Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2009, 19:09   #4
RyldArgith
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Parszywa pogoda, nie dość że zaraz nie będę mieć na sobie żadnej suchej nitki, to jeszcze utrudnia obserwacje. Nawet jak na mój wzrok to dużo. Ciężko cokolwiek wypatrzeć za tą ścianą deszczu.

Przyjrzał się najbliższemu otoczeniu, starając się cokolwiek wypatrzeć, cokolwiek co według niego odstawałaby w jakimkolwiek stopniu od sobie tylko znanej normy. Lokalizował towarzyszy podróży, skądinąd nieplanowanych, ale skoro podróżowało się w tym samym kierunku, to czemu nie skorzystać i wspólnie odbyć tą podróż. Zatrzymał wzrok na jednym z nich, nie pamiętał jego imienia, brzmiało tak dziwnie, obco. Miał wrażenie że tamten go nie polubił i to od samego początku. Zresztą, po co się zaznajamiać, skoro i tak w mieście ich drogi się rozejdą.

Jak zauważył i oni nie palili się do znajomości z nim. Nie winił ich za to, w końcu kto by się chciał zadawać z wiedźminem, parszywym odmieńcem. Po opuszczeniu Kaer Morhen próbował znaleźć jakąś pracę, jednak zawsze znajdował tylko strach i nienawiść. Zawsze tak było, nie licząc pewnego spotkania na trakcie kilka tygodni temu. Uśmiechnął się na wspomnienie tego dnia i wrócił do patrzenia na okolice. Dobrze że nie powiedział jaka jest jego profesja, jeszcze by nie chcieli z nim podróżować. A tak medalion wisiał ukryty pod czarnym płaszczem i dla wszystkich był po prostu niezłym, choć młodym, szermierzem.
Zresztą musiał wyglądać dość osobliwie, cały skąpany w czerni, zarówno płaszcz jak i reszta ubioru miała ten właśnie kolor. Ćwiekowana skórznia miała małe szarpnięcie na przodzie, nic wielkiego, a przynajmniej nic co by obniżało jej wartość ochronną.

Naciągnął kaptur bardziej na głowę i to nie dlatego że bał się deszczu. Nie chciał pokazywać im na powrót swej twarzy. Już i tak wywołał poruszenie kiedy odsłonił twarz podczas pojedynku ze skaldem. A nie był to miły widok. Twarz mimo że młodzieńcza, była koloru kredy, zaś na jej powierzchni widać było liczne żyły, które dawały wygląd żywego trupa. Ot efekt próby traw. I do tego te złe oczy. Każde w innym kolorze. Lewe mieniło się ciemną zielenią, niczym szmaragd. Prawe zaś miało odcień morza.

Zauważył jak jakiś kształt zbliża się w ich stronę, wyciągnął z pochwy miecz i czekał. Koń. Ale bez jeźdźca. Przybliżył się trochę na czoło pochodu ubezpieczając ludzi którzy wyszli i złapali konia. Najdziwniejsze że rumak był już osiodłany. Więc pewnie spłoszył się, zostawiając jeźdźca gdzieś na szlaku. Najpewniej ze strzałą w plecach. Kiedy już całe zamieszanie udało się opanować ruszyli dalej.

Po chwili na krawędzi widoczności zamajaczyły jakieś sylwetki. Były jeszcze za daleko by je rozróżnić, ale nie poruszały się. Jeden z towarzyszy, Jaśmin krzyknął w ich kierunku:

- Hej tam! Kto zacz?!


Nie czekając na rozwój wydarzeń zawrócił konia i skrył się w lesie, nie za daleko jednak by móc interweniować w razie potrzeby. Po co zdradzać prawdziwą liczebność oddziału, skoro można niezauważenie obserwować całe wydarzenie. Zsiadł z konia i przywiązał go do grubego konara. Zlustrował jeszcze okolice i podszedł na skraj lasu, zamierzając obserwować szlak i towarzyszy podróży. Poprawił jeszcze ułożenie pochwy na plecach i czekał.
 

Ostatnio edytowane przez RyldArgith : 12-03-2009 o 09:38.
RyldArgith jest offline