Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2009, 15:39   #105
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
****
Wet Fingers - Nu limit - Onet.pl Teledyski

Gdy wykonał swą pracę, gdy zgłodniał, gdy już powiedział jakiej zapłaty oczekiwał zaczął delikatnie brzdękać na ukulele wystukując przy okazji dwoma ze swych czterech pięt dość skoczny rytm. Tak to podobało mu się najbardziej.
Jego rozmówczyni na początku zdawała się jakby zmieniać kolor.
- A, pocałuj mnie w... – Na chwilę na pyszczek pchły wykwitł uwodzicielski uśmiech...- W rękę...!- Który szybko przerodził się w głośnie chlipnięcie.
Elfka została oczarowana smutkiem, jaki zagościł na facjacie Emanuela, bowiem szybko otwarła poły swej koszuli ukazując tym samym co bardziej soczyste kąski dla artysty. Rodriges uwielbiał myśleć o sobie jako o artyście. Tak w sztuce leczenia, gryzienia jak i gry na instrumentach, wszelakich instrumentach.
- U La La La... I Love You Baby! - Zakrzyknął znikając pod koszulą. Przez kolejnych chwil dało się słyszeć przełykanie, rozkoszne pomrukiwanie i tylko od czasu do czasu nieśmiałe siorbnięcie... wszak posilał się teraz Damą! Nie wypadało przy takiej siorbać... co z tego, że gryzło się ją akuratnie... była to przeca dama!

Gdy skończył wyszedł na poły jej odzienia. Zadowolony z siebie.
- Słodziutka jesteś! Stwierdził, po czym przeskoczył na wskazany transport zastępczy. A tu kolejna radosna niespodzianka. Na leczony niedawno pajączku swój żywot wiodły całe zastępy dalekiej jego rodziny.. Część z nich jak się szybko okazało była nieokrzesana, a i owszem... ale po tylu latach z Barbakiem mało co było w stanie zadziwić Emanuela. Tak czy inaczej Emanuel odnalazł swych kumotrów i swoje kumy. I impreza mogła na nowo się zacząć.
Pchła posiliwszy się czymś, co na standardy ludzkie mogło uchodzić za pomieszanie ambrozji z Red-Bull'em, ruszyła w tany:
Junior Jack - Stupid Disco - Onet.pl Teledyski

Krew, kobiety, zapasy w kisielu... to był żywioł Emanuela... Tu czuł się naprawdę jak w niebie.

****
Coś delikatnie trąciło go w jego chitynowy pancerzyk.
- Myf? Ale ta krew była mocna!
- Nie zapominasz się?
- Pala...
- Ciiii!!!!!

Pchła skłoniła głowę
- Nie miałeś czegoś zrobić?
- Przeca robię!
- Komuś pomóc?
- Pomagam!
- Tak, tylko On w tej chwili ugania się z jakimś Ogrem i zabija komary... wiosłem!
- PO-RKE? Los orkos kretynos!!! Zajmę się tym!
- Dziekuję.
Siwiuteńki starzec, w jasnej szacie, z zabawnie przyklapniętym szpiczastym (kiedyś) kapeluszem, zrobił zwrot na pięcie i znikł... a o jego obecności wiedział tylko Emanuel.
- Więcej z niej nie piję! Za mocna jest! Aż w gardle pali! I oczach!
****

- Powinniśmy wracać do waszych towarzyszy! Elfka trzeźwo oceniła sytuacje. Jak ktoś może myśleć trzeźwo mając tyle promili? I to na stałe?
- Trzymaj się, Rodriges, ruszamy! Dodała.
Dla Emanuela nie trzeba było większej zachęty. Szybko przeskoczył w kierunku głowy pajączka. Na jego pyszczku, jakby za dotknięciem magicznej różdżki pojawiły się barwy wojenne (dwie poziome, czarne linie pod każdym okiem).
- ARIBA, ARIBA, ANDALE, ANDALE... IHAAAAAAAAAAAAAAAA... Ruszyli. To był jeden z tych przypadków gdy owłosienie było po prostu błogosławieństwem. Nie było przyjemniejszego uczucia, niż czuć wiatr we włosach (a muchy w zębach!).... i co ta biedna elfka mogła o tym wiedzieć?

****

- Ork zabawny, ork kumpel do tłuczenia komarów! – pochwalił ogr. – Elf iść, elf nie umie się bawić!
- O!!!! Ogr!
Żekł był Barbak, jakby zobaczył Juzia po raz pierwszy. Cze! Też Cię komarzyska irytują? I w rzyć kłują? Te bzyczące są najgorsze! Elfy się na tym nie znajo! Ich chyba te komary nie gryzo! Barbak delikatnym ruchem głowy starał się przekazać swemu długouchemu przyjacielowi, ze postara się zająć brutalem. Jedna z podstawowych zasad rozmów, zasad prowadzenia jakichkolwiek negocjacji, mówiła iż należy dostosować się do poziomu rozmówcy. Tak przynamniej wydawało się zielonemu.
- A próbowałeś tak? Rzekł Barbak po czym zatknął za pasek młot i topór i zaczął polować na komary gołymi dłońmi. Klaszcząc to tu, to tam. Gdy udało mu się upolować jakiegoś, oblizał dłoń ze smakiem.
- Tak są nawet niezłe! I nie trzeba w ten sposób wiosłem ich zabijać. Nie to żebym się nie zgadzał, że wiosło fajne do zabijania komarzysk! Barbak Ci zazdrości takie wiosło! Ale zobacz, tak jest szybciej! [splash] Ostatecznie, jak się jakiegoś złapie, można go też próbować utopić, albo łapiesz takiego chama za łepek i odrywasz mu skrzydełka, a potem nóżki... jak to zrobisz dobrze to pozostałe przestraszysz i nie przyleco! Ale masz fajne wiosło! Widzisz ja nie mam takie wiosło. Nigdy nie maił! Ork zaczął z cicha pochlipywać. Jak był młody prosił wiele razy Tatusia, żeby dał takie wiosło, bo to się kolego podoba i samice nim złapać można. A potem jej [ciach] po nogach i do jaskinia. Ale tatko nigdy takie wiosło nie dał. I TERAZ NIE MA SAMICA, TYLKO Z JAKIMŚ ELFEM TRZEBA SIĘ SZLAJAĆ BUUUUUUUUUUUUUUU.... W miarę jak Barbak rozwijał się w swych wypowiedziach jego łkanie stawało się coraz potężniejsze, tak że gdy już skończył beczał jak niemowlę, zalewając się przy tym morzem łez. Zanim jego towarzysze się zorientowali, siedział już na gołej ziemi i stukał w nią wściekle młotem drąc się w niebogłosy i skarżąc na to jaki ten świat jest niesprawiedliwy, że nie dane mu było znaleźć nigdzie takiego wiosła...

****
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline