Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2009, 22:22   #388
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
około północy

Robert, Alexander

Cieniem pocieszenia było dla księcia Aligariego pojawienie się grupy ochroniarzy, która miała od dziś zająć się ochroną obiektu. Jak mógł nie wpaść na to dzień wcześniej? Gdyby pomyślał... może jego córka byłaby teraz u jego boku, a nie w ramionach porywaczy – zapewne przekupionych przez Dominika – jego ojca i dawnego mentora. I najgorszego wroga zarazem.

Ledwo Robert pokazał nowym stróżom dom i rozdzielił obowiązki, pojawił się w progach jego posesji kurier, który wręczył paczkę z jak się okazało – nowym telefonem, przysłanym przez samego Sorrego. Ten chłopak był prawdziwym skarbem! Chociaż on jeden...

Gdy tylko z pomocą ofiarnego kuriera, książę aktywował telefon, ten rozdzwonił się, na wyświetlaczu obwieszczając, iż pierwszym rozmówcą chce być niejaki „prawnik”. Jeden guzik starczył, by aktywować przekaz.

- Taaak? – zagadnął niepewnie Ventrue, starając się przezwyciężyć naturalny lęk względem wynalazków.
- Halo! Tu Sorre. Książę mam nowe wieści, policji na lotnisku udało się złapać niejakiego Waltera Singa!
- Och!
- Tak właśnie, mamy szczęście. Choć nie było z nim dziewczyny, udało mi się załatwić prywatne przesłuchanie. Trochę to kosztowało, ale pomocnym okazała się znajomość z Arturem Portmanem. Przedstawiłem pana, jako jego pracodawcę. Walter Sing jest teraz przetrzymywany w areszcie przy lotnisku. Udało mi się załatwić 15-minutowe prywatne przesłuchanie dla pana i wyznaczonej przez pana osoby. Jako pański prawnik doradzam wszak wszelką ostrożność i unikanie sytuacji, gdzie nikogo z panem nie ma.
- Dziękuję ci Sorre, wezmę to sobie do serca.
- Do zobaczenia sir. Ja niedługo kładę się spać, ale w razie potrzeby, proszę zostawić mi informacje na sekretarce. Dobranoc.
- Dobranoc Sorre.


Chociaż to Artur Portman zdawał się być najlepszym towarzyszem, to detektyw jednak miał inne sprawy na głowie i wszelkie próby kontaktu z nim kończyły się komunikatem „abonent znajduje się poza zasięgiem”. Wobec zaistniałej sytuacji Aligarii postanowił wezwać drugiego spośród zainteresowanych – może nawet bardziej zainteresowanego, bo tez poszkodowanego – Alexa.

Obaj udali się taksówką na miejskie lotnisko, gdzie wreszcie odnaleźli wspomniany przez Sorrego posterunek policji. O dziwo funkcjonariusze nawet nie bardzo interesowali się celem prywatnego przesłuchania. Jedynie grubas przy drzwiach do sali, gdzie przebywał Walter Sing, ostrzegł ich, że w przypadku odkrycia na ciele aresztowanego trwałych uszkodzeń, obaj odwiedzający mogą zostać zatrzymani pod zarzutem użycia przemocy.

Kiedy Alex i Robert złożyli podpisy pod oświadczeniem, że znają oni prawa i procedury dotyczące przesłuchania, wreszcie zostali wpuszczeni do środka. Młody Brujah czuł niemal ciarki na plecach z podniecenia, ze oto zobaczy faceta, który dopuścił się upokorzenia Kainity. On i książę doznali jednak równoczesnego rozczarowania. Facet skuty przy stoliku, bynajmniej znanym im Singiem nie był.




Shizuka, Ortega

Kiedy wyprawa na pustkowia stała się pewniakiem, a wieczną imprezę w domu Mercedes Ortegi udało przerwać się w celu zgromadzenia w dżipie odpowiedniego wyposażenia, w polu widzenia wampirzyc pojawił się także ich współklanowiec – Tyler.
- Chcę jechać. – rzekł tylko, bo nigdy gadułą nie był.
Zdawało się jednak, że on i Mercedes przez chwilę rozmawiali bez słów, jakby odkrywając przed sobą powody działania. Po chwili pani domu tylko skinęła głową i skierowała się do swojego pokoju, gdzie czekało już na nią śniadanie – młoda ćpunka, na tyle jednak przytomna, że cofnęła się, gdy uczuła na szyi zimny dotyk palców wampirzycy. To dobrze... Ortega musiała uważać, by nie przeholować tym razem z narkotykami.

Wyruszyli ledwo pół godziny później niż Portman i Lipiński. Jeśli wszak nie chcieli nocować pośrodku lodowca (choć i na to byli przygotowani), sami musieli się sprężyć, czekała ich wszak długa i niełatwa przeprawa przez kamienną pustynię mroźnej Islandii.


Jak ktoś mógł wybrać życie z dala od cywilizacji w tak nieprzychylnych warunkach? Jak radził sobie bez prądu, bieżącej wody? Wkrótce mieli to pojąć, napotkawszy starego historyka, który wybrał egzystencję pustelnika.
Oddaliwszy się od ludzkich siedzib, wrażliwi na piękno Toreadorzy sami mieli to częściowo zrozumieć. Choć większość z nich żyła w Reykiawiku od paru lat, nigdy nie widzieli prawdziwie dzikiej i pięknej Islandii.


Wtem rozdzwonił się telefon Shizuki, który nagle złapał zasięg.

- Tak, słucham? – odebrała zdziwiona.
- Witam panienkę. Z tej strony Stephen, były kamerdyner sir Lasalle’a.
- Były?
- Tak właśnie, bo ja... mam bardzo złe wieści. Otóż po ostrzeżeniu panienki zasięgnąłem języka, by dowiedzieć się czegoś o miejscu pobytu mego pana i właśnie okazało się, że w pobliskim lesie, stróże zieleni odnaleźli kupkę popiołu, pośród której leżało kilka metalowych przedmiotów – bezsprzecznie należących do mego pana. Wobec tego... znając naturę jego egzystencji... zmuszony byłem sięgnąć po testament szanownego hrabiego i mam obowiązek przekazać panience iż jest spadkobierczynią domu szanownego mego pana oraz większości jego funduszy. Mój pan wyraził ponadto nadzieję, iż panienka przyjmie mnie do siebie na służbę. – zapadła cisza w słuchawce.
- Ja...
Shizu chciała coś powiedzieć, lecz w głowie miała kompletna pustkę. Na szczęście dyskretny Stephen wybawił ją z opresji.
- Rozumiem oczywiście, ze musi panienka się wpierw oswoić z sytuacją. Wobec tego czekać będę tydzień na odzew szanownej pani, dopiero wtedy raczę się przypomnieć, choćby z uwagi na zatwierdzenie sprawy u adwokata. Jeśli mógłbym tez mieć małą prośbę... by panienka przekazała te informacje również swojej opiekunce, wiem bowiem, ze mój pracodawca i ona byli sobie... bliscy w jakimś sensie. Bardzo panienkę proszę, bo ja... nie mam siły. Błagam o wybaczenie. Życzę spokojnej nocy.

I rozłączył się.

- Kto dzwonił? – zapytała zaniepokojona zmianami na obliczu córki Ortega.



Artur, Karol

Hekla. Jeszcze jakiś czas temu – aktywny wulkan, teraz piękny element islandzkiego pejzażu.


Dotarli na miejsce idealni na czas. Zapas, który mieli, przysłużył się Arturowi i Karolowi do odnalezienia jaskini, w której czekać na nich miała tajemnicza istota, przedstawiająca się jako Duszołap lub Sasha Vykos.
Zachowując wszelką ostrożność, dwaj Kainici weszli do groty, która – jak się okazało – bynajmniej nie była zimną, górską jaskinią. Przedzierając się przez opary i przeciskając między ciepłymi, nasiąkniętymi wilgocią ścianami, dotarli do gorącego źródła.


