Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2009, 19:45   #6
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Bremont... Bremont...
Po jaką cholerę przyszło mi do łba, pchać się do Bremont. Trzeba było siedzieć na dupie w tej zarosłej chwastami dziurze, gapić się na dziewki i pomagać stolarzowi w pracy. Chociażby za strawę i miejsce do spania. Zawsze coś...
A teraz co mam? Kradzionego wałacha, co do tej pory wóz z kartoflami ciągnął, mokre plecy od tego cholernego deszczu i podejrzaną konfraternię, z którą jadę do Bremont.
Ale może tym razem się uda...

- W ogóle to po co my jedziemy do tego Bremont? - po raz chyba setny zapytał swoich towarzyszy. I chyba po raz setny nie spodziewał się jakiejkolwiek sensownej odpowiedzi. Po prostu Bremont było jakimś wyznacznikiem, celem do którego ta zbieranina przypadkowych postaci zmierzała. Nie wiedział po co tam jedzie – może po to aby udowodnić sobie, że tym razem się uda; że ta przygoda nie zakończy się nieszczęśliwie jak wszystkie poprzednie. Wspomniał tych, których zostawił za sobą: Janne w Pont Vanis, zezowatą Blinke w Górach Pustulskich, Bilbata i Kalista w Ban Glean. Nie. Tym razem na pewno będzie lepiej.

Osiodłany koń bez jeźdźca wpadł pomiędzy nich. Wałach Herluffa, przezwany Ciapkiem, z powodu braku jakiegokolwiek lepszego miana, dla takiego czegoś, spłoszył się i stanął dęba. Herluff, który jeźdźcem był raczej miernym zwalił się w błoto gościńca.
- Kurwa mać – jęknął i zaczął ścierać z siebie mokrą maź. Wstał i jęcząc złapał Ciapka za uzdę. Nie wsiadł ponownie na konia. Wolał pozostać w jednym kawałku, wolno prowadził go za uzdę za oddalającymi się kompanami.

- Hej tam! Kto zacz?! - krzyknął jeden z towarzyszy, Jaśmin. Herluff spojrzał w jego stronę. Daleko przed nimi, w strugach deszczu majaczyły sylwetki jeźdźców. Po chwili zrównał się z Jaśminem, zatrzymał się i otarł resztki błota z twarzy. Na pewno wyglądał żałośnie, ale cóż – takie życie. W tym momencie wszystko było żałosne...
 
xeper jest offline