Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2009, 23:49   #9
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Mimo usilnych starań, nie udało wam się wypatrzeć w obręczach żadnych szczelin, mogących świadczyć o obecności mechanizmu zapięcia. Ostrożne poruszanie bransoletami na boki, udowodniło jedynie, że w niewiadomy sposób trzymają się mocno skóry. Ciężko było określić, czy są przyklejone, przyssane, czy korzystają w tym celu z jakiejś dawno zapomnianej technologii. Dopiero, gdy postanowiliście zbadać je dotykiem, okazało się, że po obu stronach znajdują się małe, szorstkie punkciki, których nie dało się wcześniej wykryć wzrokiem . Eksperymentowanie z punktami, w końcu doprowadziło was do sukcesu. Gdy objęliście obręcz, kładąc na punktach kciuk i palec wskazujący, ukryte ekraniki ożyły…


Niech pochwalony będzie Wszechstwórca!

Wasze pierwsze zadanie
czeka na was w kolonii karnej Atshen,
znajdującej się pod powierzchnią Julki,
jedynego księżyca Malignatiusa.
By móc się tam dostać,
potrzebować będziecie dwóch rzeczy.
Własnego statku i specjalnej licencji,
pozwalającej na handel z pozaplanetarnymi
zakładami karnymi.
O obie rzeczy powinniście subtelnie
popytać w Nowym Jakovgradzie,
w okolicach portu kosmicznego.
Moje źródła donoszą, iż mieszkająca
tam kobieta o pseudonimie „Walkiria”
od lat próbuje sprzedać sprawny statek
na czarnym rynku.

Drugą część zadania otrzymacie po
opuszczeniu atmosfery Malignatiusa.

„I choć wątpił w jego słowa,
podążał za nim, bo wielki był
płomień w jego sercu”
……………..

13d 22h 15min
……………….

Nagrywaj/Przerwij


Gdy tylko ruszyliście w drogę, Malignatius pokazał swe złośliwe oblicze. Wyjący, mroźny wiatr uderzył w korony drzew, wzniecając gęste chmury śniegu. Po chwili zimny puch zaczął padać również z nieba. Widoczność spadła do kilku metrów. Podmuchy wiatru raz po raz uderzały w waszą grupę, zwiewając kaptury i odbierając resztki cennego ciepła. Tylko towarzyszący wam voroks wydawał się zadziwiająco spokojny. Najwyraźniej śnieżyce Malignatiusa nie były dla niego niczym nowym. Parł dalej przed siebie, strzepując czasem od niechcenia narastające na plecach warstwy śniegu. Przyłapaliście się na tym, że podświadomie staracie się iść blisko niego, tak by masywna sylwetka chroniła was przed bezlitosnym wiatrem. Z czasem wichura stawała się coraz silniejsza. Widać było, iż nawet Bruggbuhr zaczyna nerwowo rozglądać się za jakimś schronieniem, w którym można by przeczekać szalejący żywioł.

Nagle wiatr… tak niespodziewanie jak się pojawił… zniknął. Ostatnie płatki śniegu zatańczyły w powietrzu i spadły na ziemię. Za wiecznie szarymi chmurami Malignatiusa, nieśmiało pojawił się bladożółty owal słońca. Odetchnęliście z ulgą.

Jednak spokój nie trwał zbyt długo. Gdzieś wysoko na niebie rozbrzmiał zwielokrotniony chrobot silników spalinowych. Z unoszącej się nad wami chmury wystrzelił nagle olbrzymi, czarny kształt. Osmolony, pokryty skórami sterowiec przeleciał nad lasem, zostawiając za sobą szeroki, czarny ślad spalin. W pierwszym momencie chcieliście się ukryć, obawiając się pościgu. Zauważyliście jednak liczne sieci i kosze przyczepione do gondoli. Wypełnione były po brzegi futrami, porożami i mięsem upolowanej zwierzyny. Myśliwi wracali do miasta… Nie zdążyliście jeszcze pożegnać wzrokiem pierwszego sterowca, a drugi wyłonił się z chmur po lewej. W jego potężnej, pojedynczej sieci bezwładnie spoczywało ogromne cielsko Bestii Aarlu – miejscowego morskiego ssaka, który w wierzeniach pierwotnych mieszkańców planety uchodził za zwierze święte. Ten sterowiec był jeszcze głośniejszy od poprzedniego. Hałas, który produkowały jego silniki, echem roznosił się po całym lesie. W tym samym momencie opary z pierwszego wehikułu opadły do poziomu gruntu. Zaczęliście się krztusić. Zdążyliście już wcześniej poznać i znienawidzić ten zapach - Było to Petroneum, miejscowy olej ziemny. Niesamowicie wydajny ale o obrzydliwych, mdlących oparach. Gdyby tego było mało, silniki pod niego zoptymalizowane wytwarzały niewyobrażalne ilości hałasu. Niestety mieszkańcom Malignatiusa te wady zdawały się nie przeszkadzać, co prezentowali w miastach na każdym kroku. Aż za dobrze pamiętaliście nieprzespane noce, spowodowane sąsiadami, którzy akurat o północy potrzebowali w domu pieprzonego prądu!

Podążając śladem spalin wkrótce dotarliście do miasta. Nowy Jakovgrad, planetarna stolica. Szaro-czarne miasto wypełniało dno ogromnej, nadmorskiej doliny. Weszliście między domy... i znowu zaczął padać śnieg...

 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 25-05-2009 o 19:11.
Tadeus jest offline