Dziwnie było tak siedzieć między ludźmi i jeść śniadanie u boku Kurta, wiedząc kim jest naprawdę. Normalne zachowanie jakby nic się nie stało poprzedniej nocy przychodziło Sabine z wysiłkiem, ciągle bowiem przed oczami stawały jej wizje, które ujrzała przed domem, gdzie zamordowano jej rodziców kilkanaście lat temu oraz łeb potężnego, białego kota, który spoglądał na nią ludzkimi oczyma.
O ile jednak dziewczyna była małomówna, o tyle jej towarzysz wydawał się być w nadzwyczaj dobrym humorze. Nagle ten małomówny dotąd mężczyzna zaczął klechać niczym przekupka na targu i to w sposób zgoła tak lekki, jakby mówił o przyprawie do zupy a nie o duchach. Nie mogła jednak narzekać, wreszcie zaczęła bowiem poznawać odpowiedzi na pytania, które gromadziły się w jej głowie ostatnimi czasy w zatrważającym tempie.
Miała wszystkie części klucza... jak mogła je jednak złożyć? Wizje zeszłej nocy wydawały się pozbawione sensu w zestawieniu z sobą. Może faktycznie miała już klucz, ale wciąż nie wiedziała czym jest szkatułka.
Telefon, który rozdzwonił się w kieszeni Kurta przywrócił dziewczynę do rzeczywistości. Automatycznie obserwowała, jak jej towarzysz wstaje od stolika i oddala się po to, by porozmawiać z telefonującą osobą. Czy odszedł dlatego, że nie chciał przeszkadzać Sabine w rozmyślaniach, czy raczej chciał przed nią utajnić treść swojej rozmowy? To przypomniało dziewczynie o jego poświeceniu dla sprawy i o tym, jak bardzo już wykorzystała jego czas. Nie mogła więcej pozwolić na marnotrawienie go.
Kiedy po kilkunastu minutach Kurt wrócił z pytaniem „Więc jaki masz plan na dzisiaj”- zjadła już wszystko ze swojego talerza i wypiła herbatę. Odpowiedź miała gotową.
- Jeśli będziesz tak uprzejmy, chciałabym podjechać jeszcze raz pod ten dom. Tak się składa, że wzięłam zapasowe klucze ciotki do niego, więc jeśli nikogo nie będzie... W końcu jako właścicielka – nawet jak mnie nakryją – sprawa powinna rozejść się po kościach. Mogę powiedzieć, że doszła do mnie informacja o jakimś przecieku i dlatego chciałam sprawdzić czy dom nie jest niewłaściwie użytkowany... Choć nie ukrywam, że mam nadzieję, iż domownicy są w pracy. – uśmiechnęła się psotnie. – Potem oczywiście możemy albo wrócić razem do miasta, albo ja wrócę pociągiem, jeśli jesteś zajęty. Nie chcę już dłużej pasożytować... – dodała szczerze.
__________________ Konto zawieszone. |