No tak, gorące źródła i gejzery były przecież chlubą Islandii i już szczególnie należało się ich spodziewać w okolicy wulkanu, który był niczym bojler grzewczy dla miejscowych wód.

- Karol! – Nosferatu usłyszał swoje imię wykrzykiwane przez głos, który nieraz już słyszał i nie sposób było, by pomylił go z kimś innym.
- Marry! Marry, gdzie jesteś?
- Tutaj! Och Karolu proszę, podejdź do źródła! Karolu...


Czy ta niezależna wampirzyca mogła mówić tak słodkim i błagalnym głosem? Już w samym tym fakcie Lipiński czuł podstęp, jednak nie pozostało mu nic innego, jak zbliżyć się. Artur postąpił za nim kolejny krok, mając w pogotowiu kamień. Naprawdę chciał, by instrukcja użycia, którą przekazał mu towarzysz, była właściwa.

- Witam panie Lipiński – głos Marry płynnie zmienił się w męski baryton. No tak, z jakiegoś powodu Sashę nazywano przecież Duszołapem – Cieszę się niezmiernie z pańskiej punktualności, jednak obecność towarzysza nie ukrywam, że nieco mnie deprymuje. Liczyłam na bardziej kameralne spotkanie.

Starając się przeniknąć białe opary, Kainici dostrzegli zarys postaci na drugim brzegu gorącego źródła. Nie byli w stanie jednak wyłapać więcej szczegółów niż ogólny zarys sylwetki.

- Rozumiem oczywiście, że mógł pan się czuć zagrożony w obliczu konfrontacji ze mną. Jakoś tak bowiem wybuchowo przebiegła moja wizyta w Rejku, choć to głównie za sprawą pana znajomej Marry. Rozumiem jednak, że pański towarzysz, panie Lipiński orientuje się w sprawie, dlatego przejdę do konkretów. Naprawdę nie mam ochoty walczyć, nie przybyłem tu także z ramienia Sabatu czy innej organizacji. Powiedzmy, że... jestem na wakacjach i kolekcjonuje ciekawe kamyczki. Tak się złożyło, że jeden z nich jest w posiadaniu pańskiej znajomej Marry, jednak mimo wszelkich prób negocjacji, nie chciała ona ze mną współpracować. Jedyne co udało mi się otrzymać, to zapewnienie, że właśnie panu powierzy swój kamień przed śmiercią. Urocze prawda? Choć jak na mój gust, nieco zbyt dramatyczne, wszak jeśli nie będzie takiej potrzeby, nie mam zamiaru nikomu odbierać jego cennego życia. Jeśli panie Lipiński posiada pan jakieś informacje na mój temat – w końcu jestem sławna trochu – powinien pan wiedzieć, że dość w życiu się namordowałem. Moje ultimatum jest proste i bardzo pokojowe: z pewnych względów nie mogę się zbliżyć do kamienia, który został ukryty w pobliżu kilkaset lat temu, choć mam już na niego namiary. Chciałbym aby pan zdobył dla mnie ten kamień – władający mocą ziemi. W zamian zaś oferuję panu kamień wody i piękną Marry
żywą oczywiście na tyle, na ile wampir żyw być może. – Sasha zachichotała głosem małej dziewczynki - Kamień za kamień, to uczciwa wymiana, dlatego liczę na mały dług wdzięczności z uwagi na ową znajomą pańska. Chciałbym wszak, by zgodził się pan połączyć ze mną kamienie na moment w celu... zobaczenia co też się stanie. Z tego, co wywiedziałam się na pański temat, jest pan zbieraczem informacji, a i ja – wbrew pozorów – jestem historykiem i naukowcem. Chcę tylko zobaczyć, jak moce czterech żywiołów zadziałają na siebie i bez względu na efekt uznaje, iż kamień władający mocą powietrza, jest pański. Czy taki układ nie jest sprawiedliwym i pokojowym rozwiązaniem panie Karolu? A może jest pan kolejnym nosicielem martwych idei Camarilli, które przyćmiewają pański umysł i każą mnie zaatakować bez względu na wysuniętą dłoń?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline