-„Coś tu nie gra…”- pomyślał patrząc na ulicę przez szybę autobusu. Czół, że coś jest nie tak. Nie mógł konkretnie powiedzieć, o co chodzi, ale wiedział, że coś się święci.
Eric nigdy nie lubił być stawiany w niejasnej sytuacji. Drażniła go niewiedza, zwłaszcza w takich przypadkach, kiedy owa wiedza jest przez niego jak najbardziej pożądana. Do tego wszystkie dochodziła świadomość, że i został podświadomie wciągnięty w jakiś burdel, o którym nie miał pojęcia.
Działanie drinka, który ufundowano mu w
„IX” straciło na mocy, gdy
Eric wysiadł z autobusu. Noc była stosunkowo zimna, a powietrze rześkie. W końcu doszedł, lekko skulony, z rękoma w kieszeniach do klatki swojego bloku. Jedyne, o czym teraz myślał to ciepłe i miękkie łóżko.
Idąc po schodach, nagle zauważył, że coś, a raczej ktoś na niego leci. Odskoczył w bok i instynktownie wyciągnął ręce z kieszenie, unosząc je do góry, na wysokość twarzy. Okazało się, że był to mężczyzna wychodzący od uśmiechającej się w stronę
Erica sąsiadki, mieszkającej 2 piętra niżej. Chłopak odwzajemnił uśmiech, po czym udał się do siebie.
W końcu dotarł do mieszkania. Otworzył drzwi kluczem i wszedł do środka. Kurtkę i buty zdjął dopiero w salonie. Rzucił wszystko na fotel i wszedł do kuchni, aby się czegoś napić. Nie mając już na nic ochoty położył się i zamknął oczy. Sen przyszedł bardzo szybko.
Sen, koszmar. Kiedy się przebudził w środku nocy sam nie wiedział, czym to było. To chyba niezbyt normalne, kiedy śni się komuś śmierć kolegi z pracy, którego się praktycznie nie zna…
Chwile później,
Gower poczuł swąd spalenizny, dochodzący gdzieś z kuchni. Zerwał się natychmiast z łóżka i pobiegł, aby to sprawdzić. Kiedy stanął przy kuchence, wydało mu się, że zapach przypomina bardziej jakieś kadzidło. Ale niby skąd się do cholery wzięło w kuchni? Nie mogąc doszukać się źródła zamieszania po prostu otworzył okno, aby wywietrzyć zapach. Wolał mieć pewność, że nic poważnego się nie dzieje, dlatego wyjrzał przez drzwi na korytarz, jednak i tam wszystko wyglądało dobrze.
Ponownie do jego uszu doszedł przypadkiem fragment czyjejś rozmowy. Uśmiechnął się do siebie, ponieważ ostatnio bardzo często mu się to zdarzało.
-
Seans psychologiczny w środku nocy?- parsknął-
Co się dzieje z tym światem.
Zamknął drzwi i okno, poczym położył się spać.
***
Nad ranem czuł się bardzo wypoczęty. O dziwo. Udało mu się nawet wstać trochę wcześniej, bo kiedy podniósł się z łóżka było dopiero parę minut po 9.
Wziął prysznic, a następnie zabrał się za śniadanie. Jedząc przed telewizorem nagle przyszło mu coś do głowy.
W jego śnie Długi rozbił się- nie da się ukryć- szybkim samochodem. Z tego co wiedział Kurt też lubił prędkość...
-O czym ty myślisz- zganił sam siebie po cichu-
Cała ta afera z Webberem źle na mnie działa.
Istotnie w ciągu ostatnich kilku dni, jego życie zmieniło się w jeden wielki „zbieg okoliczności”. Doszedł do wniosku, że nadszedł czas poznania kilku odpowiedzi. Chwycił za telefon i wysłał wiadomość pod niedawno zapisany numer-
Kurt Webber.
Cześć tu Eric, barman z IX. Jeżeli znajdziesz chwilę to może spotkalibyśmy się gdzieś? Mam kilka pytań, które nie dają mi spokoju. Myślę, że wiesz, o co chodzi.
Wcisnął przycisk „zatwierdź” i wrócił do kanapek.