| Billy uszczypnął lekko siostrę jako nagrodę za jej "wsparcie", lecz gdy Brian zaczął mówić jego oczy zaczęły robić się coraz większe, a usta rozchyliły się w niemym zachwycie, jaki można spotkać u każdego pracownika zakładu dla obłąkanych, gdy jego podopieczny zaczyna naprawdę wyczyniać coś zasługującego na papiery oznajmiające, że delikwent jest w stanie walki z własnym mózgiem, a które do takiego jakże ciekawego przybytku wariata skierowały skierowały. "Zaginione miasta", "Troglodyci", "Magiczne światełka", "Prąd w figurkach", "Atlantyda!".
- Z kim ty się tu zadajesz?! - mruknął do siostry obdarzając ją spojrzeniem jakim czasem patrzył na nią gdy w dalekim dzieciństwie twierdziła, że jej lalka naprawdę z nią rozmawia.
Nie.
Gorszym.
W tamtych czasach sam w to wierzył i niby mimochodem zagadywał do szmacianki. Teraz miał się za normalnego.
- Pisałaś o poszukiwaniach Fawcetta, a nie wyprawie dla czubków - szepnął jej do ucha.
Briana i resztę obdarzył pełnym zaangażowania uśmiechem błazeńsko kiwając głową. Jednak gdy syn pułkownika zaczął sypać nazwami geograficznymi, jego zachowanie zmieniło się. Sięgnął do drugiej z wewnętrznych kieszeni marynarki i wyciągnął mapę. Na szybko rozłożył ją na kolanach miętosząc ranty, skupiając się na tym co go interesowało. Zębami zdjął zatyczkę z pióra i zaczął coś mazać po papierze. Mapa wyglądała na naprawdę doskonałą i takie traktowanie jej mogło zakrawać na profanację, lecz on bez żenady kreślił coś mrucząc jak kot, z zatyczką w zębach.
- Rło Sngu, Aragłała, Srra Rncdor - bełkotał mając częściowo zablokowane usta. map. Ostatnie znane miejsce przebywania Fawcetta
- Jedenaftie sfopn, fwefdefti fy minuty, hrmmf - wyjął zatyczkę z ust i podrapał się pogłowie - 54°35' na zachód... - dodał
Potoczył wzrokiem po zgromadzonych i zakreślił kółko na mapie.
- Panie mi wybaczą ale to faktycznie straszne zad... - gromiący wzrok siostry sprawił, że Billy nie dokończył.
- Te tereny to rzeczywiście... "biała plama na mapie" - skrzywił się gdy to mówił. Dla każdego kartografa takie określenie sprawy to jak dla napalonego sierżanta mającego rozkazy w stylu "weź ten okop wroga za wszelką cenę" powiedzenie o kilkudziesięciu metrach terenu: "to ziemia niczyja".
- Nie minęło aż tak wiele czasu odkąd Percy tam buszował, więc tubylcy mogą wiedzieć gdzie dalej się udał, tym bardziej że spędził tam pewnie trochę czasu walcząc z chorobą. - uśmiechnął się drapieżnie. - Jakby nie chcieli mówić to można do nich postrzelać, uciekać pewnie będą w przeciwnym kierunku, gdzie poszedł ostatni biały mający "grzmiące kije".
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 11-03-2009 o 16:11.
|