Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2009, 19:59   #61
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Sabine Shwartzwissen & Eric Gower - poniedziałkowy wieczór / noc.

Eric Gower



Niewielka kartka z logiem "IX" oraz numerem telefonu Erica zniknęła w kieszeni Sabine. Barman uśmiechnął się i odszedł o innych gości. Sala była juz pełna i to znacznie utrudniało "obserwację". Klientów przy barze też było sporo... Kilka, nawyzej kilkanaście minut po odejściu od Sabine przy barze pojawił się Kurt. Przez chwilę rozmawiał z dziewczyną, po czym zapłacił i oboje wyszli. Męzczyźni przy stoliku posiedzieli jeszcze jakieś pół godziny po czym również wyszli. Eric zauważył, że jeden z nich wychodząc przywitał się z jakimś gościem, który chwile potem znalazł się przy barze. Eric nie obsługiwał go, ale usłyszał fragment rozmowy klientów:

- ...alem, że w DSG-9 zarabiają takie pieniądze, żeby tak się odwalić?!?
- Przesadzasz, może po pros...


Wieczór był jednym z tych, które potrafią dać w kość. Ruch jak w ulu, setki zamówień, dziesiątki "jasne", "oczywiście", "z przyjemnością", "proponuję..." Luźniej przy barze zrobiło się dopiero koło godziny 22:00. Eric w końcu znalazł chwilę, aby porozmawiać z Miki i wręczyć jej dedykację od Sabine...

Rozumiał, ze można się cieszyć z prezentu, ale żeby aż tak?!?

Cóż... Miki usiłowała mu coś powiedzieć o Sabine, o jej wyjątkowości i w ogóle, ale Eric miał szczerze dosyć dzisiejszego wieczoru i słowa koleżanki po prostu przez niego przeleciały... Z utęsknieniem spoglądał na zegar i kiedy tylko cyfry ułożyły się w magiczny ciąg 2300 uśmiechnął się do ostatniego kienta i odwrócił na pięcie.

- Czekaj. - Fix - jak wszyscy wołali na Filipa, zatrzymał wychodzącego. - Miałem Ci nalać jak będziesz schodził. - Wprawnie zdjął z półki butelkę Midleton i nalał podwójną - Z lodem pan życzy? - pokazał w uśmiechu swoje białe zęby.

Eric wziął szklankę z whiskey i poszedł na zaplecze.



===

Sabine Schwartzwissen


Schowała kartkę z numerem telefonu i właściwie zanim czymkolwiek się zajęła koło niej pojawił się Kurt. Wypił połowę swojej śmietanki i wymalował sobie przy tym białego wąsa:

- Przepraszam, że tyle to trwało... Mam nadzieję, że się nie zanudziłaś? Możemy jechać? - widząc jej skinienie głową przywołał barmana i powiedział: - Ericowi proszę nalać podwójnego Mideltona jak będzie schodził... Dzięki.

Zapłacił za wszystko i dopił swoją śmietankę, lub jak kto woli - Białą Rosję, bez wszystkiego...


Sabine po kilku minutach znalazła się z powrotem w samochodzie. Kierowca przez chwilę mocował się z nawigacją wbijając jakiś końcowy adres i opcje. Zsyntezowany głos wyrecytował: "Będziesz u celu za 5 godzin i 10 minut".

Kurt
szybko wyjechał na autostradę A2 i przyspieszenie wgniotło Sabine w fotel.

- Przepraszam... - powiedział Kurt kątem oka spoglądając na ruch jaki wykonała pasażerka.


Podczas jazdy Webber praktycznie nie mówił, oparty o fotel zajmował się prowadzeniem i było widać, że jazda sprawia mu wiele przyjemności.



Berlin pojawił się za oknami samochodu dużo szybciej niż po pięciu godzinach zapowiadanych przez "głuptaka"...

W mieście Kurt jechał znacznie wolniej, choć i tak pewnie powyżej przepisowych 50... Po kilkunastu minutach kluczenia po ulicach miasta dojechali do Paul-Lincke Ufer. Zatrzymał przy krawężniku i powiedział:

- Ten piaskowy, tam na przeciw. Za tym niewysokim ogrodzeniem. Budynek jest zamieszkany...

W budynku świeciły się jeszcze jakieś światła, pomimo tego, ze było kilka minut po północy...




Steven Visconti


Kilka minut po 18:00 telefon Stevena rozdzwonił się - numer wyświetlił się jednak aparat nie zidentyfikował go jako żadnego zapisanego kontaktu.
Odczekał kilka sygnałów i odebrał.

- Tu Markus Stein. Przypomniałem sobie trzeci adres, a właściwie to kto mieszka pod trzecim adresem... Chciałbym, aby Pan tam podjechał, przyjrzał się mieszkaniu, a najlepiej wlazł do środka pod byle pretekstem i sprawdził czy wszystko jest OK. Do zmroku jest pan bezpieczny... Musze kończyć. Będę dostępny za jakieś 6 godzin, jak wysiądę z samolotu. Do usłyszenia.

Rozmowę rozłączono zanim detektyw zdołał o coś zapytać.
 

Ostatnio edytowane przez Aschaar : 16-03-2009 o 19:57. Powód: kawałek Stevena
Aschaar jest offline