Urodziłem się na Dolnym Śląsku, o którym zresztą była już tu mowa. Bunkry spotykałem więc niemalże na każdym kroku. Najciekawsze rzeczy działy się jednak kiedy miałem jakieś trzynaście lat. Pamiętam jak dziś naszą wyprawę z bratem. Znaleźliśmy bowiem jakiś bunkier, który choć był raczej płytki to jednak w doskonałej kondycji. Jako, że dzieciaki są z natury ciekawskie postanowiliśmy zbadać sprawę. Szliśmy naprawdę długo, z tego co dziś pamiętam ów bunkier (już zasypany) miał długość trochę ponad kilometra. Najdziwniejsze jest jednak to, że prowadził nigdzie indziej, a do kamienicy, w którym w tym czasie mieszkałem. Były takie drzwi w piwnicy, nikt tak naprawdę nie wiedział do czego prowadzą. W zasadzie sami też byśmy się nie zorientowali gdyby nie fakt, że zaczęliśmy w nie walić i otworzyło je dwóch naszych sąsiadów.
Jak się później okazało, w tej kamienicy mieszkała cała śmietanka armii czerwonej, po tym jak Bolesławiec zajęła.
Drzwi szybko zostały zabite, a sam bunkier jak już pisałem zasypany. No ale poczucie spełnienia obowiązku dzielnego eksploratora pozostał.
Tak czy siak, teraz to co jeszcze stoi jest hotelem czterogwiazdkowym dla każdego pijaczka w okolicy. Więc prędzej czy później zostają zasypane. W sumie to dobrze, po tylu latach wejście do nich, to prawie 100% pochowanie żywcem. Sam nie wiem co z tymi psami, nie lepiej przywieźć kilka ton ziemi? Męczy się tylko biedne zwierzęta.
Co zaś się tyczy tych wszystkich wielkich projektów, o których w pierwszym poście mowa. Dla mnie to nadal marnowanie kapitału, którego w dzisiejszych czasach i tak nie ma.
Nie wiem czy kiedykolwiek dojdzie jeszcze do czegoś takiego jak otwarta wojna. Wszyscy knują za plecami, bawią się w politykę. Nie można nawet wparować komuś do kraju, bo się wszystkie międzynarodowe organizacje oburzają. Oczywiście są misje "pokojowe" jest Gaza, są wybryki Rosjan. Tylko, że ostatnio nawet o terroryzmie wiele nie słychać. W dzisiejszych czasach ludzie biją się, bo są na tyle głupi, że nie potrafią pogadać o kawałku ziemi. Ewentualnie dlatego, że inwestują w armię tak grube pieniądze, że w końcu trzeba ich gdzieś wysłać, bo aż szkoda, żeby ciągle tylko siedzieli na tyłkach.