Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2009, 11:19   #28
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Żaden problem
Wyniki dziś o 12 (chyba, że ktoś da mi znak, że potrzebuje więcej czasu).
EDIT: A oto wyniki, tym, którzy się nie dostali dziękuje za wysiłek włożony w robienie kart postaci, no ale nie przedłużając:

Egzekucja była na wolnym powietrzu, polanie za miastem. Spory tłumek zgromadził się by obserwować ceremonie. Strażnicy pilnujący porządku patrzyli nieprzychylnie, z zazdrością na Gwardie Jedynego, która patrzyła spod oka na mała grupkę Posłańców stojących niedaleko Gabriela. Sam marszałek polny stał na podwyższeniu po prawej stronie Pistis. Ogorzałą od słońca twarz wojskowego okalały czarne włosy, krucze skrzydła miał złożone z tyłu. Mierzył dobrze ponad dwa metry, nie był barczysty, po prostu dobrze zbudowany. Przez czarny strój, służbowy wykonany z utwardzanej skóry musiało mu być niemiłosiernie gorąco. Prawą rękę trzymał na głowicy miecz.
Obok niego siedziała sama namiestniczka. Długie lekko kręcone włosy musiała mieć niedawno układane, prosta białą suknia podkreślała skromność Pierwszej Kapłanki. Wstała, ledwo sięgała Gabrielowi do ramienia, spojrzała na pierwszą z Was.
-Asael zostajesz uznana winną zabicia piątki Posłańców i opóźnienie transportu żywności. Mocą nadaną mi przez Jedynego skazuje ciebie Asael na pozbawienie skrzydeł i zesłanie na ziemię.
Ruda dziewczyna pobladła, jednak trzymała się dzielnie, niejedna kobieta zemdlałaby, ba niejeden mężczyzna by zemdlał.
Pistis zamilkła, Gabriel wzniósł dłoń. Z zwartych szeregów gwardii wyszło trzech mężczyzn. Cała trójka miała pancerze wypolerowane na błysk, jak lustro. Każdy z mieczem przy pasie. Jeden z nich, porucznik sądząc po srebrnym księżycu namalowanym na naramienniku, niósł nóż. Nóż był dość długi i lekko zakrzywiony, wiedzieliście co to jest nóż służący do egzekucji, ciało po cięciu nim momentalnie się zasklepiało co miało uniemożliwić wykrwawienie się ofiary. Podeszli do kobiety, dwóch strażników pilnujących ją do tej pory odstąpiło. Dwaj rośli gwardziści zmusili dziewczynę do klęknięcia i ją przytrzymali, porucznik przyłożył nóż do prawego skrzydła, drugą ręką unieruchomił skrzydło. Ciął, dziewczyna starał się nie krzyczeć co jej z początku nie wychodziło. Krzyk wstrząsnął polaną, nie ludzki krzyk, krzyk zarzynanego zwierzęcia.
Skrzydła opadły na trawę, gwardziści puścili Asael, ta jednak została na klęczkach, nie krzyczała już, tylko szlochała. Gwardziści stanęli nieopodal Was.
Tłum zamarł w bezruchu, Pistis znów się odezwała, jej głos nie zdradzał żadnych emocji.
-Diraelu Espello zostajesz uznany winnym szpiegostwu, działaniu na szkodę państwa i kradzieży dokumentów wagi państwowej. Mocą nadaną mi przez Jedynego skazuje ciebie Diraelu Espello na pozbawienie skrzydeł i zesłanie na ziemię.
Młody mężczyzna popatrzyła na więżące go kajdany, popatrzył na dwóch strażników, którzy go pilnowali, popatrzył na lśniące zbroje gwardzistów. Były idealne, były jak lustra! Na jego twarzy zagościł mimowolnie uśmiech, który szybko zgasł. Gabriel podniósł rękę i z oddziału Posłańców karnym krokiem wyszła trójka żołnierzy. Każdy na plecach miał karabin a przy boku pistolet i miecz. Dwóch z nich podeszło do Diraela i brutalnie powaliło go na kolana. Skrzydlaty beznadziei wpatrywał się w oksydowane, czarne zbroje. Trzeci, rosły skrzydlaty o skrzydłach koloru stali podszedł do porucznika Gwardii i przyjął od niego nóż. Po chwili ciszę na polanie znów przerwał krzyk, mężczyzna nie był jednak tak wytrzymały jak jego poprzedniczka, zemdlał i gdyby nie Posłańcy upadłby. Gdy żołnierze skończyli nieprzytomny mężczyzna upadł na trawę.
Czarnowłosa piękność stojąca nie daleko, szarpnęła się, prawie wyrywając się strażnikom, patrzyła z przerażeniem na upadającego Diraela. Gabriel uśmiechnął się z tryumfem. Posłańcy karnie odeszli, oddając uprzednio ostrze gwardzistom. Pistis znów się odezwała, znów jej głos nie zdradzał żadnych emocji.
- Ebriel Selini zostajesz uznana winną szpiegostwu, działaniu na szkodę państwa i kradzieży dokumentów wagi państwowej. Mocą nadaną mi przez Jedynego skazuje ciebie Ebriel Selini na pozbawienie skrzydeł i zesłanie na ziemię.
Dziewczyna, którą tak poruszyła egzekucja jej poprzednika znów się szarpnęła, znów bezskutecznie, dwóch strażników trzymało mocno. Puścili tylko na chwilę, ale szybko zostali zastąpieni przez Gwardzistów. Proces został powtórzony po raz trzeci, dziewczyna jednak była zadziwiająco twarda, nie krzyknęła ani razu. Blada jak śmierć próbowała powstać gdy gwardziści skończyli, spojrzała tęsknie na białe skrzydła leżące nieopodal, skrzydła, które jeszcze niedawno były jej częścią. W końcu stanęła chwiejnie.
- Kurcie zostajesz uznany winnym działalności mającej na celu obalenie władzy, licznym zabójstwom, działaniu na szkodę państwa i terroryzmowi. Mocą nadaną mi przez Jedynego skazuje ciebie Kurcie na pozbawienie skrzydeł i zesłanie na ziemię.
Niski, dobrze zbudowany mężczyzna stał dumnie wyprostowany w oczekiwaniu na gwardzistów. Lekko blada twarz zdradzała dobrze skrywane przerażenie. Gwardziści nie nadeszli, zamiast nich z podwyższenie zszedł sam Gabriel za nim podążała trójka Posłańców. Podeszli do Kurta. Dwóch silnymi kopnięciami w zgięcie kolan posłało go na ziemie i przytrzymało, trzeci wydobył nóż. Nóż był masywny i ciężki, ząbkowane, pordzewiałe ostrze nie wyglądało przyjemnie. Gabriel chwycił nóż za rękojeść i podszedł do Kurta. Cichy szept mógł usłyszeć tylko on.
-Było trzeba się chłopczyku w to nie bawić a jak już zacząłeś było trzeba wydać wszystkich. Warto sprawiać sobie taki ból za jakieś robaki? Trafisz teraz do tych, których tak broniłeś i przekonasz się jacy są. Dowiesz się, że nie było warto.
Nie czekał czy skazaniec odpowie, zaczął powoli ciąć. Kurt trzymał się długo, długo ale nie do końca, po raz trzeci polanę przeszył krzyk bólu.
Gabriel ze swoimi podwładnymi wycofali się, pozostawiając zwiniętego w kłębek Kurta samemu sobie.
-Bartelu King zostajesz uznany winnym zaniedbania obowiązków służbowych, działania na szkodę skrzydlatych i podburzanie ziemian do powstania. Mocą nadaną mi przez Jedynego, skazuję ciebie Bartelu King na pozbawienie skrzydeł i zesłanie na ziemię.
Dobrze zbudowany mężczyzna odcinał się swoją posturą od innych. Dwóch strażników pchnięciem dało mu do zrozumienia, że ma klęknąć, Bartel ukląkł wiedział, że opór nic nie da. Chciał chyba coś powiedzieć ale nie mógł wydobyć ani słowa. Tym razem to strażnicy wykonywali wyrok. Jeden z nich, sędziwy kapitan Natanael odebrał od gwardzistów rytualny nóż. Podszedł do mężczyzny.
-Zrobię to szybko.
Tak też zrobił. Zaciśnięte szczęki mężczyzny i nienaturalna bladość świadczyły o ogromnym bólu, nie krzyknął jednak, nie przystoi krzyczeć żołnierzowi. Po wszystkim stał, o dziwo nawet się nie chwiał. Skute kajdanami ręce trzymał przed sobą.
Pistis znów przemówiła jej głos tym razem przepełniała odraza.
-Achrolu zostajesz uznany winnym, ośmiu morderstwom i herezji. Mocą nadaną mi przez Jedynego skazuję Ciebie Achrolu na pozbawienie skrzydeł i zesłanie na ziemię.
Czarno włosy mężczyzna z straszną blizną biegnącą od lewego ucha do kącika ust. Dwaj gwardziści zastąpili strażników, trzeci przystąpił do cięcia. Jasna twarz mężczyzny jeszcze bardziej pobladła, zaczął krzyczeć, nie, on śpiewał? Na polanie rozległ się śpiew hymnu sławiącego Jedynego, Achrol śpiewał raz ciszej raz głośniej, zależnie od „pracy” porucznika. Gdy Gwardziści skończyli, mężczyzna dalej klęczał i śpiewał. Gabriel podniósł dłoń, do skrzydlatego doskoczył strażnik i z rozmachem uderzył go twarz. Achrol padł, krew popłynęła z rozciętej wargi.
-Zabrać ich.
Głos Gabriela był zimny, przepełniony nienawiścią. Każdego z Was dwaj strażnicy chwycili pod ramiona (w przypadku Diraela za ręce i nogi) i pociągnęli Was (ewentualnie ponieśli) w stronę pojazdu wektorowego
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]

Ostatnio edytowane przez Szarlej : 04-04-2009 o 12:18.
Szarlej jest offline