Fufi i Pluszak wywęszyli resztę drużyny i podjęli trop. Nie było to trudne, wojownicy w zbrojach z racji kiepskiego napowietrzenia skóry i marnej cyrkulacji powietrza pod stalowymi płytami dość mocno hm pachną. Nizzre bala się, że deszcz zniszczy trop, ale Bestie, w tym Rodriges, znakomicie zdawały się wiedzieć gdzie jest reszta. No i proszę, są. Nizzre zjawiła się w samą porę by zobaczyć orka szalejącego z młotem i usłyszeć z jego ust;
- I TERAZ NIE MA SAMICA, TYLKO Z JAKIMŚ ELFEM TRZEBA SIĘ SZLAJAĆ BUUUUUUUUUUUUUUU....
Z potępieńczym westchnieniem plasnęła się dłonią w czoło i schyliła głowę, kręcąc nią przecząco. Ork lamentował, przyprawiając elfkę o dreszcze, Uzjel okrążył ogra, najpewniej szukając momentu i miejsca na ciele ogra, by wbić halabardę, Isendir... Isendir... karcił ogra...!? Nizzre zapatrzyła się w dzielnego elfa, jego dumna, bojowa postawa wyrażała całą możliwą elfickość.
„Wreszcie ktoś kto... aaargh!” – nie dało się nawet myśleć w spokoju, kiedy obok ork zalewał się fontanną łez.
- Co to u diabła jest!? – warknęła Nizzre.
Ogr z wiosłem w ręku. Jakiś Popye marynarz normalnie. Słyszała o legendarnym człowieku-żaglu, ale to?
- Przecholował ze szpinakiem
– podsumowała sarkastycznie.
- SsssHHHHHRIKT!!! – zjeżył się Fufi.
- E?
Flafie stała nieopodal, radośnie machając na powitanie do jej wielkiego włochatego pająka.
- Nie, to uhhh przyjaciel – poklepała Fufiego.
Zwinnie zeskoczyła z grzbietu pająka, po czym ni stąd ni zowąd pośliznęła się na prostej drodze. Fufi w błyskawicznym odruchu wystawił ku niej swe odnóże, którego chwyciła się w panice ratując się przed upadkiem, rozkoślawiając nogi w pięknym elfickim szpagacie.
- Merci, Fufi – pozbierała się i poprawiła mokre włosy. – Pilnuj drowa. Jak ktoś go tknie straci to czym go tknął i coś jeszcze...
- Skirtk! – zasalutował Fufi.
Elfka obserwując czujnie ogra przywitała się z reszta drużyny.
- Witajcie ponownie! Odnalazłam na bagnach waszego towarzysza, mrocznego elfa zauuhmroczonego przez błędne ogniki. Zemdlał i od tej pory śpi. Może wiecie, na co cierpi albo jak mu pomóc? Zaznaczam, że... – zmrużyła sugestywnie zielone oko nie było to grzeczne zmrużenie ślepka, a swoiste ostrzeżenie, na wszelkie wypadek. - ...chętnie się nim zaopiekuję...
„Co to za ogr, o święte licho... To chyba nie Błysk Kłów! Wątpię aby ten mógł błyszczeć swoim uzębieniem o ile ma jakieś jeszcze”.
Nizzre podeszła do elfa.
- Co się tu wyrabia, Toror’amin? – spytała, wciąż czujnie obserwując ogra.