Jeśli chce Pan mieć wroga zarówno za, jak i przed sobą, to radzę zostać w domu - rzekł Collen, odnosząc się do wypowiedzi Blackhilla i udając, że nie pojął żartu. - Niech państwo raczą pamiętać - tu zwrócił się do wszystkich - że na własnym terenie nawet zaostrzony patyk w ręku "dzikusa" może stanowić broń groźniejszą niż karabin maszynowy. A wieści między plemionami rozchodzą się szybko - jeśli obrazimy jedno, kolejne może nie wpuścić nas na swoje tereny. I wtedy nie pomoże nam nawet tuzin "grzmiących kijów".
Collen wiedział, że trochę przesadza - wolał jednak, by ekipa przeceniła (a nie niedoceniła) niebezpieczeństwa kryjące się w dżungli. Osobiście sądził, że tubylcy są mądrzejsi i bardziej zaradni niż powszechnie się uważa, gdyż dzięki otoczce prymitywizmu mieli ułatwiony kontakt z białymi, którzy nie widzieli w nich konkurencji czy zagrożenia. Zastanawiał się też, co kartograf zrobi, gdy stanie przed prawdziwym niebezpieczeństwem - pomacha mu mapą przed nosem, czy zabije śmiechem? |