Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2009, 23:52   #7
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Transport do Kolonii…
Cóż, i tak najlepsze z możliwych w jej sytuacji wyjść.
Mogła próbować innych, ale…
Nie chciała by jej rodzina musiała stanąć twarzą w twarz z prawdą czym tak naprawdę zajmowała się ona i jej ojciec. Teraz gdy ona jest tu, ojciec na lepszym świecie a Philipe zapłacił w taki lub inny sposób za swoją zdradę nikt nie pozna tej prawdy.

Cóż, tak naprawdę nigdy nie wyobrażała sobie jak będzie wyglądać jej życie gdy to wszystko się skończy, gdy jej dzieło się dopełni. Nawet przez krotką chwilę, gdy była pewna, że zginie czuła spokój. Spokój dobrze wykonanej pracy, gdy po długim czasie ciężkiej pracy w końcu otrzymuje się wyniki.

Lecz mimo to skorzystała z tej propozycji. Bo skoro Philips okazał się kim się okazał, to co miałby ją trzymać przy dawnym życiu? W Kolonii być może znajdzie nowy sens dla swego obecnego życia.

Rozmyślania jakim oddawała się siedząc w miarę możliwości wygodnie w klatce, wspomnienia jakie pozwalały się jej odciąć od biadolących, wygrażających życiu czy wściekłych na cały świat złodziejek, morderczyń dzieci czy portowych ladacznic z jakimi dzieliła klatkę zostały przerwane lądowaniem.

Z grupy mężczyzn stojących na dole wyróżniało się dwóch zupełnie mokrych mężczyzn, których strój wskazywał, iż nie są oni w przeciwieństwie do reszty strażnikami. Najprawdopodobniej byli to, podobnie jak ona sama nowo przybyli więźniowie.

Po chwili siepacze o mniej lub bardziej zarośniętych, nieprzyjemnych twarzach ustawiło je w szereg. Vigdis czuła, że przyciąga spojrzenia owych dwóch nie- strażników.
Uśmiechnął się lekko pod nosem, cóż jej strój czy nawet zachowanie było zdecydowanie inne od tego jakie prezentowała sobą reszta współwięźniarek.
Wiedziała tez, że właśnie z tego powodu nie znajdzie raczej wśród nich sojuszniczek.

- Vigdis Villieldr... Wystąp. Jej imię i nazwisko wypowiedział jeden z naprawdę bardziej odpychających strażników. Gdy wystąpiła z szeregu podszedł do niej, i złapał ją za ramię ze słowami.
Wolf, nasz człowiek od zaopatrzenia chce się z Tobą widzieć. Wyraźnie poczuła na policzku jego oddech, mieszaninę kwaśnego piwa przemieszanego z wonią cebuli i odorem popsutych zębów.
Jego uśmiech zdecydowanie się jej nie spodobał.

Jednym płynnym ruchem wyswobodziła ramię z jego uścisku.
-Więc prowadź, Nie potrzebuje twej pomocy by móc chodzić.

Wiedziała, że jeśli nie zareaguje od razu na tego typu zaczepki to potem będzie tylko gorzej.
A nie zamierzała spędzić najbliższej części swego życia jako materac dla brutalnych strażników czy wygłodniałych kobiecego ciała więźniów.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay

Ostatnio edytowane przez Lhianann : 10-03-2009 o 00:13.
Lhianann jest offline