Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2009, 10:16   #21
RyldArgith
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Dochodziły go odgłosy rozmów towarzyszy ze szlaku, zwłaszcza jeden zaczął wznosić toasty za ich spotkanie. Trochę to go zdziwiło, w końcu, któż tak od razu pije za zdrowie osób ledwo co spotkanych. Jednak ostatecznie machnął na to ręką i wrócił do swego kufla… wody. Upił kawałek i rozejrzał się po izbie. Szybko zlokalizował towarzyszy, kawałek dalej dwójkę krasnoludów turlających po stole jakieś kości i pijących zapewne złocisty trunek, trochę w bok staruszek spał z głową na stole. Do tego dwóch osiłków przy ladzie, wyglądających identycznie gadało o ocieleniu się krowy. Nie mieli chyba o czym gadać. Po nich spodziewałbym się okładania przyjezdnych po mordzie. Przede wszystkim przyjezdnych.

-Mości gospodarzu-zaczął.- Powiedzcie co tam u was w okolicy słychać. Dzieje się coś ciekawego, może niezwykłego? Daleko stąd do jakiegoś większego miasta?


Uzyskawszy odpowiedź skończył pić, po czym przysiadł się do stołu gdzie siedzieli pozostali, i złożył zamówienie:


-Dwie pajdy chleba ze smalcem dla smaku, do tego kawałek kiełbasy, byle białej. Miskę sałaty, pomidorów, cebuli na deser. Dajcie też gorącej wody.


Wiedział że znów przyciąga zdziwione spojrzenia, ale miał to gdzieś. Wyjął z plecaka oprawioną w skórę księgę, tą samą którą dostał od uratowanego na szlaku podróżnego, otworzył na stronie z opisem Kaedwen i zagłębił się w lekturę.
 
RyldArgith jest offline