Ważka okręcił się z przytupem i wykonał uwodzicielski gest dłonią, wiernie udając typowego karczmarskiego bawidamka.
- Niechaj ciało przemówi za usta - po czym wykręcił parę piruetów.
- Jestem trelarzem, mistrzem słowa i nadgarstka - tu wykręcił parę wypraktykowanych gestów godnych prawdziwego aktora - mym domem scena, a przyjacielem maska. Jestem aktorem, bardem, pieśniarzem, bajarzem, panem lutni i liry, lekarzem oka i uszu. Jestem muzyką, we mnie jest taniec. I inne takie pierdoły - tu roześmiał się potężnie, widząc zmieszanie i zdezorientowanie na twarzy Nimfella.
- A kim mam być, do czorta? - rzekł w końcu, gdy otarł już łzy rozbawienia - Toż nie paladynem i nie czaromadziejem, czy jak ich tam wołają. Jestem sobą. Robię, co uważam i uważam, co robię. Nie dać się złapać, to najważniejsze. I tobie to samo radzę: trzymaj swój zadek przy sobie, a nie stanie się mu krzywda.
Rozejrzał się pobieżnie po okolicy, czy aby nie ma w pobliżu czegoś do ewentualnej samoobrony.
- Zanim gdziekolwiek się ruszymy, dobrze by było zaopatrzyć się w coś twardego, coby móc godnie przywitać się z miejscowymi bestiami, gdyby jakaś się warzyła wejść nam w drogę.
Po tym klasnął w ręce i z zapałem zabrał się za przeszukiwanie okolicy, jednocześnie powoli kierując się uklepaną drogą, dokądkolwiek prowadziła.
__________________ Gadu: 1691997, zadzwoń! ;'x |