Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2006, 00:39   #1
Kulek
 
Reputacja: 1 Kulek ma wyłączoną reputację
[Earthdawn] Rekrutacja: Oko Chorrolisa




~~~~

Przypadkowy przechodzień mijając polanę mógłby nie dostrzec w niej nic szczególnego, ot zwykła polana z głazem na środku, być może poświęconym Jaspree. Jednak po bliższym przyjrzeniu się okazałoby się że głazy są dwa. Choć w sumie jeden.
Obsydianin Ule Mądry medytował na polanie, oparty plecami o granitowy kamień.
Wtedy na polanę wbiegła gromadka dzieci. Śmiejąc się i potykając podbiegły do skałoczłeka i obsiadły go wokół.
- Mistrzu Ule! Minął już tydzień od ostatniej opowieści. Nie dajżże się prosić. - dzieci przekrzykiwały się nawzajem, podczas gdy medytujący Ule zdawałby się być nieświadomy calego zamieszania. Gdy w końcu otworzył oczy gwar ucichł.
Obsydianin uśmiechnął się. - To już tydzień? - Odetchnął głębko, ciesząc się wonią lasu.
- A o czym chciałybyście usłyszeć tym razem?
- O adeptach Mistrzu Ule! Obiecaliście!
- Niechaj i tak będzie.
Minęła minuta, może dłużej. Dzieci nie ponaglały mistrza, wiedziały że może milczeć nawet i godzinę. Gdy zaczął snuć swoją opowieść otaczała go taka cisza, jakby cała przyroda zasłuchała się w jego głos.
- Każdy Dawca Imion ma swoje przeznaczenie. Macie je wy, ja i każdy inny. Jednemu jest przeznaczone być garncarzem, innemu kupcem, a jeszcze innemu żebrakiem. Niektórzy mówią że każdy sam kształtuje swoje przeznaczenie - to też może być prawdą. Ale los niektórych z nas odmieniły Pasje i Magia. Dawca Imion dotknięty magią zostaje Adeptem.
- Mistrzu Ule, czy to znaczy że Adepci to czarodzieje? A co z Nioku, o której nam opowiadałeś?
- Wszyscy czarodzieje to adepci. Ale nie wszyscy adepci to czarodzieje. Magia wielu ujawnia się w innych dziedzinach. W sztuce, rzemiośle i w końcu w walce. Każdy bohater o którym słyszeliście opowieść to adept.
- Mistrzu, mój tata jest wojownikiem. Czy ma magię o której mówisz?
- Wielu Dawców Imion wykonuje zawody podobne do ścieżek adeptów. Ale widzisz młodzieńcze, różnica jest wielka. Wojownik może stoczyć bój i pokonać wroga, ale Adept Wojownik stoczy zwycięski bój z dwudziestką. Szermierz może wytrącić ci broń, ale tylko Adept Fechtmistrz wytrąci ci ją nie przerywając sobie rozmowy i posiłku. Magia kieruje czynami adeptów, tak że są one niedościgłe dla zwykłych śmiertelników.
- Chciałabym zostać adeptką - Ciemnowłosa krasnoludka rozmarzyła się.
Oczy Ule Mądrego spoczęły na twarzy dziewczyny.
- Tak sądzisz? Niewielu rodziców chciałoby takiego losu dla swojego dziecka. Wraz z magią adept otrzymuje potężny zew, pchający go w świat. Palącą go żądzę dokonania czegoś wielkiego. Większość adeptów umiera młodo. Nie znając swoich możliwości i nie odkrywszy większości mocy rzucają się w wir przygód, często kończąc jako posiłek potwora. A prawdziwa moc przychodzi wraz ze sławą. Pomyślcie. O ilu adeptach słyszeliście pieśni? To zaledwie niewielka część tych, którzy marzyli o chwale i bogacwie. Kości pozostałych bieleją w całej Barsawii.
Dziewczyna nie zrażała się.
- Mimo to chciałabym spróbować Mistrzu!
- Moja droga. Nie można nauczyć się być adeptem. To dar lub przekleństwo zależy jak na to spojrzeć. Trzeba go otrzymać. Wielu adeptów nie wiedziało o swych darach, dopóki bezwiednie ich nie użyli w krytycznej sytuacji. Ale nie trać nadziei, może i w tobie kiedyś się obudzi magia i żądza przygód... ale do tego czasu lepiej zostań przy garncarstwie.
Dziewczyna odwróciła się i wściekła uciekła z polany. Czy to budził się jej dar, czy tylko zwykły młodzieńczy gniew?
Czas pokaże.
Dzieci opuściły polanę, a Ule Mądry wrócił do medytacji.

