatkowo sam fakt stąpania po nieznanej ziemi był dość ekscytujący. Z drugiej zaś strony dawno nie przyszło mu stać na stałym lądzie po czasie spędzonym na morzu. Chciał zapamiętać jak najwięcej szczegółów otoczenia, by mieć później, co wspominać na starość, jeśli takowej dożyje.

***

Rudolf miło wspomina rejs. Mimo, że posada mistrza kucharskiego nie była szczytem marzeń, to jednak lepsze to niż nic. Zwłaszcza, że kieszeń od dawna zionęła już niemal pustką. Tak, więc dzień upływał Rudolfowi głównie na pracy i doglądanie pomocników kuchennych, aby strawa, którą spożywała codziennie załoga, była taka, jak trzeba. Miał też nadzieję, że wszystkim smakowały jego potrawy, bowiem mimo warunków pokładowych starał się jak mógł, aby zadowolić każde podniebienie. Kulinaria i sztuka gotowania były, bowiem dla Rudolfa niemal pasją. Mógłby godzinami rozmawiać o najróżniejszych przepisach, jak choćby o przysadzaniu pieczonych kuropatw, ziołowego gulaszu z dzika, pstrągach duszonych w winie, jak i o wielu innych pysznościach.

Wieczory starał się spędzać zawsze na pokładzie, gdzie z zaciekawieniem przyglądał się morzu, niebu i gwiazdom. Mógł spędzić godziny stojąc oparty o burtę lub beczkę i wpatrywać się w niebo. Często tez pisywał. Z podręcznymi przyborami do pisania nie rozstawał się nigdy.

Morską podróż znosił dobrze, mimo tego, że początkowo nabawił się choroby morskiej. Jednak dni spędzone na morzu sprawiły, że z czasem dolegliwość ta przestała mu dokuczać. „Do wszystkiego można się, bowiem przyzwyczaić”. Było to jedno z ulubionych powiedzeń Rudolfa, tłumaczył nim także to, że mimo szlachetnego pochodzenia zniżył się do robienia mniej szlachetnych rzeczy.

***

W momencie, w którym uzbrojeni łowcy wyłonili się zza skał Vivaldi odruchowo zacisnął rękę na rękojeści sztyletu, który schowany za pasem służył mu, jako broń. Jednak po niedługiej rozmowie okazało się, że nie mają oni złych zamiarów, a co więcej zaprosili całą grupę do swojej osady. Rudolf bardzo się ucieszył na tą wieść, bowiem była to dla niego okazja do tego, żeby zobaczyć jak żyją tutejsi mieszkańcy. Kiedy zaś przyszło do przedstawienia się, młodzieniec odparł :

- Jam jest Rudolf Vivaldi, herbu Bawola Głowa, szlachcic, jeno zubożały. Racz przekazać swojemu panu wyrazy głębokiego szacunku, którym go darzę i podziękuj mu za jego gościnę w tej jakże pięknej osadzie. – rzekł młodzieniec uśmiechając się szczerze.
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 06-03-2009 o 20:44.
Mortarel jest offline