Baron de Varrejo nie czuł się dobrze w powierzonej roli. Stał właśnie przed budynkiem komendantury garnizonu w Saldgardzie otulony czarną opończą. Był wysokim, smukłym mężczyzną w sile wieku, ubranym z pewną elegancją, lecz zdecydowanie bardziej praktyczną, niż na użytek salonów. Nagły podmuch zimnego wiatru zmusił go do naciągnięcia głębiej czarnego kapelusza, na którym skrzyła się srebrna sprzączka z rodowym herbem. Baron rozejrzał się po mieście, do którego przybył zaledwie wczoraj. Zwykł być posyłany z konkretną misją, gdzie zawsze wiedział z jakiego rodzaju kłopotami może zetknąć się po drodze. Taka już była jego rola, w której z powodzeniem radził sobie już szereg lat. Prowadzenie śledztwa czy „zaznaczanie obecności” na jakimś terenie nie były jego specjalnościami w najmniejszym stopniu. Ciekawiło go też, dlaczego „na wszelki wypadek” przydzielono mu ludzi, których rzemiosłem była wojna. Przecież pojechał „zamiast” księdza? Rozkaz jednak był wyraźny; miał się sprawą zająć. Po to tu przyjechali.
Rozejrzał się po swoich ludziach. Zdaje się, że miał już pomysł od czego zacząć… Upewnił się, że odeszli od okien i drzwi dostatecznie daleko, by nie być słyszanym. - Amadeo – zwrócił się do ordynansa – znajdź proszę jakąś czystą kwaterę dla nas. Zadbaj o to, by były tam stajnie i kryty gontem dach. Jedzenie może być „podróżne”. Znajdziesz mnie później w katedrze.
Na ostatnie słowa barona mężczyzna uśmiechnął się lekko, jakby był w nich zawarty żart, który jedynie oni znali.
Tymczasem zaś de Varrejo podwinął wąsa i mówił dalej. - Sierżancie, roześlijcie ludzi - trzeba zasięgnąć języka. Pytajcie o katedrę, boście w mieście nowi, przy okazji też i o tragicznie zmarłego oraz o owych duchownych rozpytujcie, którzy pieczę nad katedrą sprawują. Chcę się o nich dowiedzieć wszystkiego, zwłaszcza zaś tego, czego sami nie chcieliby powiedzieć. Pytajcie po karczmach, zajazdach, łaźniach lubo i po zamtuzach, przeto niezbyt natarczywie. Misji naszej nie wyjawiajcie. Jakby kto pytał pielgrzymkę jesienną przygotowujemy dla Kontyngentu naszego. Zapamiętujcie jak ludzie reagują na was i gdzieście pytali – przydać się może później ta obserwacja. Cały dzień macie po temu. Rankiem raport mi zdacie. - Wszystko jasne? – rozejrzał się po swoich ludziach – Pytania jakieś macie?
__________________ Ni de ai hao - xue xi hai shi xiu xi? |