~~~~

Kulek, Mistrz Gry i Gracz, Twórca Światów

Do wszystkich bywalców Last Inn

Pozdrowienia!


Niniejszym rozpoczynam rekrutację do sesji Earthdawna. Na Last Inn będzie to mój debiut, choć jako MG mam za sobą wieloletnie doświadczenie. Mimo to, jako nieprzywykły do prowadzenia sesji przy pomocy pisma, mogę popełnić szereg błędów które, mam nadzieję, nie popsują ogólnej radości z gry.

Gracze: Na Barsaviańskie szlaki w poszukiwaniu przygody wyruszy czwórka lub piątka śmiałków. Nie wymagam znajomości systemu. W przypadku zgłoszenia się większej liczby selekcja będzie odbywać się w sposób następujący: "Dziką kartę" otrzymują wszyscy MG u których gram sesje, czyli oni są rozpatrywani w pierwszej kolejności. Dalsi gracze będą dobierani na podstawie przesłanych szkiców postaci.
Rekrutacja trwa tak długo, aż uznam ją za zakończoną.

Bohaterowie: Adepci Pierwszego Kręgu, Barsawiańczycy. Dopuszczam wszystkie ścieżki opisane w Podręczniku Głównym (Czarodziej, Fechtmistrz, Iluzjonista, Kawalerzysta, Ksenomanta, Łucznik, Mistrz Żywiołów, Powietrzny Łupieżca, Trubadur, Władca Zwierząt, Wojownik, Zbrojmistrz, Złodziej) oraz kilka dodatkowych (Zwiadowca, Powietrzny Żeglarz, Zabójca Horrorów).
Rasa może być dowolna, podobnie jak plemię, choć w mojej Barsavii nie ma T'skulaani. Osoby pragnące zagrać wietrzniakiem ostrzegam że nałożyłem na tę rasę kilka ograniczeń.
Historię postaci przyjmuję na PW. Osoby nie znające systemu proszę o historię, która wyjaśni niewiedzę bohatera.

Przygoda: Rozpoczynamy 1508 TH, czyli około sto lat po zakończeniu Długiej Nocy. Miejscem akcji będzie Prowincja Barsavia, zaczynamy w okolicach Jerris, bogatego kupieckiego miasta pośród lasów kontrolującego trakt między Iopos a Vivane.

Mistrz Gry: Czyli ja. Etap namiętnego turlania mam już za sobą, podobnie jak zachłyśnięcie się storytellingiem. Będę rzucał kośćmi. Nie za często, tym niemniej w chwilach, które mogą być ważące dla akcji. I zawsze w walce. Nie uznaję "sekretnych modyfikatorów MG" nawet jeśli miałoby to zepsuć sesję. Dla was, graczy oznacza to dwie rzeczy: Po pierwsze: Niewiadoma. Nawet ja nie wiem jak potoczy się ta przygoda, ba nie wiem nawet czy się skończy. I po drugie: Kości są niepewne, mogą ofiarować zarówno wielkie szczęście jak i wielkiego pecha. Wyciągając miecz bądźcie świadomi że ryzyko jest prawdziwe. Do końca przygody nie muszą dotrwać wszyscy. Czujcie się ostrzeżeni.

~~~~

Tuż przed Pogromem, gdzieś nad Północną Barsavią

- Kapitanie, zbliżają się! I to szybko! - Posieczony bliznami krasnolud był tak niski, jak kapitan wysoki. Ale niewielu wchodziło mu w drogę. Bosman Hogi był adeptem Wojownikiem, znanym tak z wybuchowego charakteru, jak i niezwykłego kunsztu. - Nie damy rady. -
- Damy radę, musimy! Ruszać się leniwe ścierwa, zwiększyć tempo! - Odgłosy bębna nasiliły się, a tempo wzrosło, choć wydawało by się to niemożliwe. Ale nie dla załogi Kraaga Bezrogiego, najbardziej chciwego pirata północy.
Troll podniósł do oka lunetę. Drugie oko, zastąpione niebieskim kryształem błyszczało w promieniach słońca. Oderżnięte rogi dowodziły że był wyrzutkiem wśród swoich. Ale teraz to nie było już ważne. Jego okręt, zdobyczna therańska bata, poznaczona bliznami wielu potyczek miała być wystawiona na najcięższą z prób.
Wśród chmur, na czarnych skrzydłach szybowały latające koszmary, każdy z nich wielkości drakkara. Szybkie, silne i bezlitosne. Bezimnienne i straszne. Horrory.

~~~~
 
Kulek jest offline