Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2009, 11:49   #101
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Przywołanie Pluszaka było posunięciem czysto strategicznym. A strategia była taka, żeby przeżyć. Perspektywa ukąszenia przez pająka nie dawała raczej takiej możliwości, jak mu się zdawało. Jakby Kall'eh był jasnowidzem, czarnoksiężnikiem z czarodziejską kulą, magiem z wierzy może przewidział by, że dalsza walka nie ma sensu. A tak gdy Pluszak ewidentnie dał ciała (leżał na wpół martwy między odnóżami) karzeł spanikowany (nikt w końcu nie chce umierać) strzelił ponownie w pająka, po tam jeszcze raz. Oba strzały były marne. Nie trafiły nawet celu, nie mówiąc już o trafieniu żywotnych części ciała bestii. Wcześniej lepiej sobie radził z kuszą. Widać to było po sterczącym kikucie urwanej nogi pająka. Za którą w przyszłości będzie się musiał słono tłumaczyć. Ale kto mógł to wiedzieć...
Pająk był błyskawiczny. Dwa strzały. Bełty chybiły. Nic dziwnego, to nie był najlepszy dzień dwarfa. Zanim sięgnął po kolejnego bestia była już przy niem. Potem ukucie i ...
... i nic. Następne co Kall'eh pamięta był zamglony widok świata do góry drzewami. Strasznie dziwnie to wszystko wyglądało. Niczego nie mógł rozpoznać. Jakieś sieci, jakieś postacie...

- A to co...? Łah!!! - usłyszał niewyraźnie.

Krasnolud starał się poruszyć głową i na staraniach poprzestał. Nie dało się ruszyć sprawnie nawet powieką. Ciało było puki co poza jego kontrolą. To co stało na ziemi, zdawało się być kimś, a nie czymś. Jednak dalej wszędobylska mgłą uniemożliwiała identyfikację.

- Chciałeś... czegoś... od tego elfa, krasnoludzie...? - Zdaje się, że ten ktoś chciał zawrzeć bliską znajomość z Dwarfem. Tylko Kall'eh, ni w ząb, nie wiedział jak odpowiedzieć. Przecież po prostu szukał kompana wyprawy. Ale telepatycznie tego gospodarzowi nie przekaże. A żuchwa nadal odmawia posłuszeństwa. Po paru próbach udało mu się otworzyć szerzej oczy. Ze zdumienia, rzecz jasna. Ten...ten... ten solony (sic!) pająkowaty tu jest. I wydawało się, że chce pożreć tego pana u dołu. Cóż za zaskoczeniem był fakt, że to jego pupil. I wtedy jak błyskawica olśniło krasnoluda. Ten gość to musi być elf. Tylko elf może mieć takiego pupila. W między czasie Kall'eh zauważył, że już może mrugać okiem kiedy chce. Spróbował to z oboma oczami naraz. Sukces.


- Zraniłeś... mojego... pajączka... KNYPKU!!! – wrzasnęła wściekle elfka, aż drzewa wokół zadygotały i uciekły. A tak przynajmniej się wydawało krasnoludowi. Ale dzięki temu mógł już z całą pewnością powiedzieć, że ma doczynienie z elfem. Elfem płci żeńskiej. I to w furii. Oj czy nie mógł wpaść w ręce jakiejś pięknej dwarfki? Nie, bo tutaj, żądzą złe boginie.

- Wiesz... co teraz... się stanie... knypku...?!
– elfka stanęła nad karłem i złapała się za piersi. – Będziesz jeszcze niższy!!! – dziwne, czyż nie? Po co, w takiej sytuacji, elfka łapie się za swoje piersi? Kall'eh mimo, że zwiedził wiele krain, wielu ludzi spotkał, nie widział nigdy rozzłoszczonej elfiej kobiety łapiącej się za biust. Postanowił, że przy najbliższej okazji się zapyta co to za rytuał. Może sam kiedyś spróbuje....

Sprawa przybrała zły obrót gdy elfka wyciągnęła jakąś broń. Ciężko było dojrzeć co to było (ta cholerna mgła). Krasnoludowi pozostało tylko wszystko wyjaśnić. Zatem...

- Pfffocholiiiiii pffrrrosssssie ffppamni. - Wydobyło się z ust dwarfa, a razem ze "słowami ugodowymi" całe morze śliny. Obrazek ten był po prostu cudowny. Brakowało tylko artysty, który by go uwiecznił.

- Postawię sprawę jasno, dwarfie – odezwała się poważnie, wciąż trzymając ostrza opuszczone. Jak piękna mowa może zmiękczyć kobiety.
Nie jestem istotą z natury agresywną i nie chcę wypruć ci flaków, owinąć cię twoim własnym jelitkiem, odrąbać głowy i wetknąć połamanych nóg w dziurę w szyi, ale poważnie zastanowię się nad wykonaniem powyższych czynności jeśli twoim zamiarem było i pozostanie wyrządzenie krzywdy temu elfowi – wskazała Ray`giego. – Mam zasady, rozumiesz. Bronić Takich Jak On. Jeśli okaże się, że jest moim wrogiem, trudno, póki co jednak mam obowiązek go chronić. Przekonaj mnie, że powinnam postąpić inaczej.

Mało zrozumiał z tego i jeszcze mniej przetworzył .Ten paraliż trwał w nieskończoność. Miał już tego dość. Stracone zmysły powracały ale w zastraszającym tempie ślimaka wyścigowego. Do tego miał jakieś zwidy i omamy. Elfka gadała z jakąś niewidzialną osobą. Ale sytuacja robiła się coraz mniej napięta. Po chwili matrona skakała z radości i przytulała się z pająkiem. Kobieta zmienną jest, tak ktoś powiedział i chyba miał racja.

- Wciąż jednak interesuje mnie wasza historia. Czego tu szukałeś, krasnoludzie i co... łączy cię z tym mrocznym elfem? – zachichotała kobieta. Nie no tego było za wiele! Insynuacje jakich się dopuściła były karygodne.

- Kompan... - dało się tylko usłyszeć słowa Dwarfa. Szepnięcie wręcz. I po chwili Krasnolud leżał już na ziemi. Jak to jedno wypowiedziane słowo może wiele zmienić. Wolny.

Jeszcze leżąc powiedział po co i skąd przybył w te rejony. Kaszląc i nie mogąc dokończyć swobodnie zdania wyjaśnił wszystko co co prosiła elfka. Usiadł jeszcze kaszląc co jakiś czas. Dochodząc do siebie i rozglądając się w poszukiwaniu Pluszaka, który to spał jeszcze smacznie. Ale wolny. Co było wielkim plusem. Będzie musiał na spokojnie wyjaśnić mu, że ten pająk to jednak (być może) przyjaciel. Ze nie jest "be". A do tego będzie potrzebował zdrowych rąk, które będą musiały go przytrzymać.
Siedział spokojnie i przyglądał się co robi elfka. Postanowił jeszcze przed pobudką Pluszaka odnaleźć swój rynsztunek i rozejrzeć się po okolicy w orientacji.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline