Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2009, 22:18   #62
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
No tak... pod wpływem natłoku zdarzeń zupełnie zapomniała, że ktoś wynajmował dom jej rodziców. Czerwień zalała jej policzki na samą myśl, że będzie teraz musiała przepraszać Kurta, iż przyjechali na darmo... Coś jednak przypomniało jej się.

- Ty... byłeś może w środku? – zapytała ostrożnie – Wiesz coś o tych ludziach?

Pytanie było zapewne super-dziwne zważywszy na fakt, że to ona była właścicielką budynku, jednak znający jej historię Kurt, mógł łatwo się domyślić, że dziewczyna z uwagi na swój komfort psychiczny została odgrodzona od tego miejsca i to nie ona zajmowała się sprawami wynajmu.

Kurt siedział oparty o fotel, jakby nagle coś go w niego wcisnęło. Nagłe pytanie wyraźnie zaskoczyło mężczyznę czy raczej wyrwało z transu, w który wpadł. Nie odwracając się, powiedział spokojnie:

- Nie byłem w środku. Nie musiałem... czy może raczej... nie chciałem. Jeżeli idzie o tych ludzi- w schowku jest teczka, tam jest wszystko napisane.

Dziewczyna posłusznie sięgnęła we wskazane miejsce i wyciągnęła nieuporządkowany plik kartek. Więc w domu jej rodziców mieszkało jakieś małżeństwo, zupełnie normalne... dzieci wysłane na wyższe uczelnie... Nic ciekawego. Nic znajomego.
Przeglądając dokumenty, które nic tak naprawdę jej nie mówią, Sabine czuła jak narasta w niej panika. Na dodatek czytała dokumenty mając dziwne wrażenie deja vu... Znała te dane... Skąd? Uświadomiła sobie, że "dowiedziała się" tego wszystkiego przed chwilą - może w momencie kiedy dotknęła skoroszytu? Czyżby jej zdolności aż tak rozwinęły się ostatnim czasem? Trudno było to objąć myślami, a co dopiero pojąć.
Wreszcie jednak, nie chcąc już bardziej denerwować Kurta swoim niezdecydowaniem (choć na szczęście tego nie okazywał), powiedziała ze skruchą:

- Przepraszam, trochę nie pomyślałam z przyjazdem tu. Nie możemy oczywiście tam teraz wejść, ale... może moglibyśmy stanąć pod domem? Chciałabym... chciałabym sprawdzić czy coś czuję. Może przejść się kawałek...

- ... Jasne
- odparł mając coś w ustach. Otworzył drzwi samochodu i wypluł coś na ziemię.

- Tylko nie wiem, czy będę w stanie to kontrolować... - spojrzał na nią i wtedy Sabine zauważyła, że to, co wypluł, musiało być krwią.

- Ach!

Widząc plamę czerwonej posoki, czuła jak robi jej się niedobrze, a umysł ogarnia panika. Spokój Kurta był dla niej zupełnie niepojęty. Przecież on... on musiał być chory! Chwytając w obie dłonie jego twarz, zmusiła mężczyznę, by na nią spojrzał.

- Musisz mi powiedzieć! Widzę przecież... widzę, że coś się z tobą dzieje... ja nie chcę ci robić krzywdy...proszę...powiedz mi wreszcie!

- Co mam ci powiedzieć?
- mówi spokojnie jakby się z czymś zmagając.

- Co ci dolega. Przecież widzę... też jesteś inny. Bardziej niż ja... Coś się dzieje z twoim ciałem... leczysz się szybciej, ale...też często krwawisz...

- Czasami wykorzystuję swoje ciało jako... Nieważne. Nie wiem czy to co chce się z tobą skomunikować jest... Czym to jest...

- Przestań! Nie rozumiesz?
- teraz już prawie płakała - Nie rozumiesz, że ty jesteś dla mnie ważny? Jeżeli to przeze mnie cię to męczy... ja nie chcę. Nie chcę tego znać, nie chcę pomagać!

- Ty też jesteś dla mnie ważna. Powiedziałem Ci już, że Ty sama musisz rozwiązać tajemnicę tego... tej... Istoty... Może niewłaściwie interpretuję to co ja czuję, ale... Mnie nic nie będzie.
- zakończył z jakimś zacięciem.

Po tych słowach oboje umilkli, a Sabine naburmuszyła się jak typowa nastolatka. Siadła teraz zła z założonymi na piersi rękami zła z powodu nagromadzonej ciekawości, a także braku odpowiedzi na jej opiekuńczość. Długo jednak nie wytrzymała.

- To mi nic nie mówi. Jeśli jestem dla ciebie ważna, jak mówisz, to chyba mam prawo wiedzieć, co się z tobą dzieje? Może i nie jestem dorosła, ale też chcę i mam prawo ocenić niebezpieczeństwo sytuacji! Jakbyś nie zauważył... pracuję w tej branży.

- Tak? Świetnie.
- też się naburmuszył - Chcesz wiedzieć? Proszę. Istota z Umbry usiłuje się z tobą skomunikować. Ja nie znam tego wymiaru, nie tak głęboko... Sądząc po ilości energii jaką zbiera ze mnie dla człowieka jest to dawka śmiertelna. Zadowolona z wytłumaczenia, czy mam coś dopowiedzieć?

Zapadła cisza... bardzo długa cisza.

Nie rozumiała. Zupełnie nie rozumiała słów tego człowieka, a jednocześnie... podskórnie czuła, że maja one sens. Uspokoiwszy nieco emocje, Sabine przemówiła tym razem dobierając z rozmysłem słowa i operując ciepłym głosem, mającym skryć popędliwość jej charakteru.

- Ja... wiesz, że nic z tego nie rozumiem, ale i tak... mówisz o tym czymś, a ja pytam o ciebie. Kim jesteś...medium? Dlaczego krwawisz i regenerujesz się tak...niezwyczajnie?

- Nie jestem medium... Nie w znaczeniu ludzkim. Częściowo egzystuję w świecie duchów... to powoduje, że znacznie łatwiej dostrzec mi to co jest, co przynależy do tego świata... Lubisz koty
- zapytał po chwili zupełnie bez związku - duże koty?

- Tygrysy? Pumy? Pewnie... są piękne. A co to ma do...?

- Zaczekaj.
- powiedział i wysiadł z samochodu.

Przeszedł kilka kroków i zniknął za zakrętem, gdzieś pomiędzy garażami. Po chwili, zza innego załomu wyszedł biały tygrys. Potężny biały tygrys, dużo większy i piękniejszy od tych widzianych w zoo.


Majestatycznie przemaszerował przed oczami Sabine i zniknął z powrotem za budynkiem, spojrzał na nią tymi smutnymi oczami, które znała z innej twarzy, twarzy człowieka, który przebojem wdarł się w jej życie i rozpętał nad nim wichurę, która wciąż nabierała rozmachu, by niszczyć to, co ludzie nazywali normalnym życiem...

Dopiero trzaśnięcie drzwiami wyrwało dziewczynę z zaskoczenia.

- A-ha. - Sabine wyraźnie dochodzi do siebie - Jesteś... piękny, tylko nie rozumiem... Nie rozumiem wiele...Nic. Bo...dlaczego... ja? Dlaczego chcesz mi pomóc?

- Masz wyjątkowy dar... Myślałem, ze jesteś po prostu doskonałym medium... To również zdarza się wśród ludzi... Jednak kiedy Cię spotkałem, zauważyłem, że jest w tobie, z tobą, coś jeszcze... Początkowo nie wiedziałem, dalej nie wiem... co to jest. To w sumie Ktahis... znaczy Punia chciała... abym Ci pomógł... Uznałem, że ona zna Cię lepiej i jeżeli uznała coś za zagrożenie... Ja nie wiem... może ta Istota walczy ze mną, bo chce się skontaktować z tobą, a ja jej w tym przeszkadzam... Ale dla mnie to nie ma...
- zastanowił się - kontekstu, nie mogę wydać werdyktu... w nieswojej sprawie...

Sabine Schwartzwissen znów musiała chwilę przetrawić tę wypowiedź. Cały czas też walczyła teraz ze strachem przed nieznanym. Pewnie normalna dziewczyna na jej miejscu uciekłaby z krzykiem i może nawet byłoby to rozsądne, ale nie w przypadku młodej medium. Cudownie ocalonej, przeklętej amnestią, skazanej na kontakty ze światem, którego tak naprawdę nie rozumiała i nie była częścią. Tak, wielu ludzi widziało w niej dziwadło, dlatego nie chciała zrobić teraz tego Kurtowi. Starała się myśleć jasno, lecz łzy emocji cały czas spływały po jej policzkach.

- A gdybym... gdybym chciała poznać twoje zdanie? Zrozum, błądzę w ciemnościach zupełnie po omacku i choć teraz w sumie... błądzimy oboje, to... oczy kota są dużo lepsze w mroku...czyż nie?
– uśmiechnęła się blado.

- Ja nie mam zdania... Kot spadnie na cztery łapy zawsze... Człowiek, nie. Nie mogę... może raczej nie chcę... wypowiadać się. Możemy spróbować zrobić jedną rzecz... Nie wiem czy to się uda... Nigdy tego nie robiłem z... Ten rytuał da Ci na kilka, kilkanaście sekund możliwość skomunikowania się z tą istotą... Zadania krótkiego pytania, usłyszenia czegoś, zobaczenia czegoś... Jest jednorazowy niestety... i nie wiem czy się uda...

- Czy nic ci się nie stanie przez to?

- Mnie nie. Ty zapewne poczujesz się dziwnie... może słabo. Nie wiem.

- Dam radę.
- powiedziała nagle bardzo pewna siebie - Zgadzam się, choć to chyba nie tutaj...prawda?

- To nie ma znaczenia. Znaczy miejsce nie ma. Co cię interesuje? Pytanie, myśl, obraz? Jeżeli to określisz będzie bardziej dokładnie...


Dziwnie niespodziewanie w jej umyśle pojawiły się błękitne oczy z jej snów, przynosząc ze sobą odpowiedź...

- Obraz... chyba.

- Ok. Więc do dzieła...
– nawet jej nie dotknął, tylko na nią spojrzał.

Sabine poczuła jak coś delikatnie wślizguje się do jej umysłu, a może to jej umysł wyzwalał się z okowów ciała. Przez chwilę zawisła w prawie namacalnej czerni po czym zauważyła jakąś postać na tle antycznej budowli – może rzymskiej... może greckiej. Postać miała rozmazane rysy i była tak daleko, że nie dało się określić nawet jej płci. Tuż obok pojawił się dziwny nóż przywodzącym na myśl ostrze ofiarne.


A jeszcze dalej stał... mężczyzna z jej snów. Choć jego twarz była pozbawiona wyrazu, jak na fotografii, jasne, błękitne oczy wwiercały się prosto w nią.


„Więc on istnieje?!”

Nie miała nawet sposobności przetrawić owych wizji, bowiem kolejny obraz pojawił się przed jej oczyma, tym razem tradycyjna waga. Ostatnim obrazem, jaki zawisł w czerni była kupka szlachetnych kamieni... Potem wizja się urwała - czerń wchłonęła wszystko na powrót i Sabine zauważyła krople deszczu, jakie zaczęły spadać na samochodową szybę.
Czuła się dziwnie.
Emocje gdzieś się ulotniły, jakby w ogóle nie miała uczuć... Nawet mężczyzna o jasnych oczach nie był w stanie jej teraz wyrwać z apatii. Chciała tylko zasnąć... a jednocześnie wiedziała, że nie powinna.

Silna dłoń Kurta spoczęła na jej ramieniu, palce dotknęły policzka... chciała go uspokoić, coś odpowiedzieć, lecz ciemność ściągała ją coraz bardziej w dół, aż wreszcie poczuła, że spada do morza snów...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline