Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2009, 23:17   #7
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Galina lubiła zapach siarki. Przywodził jej na myśl Borysa i lata młodości a tym samym wprowadzał w swoiste rozrzewnienie. Gdy tylko karawana zatrzymała się na postój wiedźma chyżo zeskoczyła z wozu i zaczęła się kręcić wokoło niczym wścibska mucha. Zaglądała we wszystkie zakamarki, do wozów i pod wozy. Węszyła, niuchała i bacznie się rozglądała by zlokalizować źródło siarkowej woni.
- Swojsko pachnie Szelma, prawda? Tak po domowemu. Aż mi się przypomniały pacholęce lata i mamine pierogi – zaśmiała się paskudnie.

Siarką pachniało wszystko lecz nic w szczególności. Obwąchała nawet kilka postronnych osób jednak zawiedziona przyznała przed sobą samą, że śmierdzą raczej potem i brudem, a siarką zalatują sporadycznie, jeśli akurat wiatry puszczą. Fakt faktem, od nadmiaru kapusty wszyscy przechodzili żołądkowe rewolucje i ukradkiem pozbywali się nadmiaru gazów. Galina nie była w tej praktyce osamotniona.

Rozpoznanie obozowiska nie przyniosło żadnych rewelacji. Jedynym odkryciem okazał się widok spółkującej pary, którą starucha przydybała pod jednym z wozów. Ci, mocno zajęci wzajemnym obłapianiem, nawet jej nie spostrzegli to i chwilkę popatrzyła jak sobie dogadzają.

- Ech – westchnęła pozostawiając kochanków samych sobie. - Psia jucha, duch mój ochoczy ale ciało jakieś mało apetyczne. Tak mi się Szelma marzy, żeby z jakimś chłopem pofiglować... - zarechotała gardłowo i gwizdnęła na towarzyszącego jej kocura.- Kto wie Galino, kto wie. Jeśli znajdziesz wyjątkowo pijanego albo noc będzie ciemniejsza niż zwykle to może i tobie się jakiś kochaneczek jeszcze trafi. Toć kobiety po ciemku wszystkie jednakie.

Nogi, a może nos, zaniosły ją w pobliże ogniska, nad którym wisiał saganek z jakimś warzywnym paskudztwem. Krzątało się tu w pobliżu sporo duchownych, na co Galina nieznacznie się skrzywiła. Koteria sług bożych widać sobie tu legowisko znalazła. Aż dziw brał, że wszechobeny zapach siarki ich nie rozjuszył na tyle by wszystko wkoło kropić wodą święconą.
- Patrzaj kocur - szepnęła babunia konspiracyjnie. - Mniszkowie mają nową modę, na psa urok. Mięsa już nie chcą jeść, paniczyki nadęte. Mówię ci Szelma, tatuńcio mój tylko mięso jadał a nigdy kataru nawet nie miał. A u nas na Kaukazie to nie trudno było choróbsko złapać a i byli tacy co po niewinnym katarku wyciągali kopyta.

Leciwa przygarbiona staruszka przechadzała się nieśpiesznie wokół garczka nieustannie mamrocząc coś pod nosem, najpewniej do samej siebie. Jej twarz była pokryta gęstą siateczką zmarszczek, wąskie usta wykrzywione były w złośliwym grymasie, który wrył się już na dobre w mimikę jej twarzy. Kościste palce potarły kilka razy haczykowaty nos w geście zadumy po czym niespodzianie starucha zebrała w ustach spory zapas flegmy i splunęła wprost do bulgoczącego kociołka.

- Co tam, myszkujesz babciu? - usłyszała za sobą głos mężczyzny, najpewniej tego co tu właśnie kuchcił.
- Co gadasz? Że pluję? - Galina nadstawiła uszu jak czynią to niedosłyszący i przekrzywiła głowę w wyrazie niezrozumienia. - A jużci tam pluję. Przywidziało ci się synku.

Oddaliła się pośpiesznie z miejsca przestępstwa jakby jej sam diabeł deptał po piętach, przy czym ruchy miała znacznie żwawsze niźli można by się spodziewać po kobiecinie w jej wieku. Zaśmiała się pod nosem i puściła oko kotu.
- A niech żrą plwociny, klechy parszywe.

Te drobne wojaże po obozowisku kompletnie ją wyczerpały toteż wróciła na wóz i chyba przysnęła układając się wpierw wygodnie pośród pękatych worków. Co prawda jakaś krągłość, najpewniej jabłuszko, mocno wpijało się w rzyć, ale nie było co narzekać i stroić fochów. Kiedy się ocknęła nieopodal wrzała bitka, dość miła dla oka trzeba było przyznać, bo i wreszcie jakąś rozrywkę starowinka miała. Alferdo nieźle dołożył przeciwnikowi ku uciesze gawiedzi. Stara też się zaśmiała a nawet po dziecinnemu w dłonie klasnęła.
- Hehe, przeczuwałam, że ten właśnie wygra, a przeczucie rzadko Galinę zawodzi.

Rozmowa z nieznajomym była miłym przerywnikiem tego jakże nudnego popołudnia. Jegomość był tajemniczy na tyle, by pobudzić ciekawość staruchy. No i jeszcze w jego towarzystwie nawiedziły ją wizje. Spadły na nią niczym grom z jasnego nieba aż się zadławiła i pociemniało jej w oczach. Na starość jej "dar" stawał się coraz bardziej nieokiełznany i nieprzewidywalny. Nieraz odzywał się nieproszony a czasem też milczał gdy liczyła, że właśnie przemówi. Wszyscy i wszystko się na starość przeciw niej sprzysięgło.

Jegomość robił niepokojące wrażenie. Mimo wszystko czuć było w nim coś „swojskiego”. A może się myliła? Szelma chyba odniósł podobne wrażenie bo czmychnął nagle pod wóz podkuliwszy ogon. Mężczyzna łypnął uważniej na kocura komentując na głos:
- Ciekawe zwierzę.

Stara podniosła tylko w górę jedną siwą brew.
- Jakież tam ciekawe. Kot jak kot, zresztą wcale nie mój. Przybłęda jeden, przylazł dnia pewnego i już sobie został. Pewnie dlatego, że go za dobrze karmię, leń nastroszony. Myszy mu się nawet łapać nie chce tylko by całymi dniami w słonku się wylegiwał. Darmozjad i łachudra. A za kotkami to tak oczyskami wodzi, że je kiedyś zgubi – zaśmiała się paskudnie ukazując rząd pożółkłych zębów.

Wartko zeskoczyła z wozu i zbliżyła się do jegomościa wspierając się na swojej sękatej lasce.
- Jak cię zwą synku? Ja jestem Galina. Babunia Galina. Pokaż no mi rączkę to ci coś wywróżę. Za drobną opłatą ma się rozumieć, ale jeśli się skusisz to nie pożałujesz.
Taksowała go jeszcze przez moment podejrzliwym wzrokiem.
- Nie jesteś chyba z tych co za byle bzdurę donoszą do Świętego Oficjum? Tfu – splunęła ostentacyjnie. - Psubraty i łajdaki. Porządnych ludzi nękają zamiast prawdziwych pomagierów Złego szukać. Ale tych prawdziwych się tak łatwo znaleźć nie da, prawda synku? - zarechotała znowu w ten swój przejmujący sposób od którego zwykłym ludziom włos się jeżył na karku.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 10-03-2009 o 23:20.
liliel jest offline