Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2009, 03:17   #16
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Billy uszczypnął lekko siostrę jako nagrodę za jej "wsparcie", lecz gdy Brian zaczął mówić jego oczy zaczęły robić się coraz większe, a usta rozchyliły się w niemym zachwycie, jaki można spotkać u każdego pracownika zakładu dla obłąkanych, gdy jego podopieczny zaczyna naprawdę wyczyniać coś zasługującego na papiery oznajmiające, że delikwent jest w stanie walki z własnym mózgiem, a które do takiego jakże ciekawego przybytku wariata skierowały skierowały.
"Zaginione miasta", "Troglodyci", "Magiczne światełka", "Prąd w figurkach", "Atlantyda!".
- Z kim ty się tu zadajesz?! - mruknął do siostry obdarzając ją spojrzeniem jakim czasem patrzył na nią gdy w dalekim dzieciństwie twierdziła, że jej lalka naprawdę z nią rozmawia.
Nie.
Gorszym.
W tamtych czasach sam w to wierzył i niby mimochodem zagadywał do szmacianki. Teraz miał się za normalnego.
- Pisałaś o poszukiwaniach Fawcetta, a nie wyprawie dla czubków - szepnął jej do ucha.
Briana i resztę obdarzył pełnym zaangażowania uśmiechem błazeńsko kiwając głową. Jednak gdy syn pułkownika zaczął sypać nazwami geograficznymi, jego zachowanie zmieniło się. Sięgnął do drugiej z wewnętrznych kieszeni marynarki i wyciągnął mapę. Na szybko rozłożył ją na kolanach miętosząc ranty, skupiając się na tym co go interesowało. Zębami zdjął zatyczkę z pióra i zaczął coś mazać po papierze. Mapa wyglądała na naprawdę doskonałą i takie traktowanie jej mogło zakrawać na profanację, lecz on bez żenady kreślił coś mrucząc jak kot, z zatyczką w zębach.

- Rło Sngu, Aragłała, Srra Rncdor - bełkotał mając częściowo zablokowane usta.



map. Ostatnie znane miejsce przebywania Fawcetta


- Jedenaftie sfopn, fwefdefti fy minuty, hrmmf - wyjął zatyczkę z ust i podrapał się pogłowie - 54°35' na zachód... - dodał
Potoczył wzrokiem po zgromadzonych i zakreślił kółko na mapie.
- Panie mi wybaczą ale to faktycznie straszne zad... - gromiący wzrok siostry sprawił, że Billy nie dokończył.
- Te tereny to rzeczywiście... "biała plama na mapie" - skrzywił się gdy to mówił. Dla każdego kartografa takie określenie sprawy to jak dla napalonego sierżanta mającego rozkazy w stylu "weź ten okop wroga za wszelką cenę" powiedzenie o kilkudziesięciu metrach terenu: "to ziemia niczyja".
- Nie minęło aż tak wiele czasu odkąd Percy tam buszował, więc tubylcy mogą wiedzieć gdzie dalej się udał, tym bardziej że spędził tam pewnie trochę czasu walcząc z chorobą. - uśmiechnął się drapieżnie. - Jakby nie chcieli mówić to można do nich postrzelać, uciekać pewnie będą w przeciwnym kierunku, gdzie poszedł ostatni biały mający "grzmiące kije".
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 11-03-2009 o 16:11.
Leoncoeur jest offline