Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2009, 20:24   #3
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Auć, auć, auć... Głowa...

Obrazy pojawiały się i znikały w jakimś szaleńczym pędzie. Jeden z nich pojawiał się nadzwyczaj często...
. .


Uczucie strachu, które pojawiło się znikąd, udało mu się jakoś opanować... Ale coś niewątpliwie się działo, coś co nie mogło być tylko kacem...

Wstał z łóżka uważając, aby nie wykonywać zbyt gwałtownych ruchów...
Przeszedł przez nowocześnie urządzony pokój ogólny:
. .


korytarzyk i wszedł do łazienki. Wsadził głowę pod zimną wodę i usiłował wrócić do jakiegokolwiek "normalnego stanu". Lodowata woda go otrzeźwiła i pozwoliła skoncentrować się na zimnie... Umysł pozwolił się okiełznać i Katsuhiro, bo tego imienia - nadanego przez matkę - używał w Japonii powędrował do kuchni.
. .


Kuchnia (razem z aneksem jadalnym i salonem) stanowiła fragment "zachodniej części" jego 76 metrowego mieszkania. W przeciwieństwie do jego prywatnej "części wschodniej" obejmującej sypialnię, niewielką salę do karate i pokój ogólny. Wychowany w domu dwu kultur dobrze czuł się w takim dualiźmie... Zresztą obracał się w towarzystwie, które... Hmmm... Niektórych lepiej było przyjąć we wnętrzach urządzonych w określonym stylu...

Mężczyzna wycisnął trochę soku z pomarańczy i usiadł starając sobie przypomnieć co stało się wczoraj wieczorem... Co dokładnie stało się wczoraj wieczorem.

Przyjęcie w "Sheratonie" wydane przez ambasadę Chin z okazji 50 rocznicy urodzin ambasadora zaczęło się po południu i skończyło przed północą... Katsuhiro uczestniczył w nim z ramienia ambasady amerykańskiej, w której pracował oficjalnie jako atachee kulturalny... Na przyjęciu serwowano różne alkohole, ale McCadden pił tylko czerwone wino i to też nie w takich ilościach, które mogły by wywołać tak "rewolucyjny" efekt... Może to sałatka szwedzka? Nie miała wielkiego wzięcia i może to ona była odpowiedzialna za efekty poranka???

E... raczej też nie...

"Trzeba coś zjeść" - pomyślał wyciągając tosty i opiekacz. Sytuacja nie dawała mu jednak spokoju... "O co chodzi?"
 
Aschaar jest offline